Toruń z pomysłem dla dzieci

08:27



Mam wrażenie, że miasto Kopernika z roku na rok pięknieje. Jest coraz bardziej zadbane i ma coraz szerszą, ciekawszą ofertę turystyczną. Również dla najmłodszych.


Zwiedzałam je przed dwoma dniami z moimi czwartoklasistami, których, jak wiadomo trudno od komórek "odkleić". W grodzie nad Wisłą można było tę pasję do telefonów wykorzystać - po prostu zachęcić młódź do fotograficznej eksploracji. Ale i zabawy przy wsparciu bardzo sensownego przewodnika miejskiego, który z dzieciakami potrafił nawiązać kontakt. Bez krygowania się. Wręcz przeciwnie, od pierwszej chwili nasz guide trzymał towarzystwo w ryzach, nie pozwalając sobie na "tykanie" czy nonszalanckie odzywki. Oczarował wszystkich od pierwszej chwili już samym kostiumem - jak to dobrze, że oprowadzający po Toruniu przebrani są w rozmaite stroje z epoki! Nasz był mieszczaninem noszącym gruby, wełniany kaftan co już wzbudziło multum pytań, czy mu nie za gorąco bo upał akurat panował iście saharyjski. Mijaliśmy też po drodze przewodników w charakterystycznych, czerwonych szatach kata...


Zważywszy na wysoką temperaturę i młody wiek, przewodnik potrafił "zaadaptować" program do warunków tak, aby się dzieciaki nie umęczyły i nie znudziły. W tempie presto, wybierając cień przemierzaliśmy ulice zatrzymując się przy tych punktach, które mogły być dla 10-11-latków najbardziej zajmujące. Poddani zostali zatem "testowi prawości" pod Krzywą Wieżą - my, pedagogiczno-pilockie grono przezornie do niego nie stanęliśmy w obawie, że podobnie jak młódź polegniemy! Wszak nikt nie utrzyma pionu pod krzywą ścianą. Nie ma szans!


"Looknęliśmy" tylko na Dom Kopernika, gdzie akurat  trwa  remont. Ponowne otwarcie już 23 czerwca - czeka nowa wystawa multimedialna, o czym informuje strona miasta na FB https://www.facebook.com/MiastoTorun/

Na rynku siłą rzeczy większe zainteresowanie wzbudziła figurka osiołka niż Kopernik, ale i "przemówiła" legenda o flisaku i żabach. Nota bene pomnik kapitalny,a dzieciaki obkupiły się potem żabkami, aby je ofiarować rodzicom, co ma zapewnić pełne portfele. Zajrzeliśmy też do ruin zamku, a na wielki finał przewodnik polecił najlepsze lody w Toruniu u Lenkiewicza (stale oblegana kawiarnia w podwórku przy rynku) - jest nawet oryginalny smak ricotty z rokitnikiem, ale i kawa po irlandzku, czyli biała z gorzką czekoladą. Gałka kosztuje 5 zł, ale jest to w istocie potrójna chyba porcja! Moje "diabełki" odbyły też rejs statkiem po Wiśle - tyle ile powinien trwać, czyli 40 minut.


Clou programy była jednak wizyta w Żywym Muzeum Piernika przy ul. Rabianskiej. W nim uczniowie mieli szansę w godzinę stać się czeladnikami podczas warsztatów wyrobu pierników. Już jak skręca się w ulicę, korzenno-miodowy zapach nęci nozdrza, prowadząc od razu do celu. Na progu witają, ubrani w dawne stroje piekarze i piekarki (?), zapraszając na piętro do drewnianych stołów, gdzie już czekają przygotowane: stolnice, wałki, ciasto i naturalnie formy. Piękne, drewniane, z których "rodzą się" pierniki różnych kształtów. Dzieciaki poznawały też skład ciasta, tajemne receptury i proces pieczenia. Do tego stopnia wciągnęła je ta zabawa, że nawet zapomniały o smartfonach, a na koniec pobiegły do sklepiku, gdzie mogły do woli przebierać w piernikach i pierniczkach z czekoladą i bez, przekładanych marmoladą, z migdałami i rodzynkami. Ceny - na każdą kieszeń, począwszy od mini-woreczków z przyprawami za 5 zł. Mnie zachwyciła estetyka opakowań, które aż oczy rwały. To się nazywa umiejętność sprzedawania produktu. Kusiły pięknie ilustrowane książeczki z przepisami na pierniki, magnesy piernikowe, zestawy małych piekarzy. Aż trudno mi wyliczyć wszystko to, co można było kupić. Wcale się nie dziwię, że to miejsce przed rokiem zostało wyróżnione Złotym Certyfikatem Polskiej Organizacji Turystycznej! Właściciel placówki to osoby prywatne, małżeństwo Elżbiety i Andrzeja Olszewskich, których na miejscu miałam okazję poznać, gdyż stale czuwają nad "biznesem" jak dobrzy gospodarze. Tak właśnie powinno być. Podobało mi się w Muzeum do tego stopnia że... zapomniałam w nim zrobić zdjęcia!
Zakaz "pstrykania" obowiązywał natomiast w Planetarium, gdzie dzieci odbyły fascynującą podróż w Kosmos siedząc w wygodnych fotelach. W Toruniu nie można się nudzić!


Dla "dzieciatych" rodzin Miasto przygotowało jeszcze jedną niespodziankę, Archipelag zabawy na Arenie Toruń. Oto szczegóły:


Zobacz również:

1 komentarze

  1. Czyż to nie jest idealne miasto na weekend? Ja często przyjeżdżam i nocuje w apartamentach na Kopernika 12. To idealnie bliskie położenie do wieczornego zwiedzania starówki.

    OdpowiedzUsuń