Ląduję na wyspie w Zielony Poniedziałek

13:56


Za oknem szum fal uderzających nieśpiesznie o brzeg. Nie widzę plaży, od której wziął nazwę mój cztero - i pół gwiazdkowy hotel - Palm Beach, stojący tuż nad morzem. Widzę natomiast rzęsiście oświetlony lazur basenu zewnętrznego w palmowym gaju, poprzedzającym wyjście na plażę. Ja jutro wypróbuję basen wewnętrzny, bo mimo ponad 20 st. w dzień jest jeszcze za zimno na ekscesy.


O 20.40 lokalnego czasu wylądowałam na Cyprze. Dobrze leciało mi się Wizz Airem - pilot sprawnie prowadził airbusa mimo kilkukrotnych, choć niewielkich, ale jednak turbulencji. Fachowo ją poderwał do lodu na lotnisku Chopina i miękko posadził w Larnace. Tylko potem rozległ się potężny hałas, zupełnie jakby z setka kucharek zaczęła walić pokrywkami w garnki. To trzęsło się wszystko to, co mogło się ruszać wewnątrz maszyny: półki na bagaże, fotele ze stolikami, ścianki działowe, wózki stewardes... Wrażenie niesamowite, jakby się nam samolot miał rozlecieć. No cóż, nowy model to najwyraźniej nie był, ale, zgodnie z powiedzeniem, "stary ale jary" doleciał do celu, a o to chodziło. Najważniejszy jest jednak fakt, że Wizz Air ma tę przewagę nad naszym narodowym przewoźnikiem, że oferuje rejsy z Warszawy do Larnaki o "ludzkiej godzinie" - wylot o 15.40, podczas gdy LOT od lat wielu skazuje turystów na podróżowanie o koszmarnie nocnych porach.


Lotnisko w Larnace przestronne, jasne, przyjazne, dobrze oznakowane. Sklepy dobrze zaopatrzone i te promocje! Dwa flakony na prawdę dobrych perfum, eleganckich zapachów, jakich u nas nie dostanę, po 80 ml za 39.90 euro! Niech się "schowa" duty free na Chopinie!
 Bagaże od razu dostarczono na taśmy, bijąc chyba rekordy wszystkich prędkości. To lubię! W ten sposób chyba w kwadrans od wylądowania samolotu siedziałam już sobie w przestronnym wnętrzu lux-taksówki wiozącej mnie do hotelu (to była prawie limuzyna!). Jechało się jak po stole, bo dwupasmówka łącząca lotnisko z miastem ma najwyraźniej niedawno położony asfalt oraz pełno tablic informacyjnych, które mogą być pomocne zwłaszcza przyjezdnym wypożyczającym wóz po wylądowaniu. Nawet, jeśli po raz pierwszy są na Cyprze, to drogi nie zgubią!
Teraz po kąpieli pod prysznicem - do wyboru z opcją wanny, w wymarzonej perspektywie mam zalegnięcie w potężnym łożu o nieskazitelnie białej pościeli.


Przyjęto mnie tu elegancko - w srebrnym naczyniu mroziła się butelka szampana Pol Remy, a obok pysznił się duży talerz owoców, w tym moje ulubione, granatowe winogrona - przesłodkie!


Tak się składa, że właśnie dziś przypada tutaj Zielony Poniedziałek - pierwszy dzień Wielkiego Postu. Na Cyprze w Zielone Świątki nie je się mięsa - lokalsi są bardziej tradycyjni niż Polacy i przestrzegają postu. Tego dnia menu koncentruje się wokół warzyw.

 Jutro ruszam na objazd wyspy - start już 8.30. kierunek; Pafos. (Zdjęcia: Palm Beach Hotel, własne)


Zobacz również:

0 komentarze