Przerażona panna młoda - migawka z Neapolu

00:51



Idealny ślub - która panna młoda o takim nie marzy? Zapewne bohaterka mojego mini-reportażu również. Te zdjęcia zrobiłam w Neapolu, gdy zajrzałam do jednej z moich ulubionych świątyń na starym mieście, czyli do gotycko-andegaweńskiej Bazyliki św. Klary przy via Benedetto Croce (nota bene patron ulicy- filozof i polityk był teściem Gustawa Herlinga-Grudzińskiego). Eleganckie wnętrza gigantycznego kościoła (130 x 40 m!) są miejscem, w którym odbywa się mnóstwo ślubów neapolitańskiej society. Właściwie trudno nie trafić na jakąś parę wypowiadającą przed ołtarzem sakramentalne "tak". Przed bazylikę zajeżdżają drogie, a niekiedy stylowe, dawne samochody wypucowane na wysoki połysk. Z wnętrz wysiadają młodzi i ich bliscy w strojach przypominających dawne, dobre czasy włoskiej mody, kiedy rzeczywiście królowały materiały dobrego gatunku. "Moja" Panna Młoda miała suknię tak piękną, że aż zaparło mi dech. Cudownie klasyczną w kroju, śnieżnobiałą, unosząca się wokół wąskiej talii kobiety niczym obłok, z długim trenem ciągnącym się po bordowym dywanie. Ten chodnik przykrywał na czas uroczystości XVI-w., ocalałą z bombardowań alianckich w końcu II wojny światowej, marmurową posadzką zdobioną herbem Andegawenów pośrodku. Panna Młoda wsparta była mocno na ramieniu Ojca. I właśnie to wsparcie zwróciło moją uwagę, bo wydawało mi się zbyt silne, jakby kobiecie było słabo albo... po chwili odkryłam powód "wiszenia" damy na tatusiu. Otóż okazało się po prostu, że piękna suknia była o te kilka centymetrów za... długa. Dlatego panna szła ostrożnie, cały czas patrząc pod nogi, z wyraźnie widocznymi spoza welonu, zaciętymi z nerwów wargami (Tata też wyraźnie był spięty) - zresztą zobaczcie sami na górnym zdjęciu! Niby głupi szczegół, ale jak istotny, bo widocznie popsuł dziewczynie radość z najważniejszych chwil w jej życiu. A przecież wszystko miało być idealne. I było: wnętrza z 16 kaplicami bocznymi pełnymi wiekowych grobowców i bezcennych płócien, muzyka płynąca z organów liczących 2327 piszczałek i 40 rejestrów, uplasowanych nietypowo w dwóch "blokach" po obu stronach głównego ołtarza, doborowe towarzystwo. Wszystko poza "przeklętą" suknią.


Na pierwszym planie widać osoby z mojej grupy - zapewne nasze bardzo sportowe ubranka stanowiły pewien "zgrzyt" wśród eleganckich gości ubranych w garnitury, fraki i jedwabne kreacje. Dlatego nie pozwolono nam podejść bliżej ołtarza :) Tymczasem my byliśmy chyba najbardziej kibicującymi Pannie Młodej, aby się nie potknęła. W drodze do ołtarza kilkukrotnie stawała, poprawiając tiule, a Ojciec coraz to silniej trzymał ją pod łokieć, jakby chciał przez to ją podwyższyć.
A jak będziecie u św. Klary w Neapolu, to koniecznie zajrzyjcie do części klasztornej, należącej do zakonu Klarysek. Zwiedzić tu można przede wszystkim XVI.w., majolikowe chiostro, czyli dziedziniec z tak bardzo neapolitańskimi w klimatach, dekoracjami i wypijcie kawę w kawiarni-sklepiku, gdzie można się też zaopatrzyć we frykasy wyrabiane przez przedsiębiorcze siostrzyczki.

Jeśli ten post czyta ktoś z mojej neapolitańskiej grupy październikowej to niech się odezwie :)

Zobacz również:

0 komentarze