Alpaki na Monte Baldo
02:10
Dawno, dawno temu Lessinia, najpiękniejsza z księżniczek Królestwa Alp zakochała się w księciu Baldo, który miał oczy tak błękitne jak wody jeziora Garda. Ze związku tych dwojga narodziły się dzieci - trzy doliny: Valpolicella, Valpantena i Val d'Illasi. Baldo i Lessinii nie dane było jednak żyć długo i szczęśliwie, gdyż rozdzieliły ich na zawsze zazdrosne siostry...
Legendarny Baldo to masyw położony w przedalpejskim paśmie Prealpi Gardesiane, jak sama nazwa wskazuje nad jeziorem Garda. Zbudowany w większości ze skał wapiennych i dolomitowych, a więc łatwo ulegających erozji wznosi się na maksymalną wysokość 2218 m n.p.m. Sama nazwa odnotowana już w XII-w. annałach wywodzi się prawdopodobnie od średniowiecznego, niemieckiego bald - 'las'. Od XV w. natomiast Monte Baldo stało się celem turystyki przede wszystkim przyrodniczej i nadal zachwyca amatorów natury, w tym mnie, która "zdobyła" ten masyw stosunkowo niedawno, a w ubiegłym miesiącu zawiozła na szczyt grupę entuzjastów północnych Włoch. Byli pod wrażeniem, zwłaszcza, że nie musieli się wspinać, tylko do góry wyniosła ich kolejka.
Nasz punkt startowy znajdował się na stacji początkowej w miejscowości Malcesine nad jez. Garda https://funiviedelbaldo.it/en/funivie-del-baldo-5/ Zbudowana ze stali, szkła, aluminium i skał zaskoczyła mnie nowoczesnością formy dobrze jednak komponującej się z otaczającą budynek naturą. Podniebna podróż odbywa się w dwóch etapach. Najpierw do stacji pośredniej, S. Michele (długość odcinka 1512 m, różnica poziomów - 463 m) sunie się po kablu wagonikiem mogącym unieść do 45 osób przez ok. 3 minuty. Następnie obrotową, panoramiczną kabiną na górę (długość odcinka 2813 m, różnica poziomów - 1187 m.).
Ten drugi odcinek trwa aż 10 minut, ale biegną one bardzo szybko, gdyż widoki za oknami zapierają dech w piersiach, zwłaszcza, że kabina robi w tym czasie pełen obrót, zupełnie niewyczuwalny https://www.youtube.com/watch?v=ftF3k4Amwvg Te kilkanaście minut lotu oznacza nie tylko radykalną zmianę wysokości, co sygnalizują zatykające się uszy. W tym krótkim czasie odbywa się podróż przez różne strefy klimatyczne - od śródziemnomorskiego nad jez. Garda, gdzie rosną cytrusy, poprzez przedalpejski na zboczach porośniętych lasem aż po alpejski ze znacznie uboższą wegetacją. Wiążą się z tym również niekiedy znaczące róznice temperatur między dołem a górą, czego sama doświadczyłam - między obydwoma zamieszczonymi poniżej zdjęciami są tylko dwie godziny różnicy:
Uczciwie nuszę wskazać i minusy. Niestety turystów "dopycha" się w wagonikach maksymalnie, a zatem ci, co znajdą się w ich centrum mają mniejsze szanse na oglądanie czy fotografowanie. Rozczarowały mnie też brudne szyby - może dlatego, że było już po sezonie, ale mimo późnopaździernikowej pory chętnych nie brakowało i wszyscy w czasie "lotu" czuliśmy się niczym sardynki w puszce! Na szczęście wracając z Monte Baldo, bogatsi w doświadczenia - moi wycieczkowicze potrafili zająć odpowiednie miejsca w wagoniku, a więc tuż przy oknach.
Samo Monte Baldo oferuje szereg atrakcji, zarówno dla "ceprów", którzy mogą osiąść w jednej z dwóch restauracyjek, jak i amatorów zdjęć z krajobrazami zapierającymi dech w piersi: z jednej strony na jzioro Garda, zaś z drugiej na przedalpejskie masywy z górną stacją kolejki na pierwszym planie:
Ta górna stacja kolejki jest doskonałym punktem startowym do wycieczek w góry - stąd startują w kilku kierunkach kilometry dobrze oznakowanych szlaków.
Oto mapa szlaków prowadzących na stronę jez. Garda:
Poniżej natomiast trasy prowadzące wgłąb masywów regionu Wenecji Euganejskiej:
Można na nie wyruszyć w towarzystwie alpak hodowanych tu na wysokościach.
Moim zdaniem jako doświadczonej pilotki po Włoszech Monte Baldo stanowi kapitalną propozycję dla turystów zwiedzających okolice jeziora Garda. Biura podróży powinny włączyć tę atrakcję do swoich programów wycieczek objazdowych. Nawet, a może zwłaszcza przed albo po sezonie letnim. Sugeruję połączenie Monte Baldo z rejsem po jez. Garda z Malcesine do Limone (koszt 9 euro, czas ok. 20 minut).
Malcesine "z wody" prezentuje się wręcz zjawiskowo ze średniowiecznym zamkiem należącym ongiś do magnackiego rodu Scaligerich:
Meta na przeciwnym brzegu ma miejsce w Limone, którego nazwa bardzo słusznie kojarzy się z uprawą cytryn.
Te żółte, aromatyczne i kwaśne owoce przywieźli z Chin i Indii, gdzie znane już były wcześniej do Europy - Arabowie. Nad jez. Garda sprowadzili je zaś już w XIII w. ojcowie franciszkanie i odtąd stały się jednym z symboli tego akwenu, o czym opowiem wkrótce w kolejnych postach.
0 komentarze