Romans po włosku albo przewodnik (nie tylko) po Ligurii

01:40


Nieustająco polecam na wakacje mój "Romans po włosku", chyłkiem nieco wydany pod pseudo konspiracyjnym Annalisa Fiore. Skrycie się pod obcym nazwiskiem miało mi dać komfort obserwatora, który nie musi się martwić, że ewentualna krytyka wpłynie na jego literackie notowania. Był to jednak wybór słaby. Następna powieść będzie już podpisana przeze mnie. Tymczasem zaś polecam recenzję znalezioną na portalu Świat podróżników. "Wschodnie wybrzeże Ligurii, Veneto czyli Wenecja Euganejska oraz dolina Val di Non w Trentino są tłem powieści „Romans po włosku” Annalisy Fiore. Z tą książką pod pachą można spokojnie zwiedzać północną Italię.  Akcja rozpoczyna się w Santa Margherita Ligure, turystycznym kurorcie dla bogatych w Ligurii nad morzem Liguryjskim, gdzie główna bohaterka szlifuje znajomość włoskiego na letnich kursach językowych. To idealna baza wypadowa do wycieczek po całym wschodnim wybrzeżu regionu, z którego stolicy – Genui pochodzić miał Krzysztof Kolumb. Powieść sugeruje konkretne trasy wycieczek, które odbywają główne jej postacie. Chociażby zupełnie nieznaną Val Fontanabuona, dolinę, z której miała się wywodzić rodzina przyszłego odkrywcy Ameryki. Znajdują się w niej, udostępniane turystom do zwiedzania kopalnie łupku, hodowle bambusa (!), produkcja adamaszku na XIX-wiecznych krosnach.Polecane jest też sanktuarium Matki Boskiej na Monte Allegro, do którego wjeżdża się kolejką linową! Autorka proponuje również odwiedzenie podwodnej figury Chrystusa w miejscowości San Fruttuoso, gdzie nie dociera żadna szosa! Na powieściowym szlaku nie mogło zabraknąć Cinque Terre, czyli pięciu nadmorskich miejscowości, spiętych romantycznym szlakiem „Via dell’Amore”, czyli Droga Miłości. Annalisa Fiore odkrywa, że po tutejszych terenach podróżowało wielu znanych ludzi pióra: Guy de Maupassent ma swoją tablicę w kurorcie Portofino, a Maria Konopnicka na deptaku nadmorskim w Nervi. Nota bene kto wie, że autorka „Naszej szkapy”, ale i „Roty” doskonale znała włoski i zajmowała się tłumaczeniami literatury z tego języka? Katarzyna i Pietro, których łączy powieściowy romans, mieszkają też w Weronie, ale to kolejny punkt wypadowy do zwiedzania innego regionu – Wenecji Euganejskiej. „Romans po włosku” to też unikatowy obraz Italii sprzed 20 lat, kiedy panowała w tym kraju prosperita i dzisiejszych Włoch w kryzysie, skonfrontowany z obrazem Polski lat transformacji i współczesnej. Świetna lektura również dla podróżników, bo pokazuje bardzo autentyczny świat relacji między oboma narodami, bez powszechnego w zalegających teraz nasz rynek księgarski harlequinach o Włoszech, „lukrowania”."

Zobacz również:

0 komentarze