Faustyna od dzienniczka albo jak jadał Jan Paweł II
22:22
Wczoraj zwiedzaliśmy gród Kraka. Jakże miło mi się zrobiło na Wawelu, gdy lokalny przewodnik wskazał na grób Władysława Jagiełły, a jeden z moich podopiecznych od razu wykrzyknął - to mąż Hedwige! Widać, że grupa pilnie słuchała dziejów Polski, jakie w sprytnej pigułce zaserwowałam jej zaraz po przylocie. Duma mnie też rozpierała na widok ich otwartych z zachwytu ust, gdy stanęliśmy pod Sukiennicami: - Bello! - szeptali. Ja też, choć warszawianka, uważam że Kraków jest pięknym miastem, a starówka zadbana, dopieszczona w najmniejszym szczególe - chciałoby się władze tego miasta do stolicy co najmniej wypożyczyć, aby zrobiły w niej porządek.
Po południu nawiedziliśmy Sanktuarium Bożego Miłosierdza w Łagiewnikach i tu, w kaplicy siostry Faustyny "moi" księża odprawili Msze św. Koncelebrze 10 kapłanów przewodniczył Jego Ekscelencja Arcybiskup Foggi-Bovino, 75-letni Francesco Pio Tamburrino.
Jego kazania słuchałam z prawdziwym zajęciem - nasi kapłani mogliby się od Niego uczyć jak mówić do wiernych, aby przykuć ich uwagę. Przygotowany - od czasu do czasu zerkał do zapisanych maczkiem karteczek, mówił o powołaniu, ale nie tylko do życia konserkrowanego czyli do ośmiu kandydatów do kapłaństwa, jacy z nami w grupie podróżują. Podkreślił że równie trudnym, jeśli nie trudniejszym jest powołanie do stanu małźeńskiego, bo przecież wybieramy osobę, z którą spędzimy całe życie. Z Ekscelencją miałam okazję porozmawiać w drodze powrotnej. Nie wiedziałam, że to nasz Ojciec Święty ściągnął go z dalekiej, spalonej słońcem Południa Apulii do Watykanu, aby przewodniczył Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. - Siostra Faustyna jest mi dobrze znana, gdyż moim zadaniem było zadbanie o liturgię odnośnie do kultu Miłosierdzia Bożego - opowiadał. - Wielokrotnie zagadnienia największej wagi omawialiśmy z Ojcem Świętym podczas obiadów. Pamiętam, że do 2000 roku Jan Paweł II jadł solidnie, a do obiadu wypijał trzy keliszki stołowego wina - potem, ze względu na stanzdrowia zastąpił je ziólkami. Papież potrafił doskonale rozdzielić czas pracy od mentalnego wypoczynku - gdy opowiadaliśmy w naszym gronie dowcipy, śmiał się z całego serca. I tak zabawnie jadł: ostatnie drobinki posiłku zbierał na koniec widelca, pomagając sobie palcem, a potem wrzucał do ust!
0 komentarze