Subiaco - na tropie Benedykta

03:08

Już za dwa tygodnie znów ruszam na moje włoskie trasy. Nim to jednak nastąpi - chciałam podziękować Czytelnikom, Wam kochani za wierność. Wszak od miesięcy nic nie piszę, a nadal przy mnie trwacie, zaglądacie i moje zasiegi, zamiast maleć, rosną. Dużo się dzieje i sporo piszę, ale przede wszystkim do National Geographic Traveler, intensywnie jeżdżę i coraz więcej oprowadzam włoskich, małych grup po Warszawie. Stąd to milczenie. Pragnę się jednak poprawić. Postaram się przynajmniej. Dlatego dziś zdecydowałam się na kilka zdań o Subiaco. Miejscowość oddalona 54 km od Rzymu odegrała bardzo ważną rolę w rozwoju sw. Benedykta z Nursji. To jeden z moich ulubionych, bo niezwykłych świętych, których szlakiem lubię prowadzić pielgrzymów po Włoszech (wg moich programów autorskich). Benedykt urodził się w Umbrii, w miejscowości Nursja (wł. Norcia), dosłownie rzut kamieniem od Roccaporeny i Cascii związanych ze św. Ritą - kolejną, niebanalną świętą z moich podróży. Wracając do Benedykta - kojarzony jest z opactwem na Montecassino, które zbudował na gruzach pogańskiego miejsca kultu. Ja jednak lubię zaglądać do Subiaco, który stanowił etap "przed", gdy Benedykt postanowił ostatecznie zrezygnować z uroków życia doczesnego, a miał z czego, skoro ojciec był właścicielem ziemskim, stać go było na wysłanie syna na studia do Wiecznego Miasta, które jednak przerwał. Dlaczego, skoro po upadku Imperium Rzymskiego chrześcijaństwo dynamicznie się rozwijało? Były to jednak zarazem czasy chaosu, inwazji barbarzyńców. Benedykt w tym niepewnym, głośnym świecie zapragnął nagle izolacji, ciszy, miał potrzebę odnalezienia, usłyszenia tego, co mu naprawdę w duszy gra. Wybrał grotę właśnie w okolicach Subiaco. Położoną wysoko w Apeninach. Prawdopodobnie planował najpierw życie w samotności. Zamknięty pośród skał, okryty zwierzecymi skórami, z broda i długimi, niestrzyżonymi włosami wydał się najpierw góralom wypasającym w pobliżu kozy jakimś dziwnym stworem. Odkryli w nim jednak szybko "człowieka Bożego", zaczęli przynosić mu jedzenie, a on stał się dla nich pasterzem dusz. Wkrótce zaczęli dołączać do niego uczniowie i z vita contemplativa przeszedł do vita attiva. Pod jego kierunkiem powstało 12 małych klasztorów po 12 uczniów każdy. Dziś klasztor w Subiaco jawi sie jako imponujące dzieło architektoniczne.
Dosłownie wbity w zbocze góry Taleo, wyrasta z niej podparty dziewięcioma potężnymi arkadami. Wnętrze z kolei stanowi skomplikowany labirynt przejśc i kaplic na kilku poziomach nadbudowanych nad oryginalną grotą św. Benedykta, w której znajduje się jego młodzieńcza, lśniaca bielą marmuru, figura.
Fascynujące jest połączenie skał z tynkiem pokrytym cennymi freskami ilustrujacymi życie św. Benedykta i jego siostry - bliźniaczki, Scholastyki, z którą został pochowany na Montecassino. Rzadko kto wie, że w klasztorze znajduje się prawdopodobnie najbardziej wiarygodny wizerunek sw. Franciszka z Asyżu, który przywędrował pieszo do Subiaco jeszcze przed otrzymaniem stygmatów i został sportretowany przez nieznanego artystę.
Jest też wśród malowideł jedno jakże dosadnie będące odzwierciedleniem maksymy memento mori - trzy stadia rozkładu ciała po śmierci, która nie oszczędza nikogo, ani biednego, ani bogatego odzierając go z wszelkich bogactw, o czym tak kapitalnie pisał ks. Józef Baka: O bogaczu!/Godnyś płaczu/Masz gody/ Wygody/I futra/Do jutra (...)Po chwili/Posili/Śmierć łzami/Konwiami/Twoje złoto/Jako błoto.

Zobacz również:

0 komentarze