El Gouna wskakuje na kite'a. Karolina Winkowska znów najlepsza!
03:1665 kobiet i mężczyzn z 26 krajów wzięło udział w pierwszym w tym roku etapie Mistrzostw Świata Kitesurfingu (Kiteboarding El Gouna Grand Slam 2016) w egipskiej El Gounie.
Dosłownie przed godziną w finałach kobiet wygrała dotychczasowa mistrzyni świata w kitesurfingu freestyle, Karolina Winkowska. Nota bene - moja sąsiadka z Żoliborza :)
- Już od trzech tygodni trenowałam w polskiej bazie kitesurfingowej Red Sea Zone (redseazone.com) - opowiadała mi przed ostatnim startem. - Tam warunki są doskonałe i nawet trudniejsze niż bazie Element, gdzie rozgrywane były same zawody - dodała. Obiebazy znajdują się w El Gounie.
El Gouna, miasteczko turystyczne z "marzeń" zostało wybudowane na piasku pustyni przed ćwierćwieczem nad morzem Czerwonym przez prezesa firmy Orascom Development, Samiha Sawirisa. Zgodnie z oficjalnym jego hasłem "life as it should be" jest wiecznie zieloną, nadzwyczaj czystą, nadmorską oazą z 17 hotelami i licznymi willami, które leżą na spłachetkach lądu poprzecinanych kanałami. W niczym nie przypomina znanych, egipskich kurortów, nie tylko dlatego, że jest kameralniejsza, ale tutejsza architektura pozbawiona betonowych mrowiskowców, które zazwyczaj stawiają światowe sieci hotelowe w nadmorskich miejscowościach nawiązuje do budownictwa arabskiego. W trzech marinach "parkują" luksusowe jachty i katamarany, którymi można wyruszyć na snorkeling czy nurkowanie na rafie. W centrum kuszą małe sklepiki i klimatyczne restauracje oferujące kuchnie świata, nawet indonezyjską! El Gouna do niedawna nastawiała się jeszcze na zasobniejszych turystów. Teraz otwiera się na wszystkich, a przede wszystkim marzących o aktywnym wypoczynku.
Są tu idealne wręcz warunki do uprawiania sportów wodnych, a zwłaszcza świetne spoty kite'owe, stąd powstające bazy przyciągają największe gwiazdy tego młodego jeszcze sportu, jak Hassan Sulaiman, Set Teixeira, David Tonijuan, Amr Zaki czy Youri Zoon. Być może zdobywająca coraz więcej fanów dyscyplina niedługo zostanie się olimpijską? Jestem laikiem, ale dziś, obserwując zawody spostrzegłam, jak rywalizacja między kiterami jest widowiskowa. Tricki wykonywane w powietrzu, kiedy zawodnik wybija się z wody i unosi niekiedy wiele metrów nad fale, wykonując różnego rodzaju obroty i rotacje ciałem jest bardzo skomplikowaną akrobacją, choć może wydawać się prosty. A to wszystko przy szybkości deski popychanej siłą wiatru dmącego w żagiel do 60 km/godz. Aby choć trochę zrozumieć, na czym to wszystko polega, odbyłam pierwszą lekcję kite'a we wspomnianej już, polskiej bazie. Instruktor naturalnie polskojęzyczny, z wieloletnim doświadczeniem, cierpliwie próbował mnie najpierw "wyluzować". Bo kitesurfing nie wymaga nie wiadomo jakiej siły mięśni czy ramion, ale właśnie zrelaksowanych rąk, które potrafią manewrować kitem minimalnym wręcz ruchami. Trzeba umieć złapać wiatr i sprawić, abyśmy to my zapanowali nad żaglem, a nie odwrotnie. Tak sobie myślę, że to idealny sport dla każdego z nas, bo szybki tryb życia sprawia, że wszyscy jesteśmy po prostu "pospinani". Ja sama nie zdawałam sobie sprawy, do jakiego stopnia stres wszedł mi w barki!
Mistrzostwa Świata Kitesurfingu odbyły się w El Gounie po raz pierwszy, ale już wiem, że w przyszłym tygodniu zostanie oficjalnie ogłoszona ich druga edycja w 2017. To dobrze dla El Gouny i całego Egiptu, który wyraźnie odczuwa odpływ turystów po wydarzeniach rewolucji 2011 i 2013, ale przede wszystkim katastrofy rosyjskiego samolotu w październiku ubiegłego roku, który po wystartowaniu z kurortu Sharm el Sheikh miał zostać zestrzelony nad Synajem. Do tego ataku terrorystycznego przyznała się grupa islamistów. Egipcjanie, z którymi rozmawiałam przekonują, że tragedia była wynikiem błędu pilota.
El Gouna jednak wydaje się miejscem absolutnie bezpiecznym. Jest oddalona i kilkaset kilometrów (50 minut lotu) od Kairu. Potężne posterunki strzegą głównego wjazdu do miasta. Jego granic nie przekroczy nikt przypadkowy. Na miejscu dyskretnie 300 funkcjonariuszy prywatnej policji czuwa, aby nikomu nic się nie stało. I jest tu rzeczywiście spokojnie. Piaszczyste plaże, cudownie ciepłe morze nawet rankiem, choć nocą temperatura spada w marcu do 15-16 st. C nocą, podczas gdy w dzień słońce ostro praży. Urocze hoteliki jak Bellevue, w którym spędzam teraz tydzień rozkoszując się widokiem morza, do którego mam minutę :) Jedzenie tak pyszne, że nie wiem, czy zmieszczę się w jakiekolwiek spodnie po powrocie. Tylko czy chcę wracać? Właśnie dowiedziałam się o zamachach w Brukseli. To gdzie tak na prawdę czyha niebezpieczeństwo? Bo tu śpię i poruszam się po okolicy bez jakiegokolwiek lęku!
1 komentarze
El Gouna - ohh jak taam jest pięknie :D Świetna fotorelacja ! Dobrze, że to jedno z bezpieczniejszych miejsc na świecie, w dzisiejszych czasach wydaje się to być najbardziej istotne. "Zgodnie z oficjalnym jego hasłem "life as it should be" jest wiecznie zieloną, nadzwyczaj czystą, nadmorską oazą" - ahh aż chcę tam jechać :D
OdpowiedzUsuń