Wieliczka. A to Polska właśnie

21:40


Brak tablic informacyjnych, klasyczne dla sezonu letniego roboty drogowe (ziszczony sen idioty), objazdy, zakazy wjazdu dla autokarów sprawiają, że dotarcie do Kopalni Soli w Wieliczce graniczy z cudem. Ja wczoraj spóźniłam się kwadrans, a kolejne pół godziny spędziłam między trzema (!) kasami: dla klientów indywidualnych, grup oraz biurem imprez - każdą ulokowaną w innym budynku, bo osobom je obsługującym trudno było "zakwalifikować" do odpowiednij zgłoszoną wcześniej grupę. Pielgrzymka czy nie? - zadawały sobie pytanie wymanikiurowane damy w okienku i miały pretensję, że czegoś od nich chcę. Podobno taki system obsługi jest pomysłem Zarządu obiektu -  w takim razie ja takiemu szefostwu od razu dziękuję. Do wymiany - przynajmniej głowy, bo może choć reszta się nadaje? Natomiast pod ziemią nasza 700-letnia kopalnia oczarowuje. Przewodniczki, w górniczych mundurkach opowiadają ze swadą jej dzieje, z własnej inicjatywy modyfikują trasy tak, aby były jeszcze ciekawsze, za pomocą jednego guziczka wyczarowują spektakle świała i dźwięku - jak pięknie brzmi muzyka Chopina odbijająca się echem pośród solnych stropów. Dla cudzoziemców trzewia kopalni mają jeszcze w zapasie pożyteczną lekcję polskiej historii, bo po drodze spotyka się nie tylko św. Kingę, ale i Kaizmierza Wielkiego, Kopernika i "dziadka" Piłsudskiego. Mnie, z wykształcenia wszak polonistkę zaciekawił nieznany fakt z życia Staszica, który Wieliczkę też nawiedził, zjeżdżając w jej głębiny podobnie jak wjego czasach górnicy, na linach! Jak to działa na wyobraźnię! Czar prysł natomiast na koniec zwiedzania, bo zbyt liczne slepiki i zapach starego tłuszczu z podziemnej restauracji zanadto nachalnie dawały znać, że kopalnia musi zarobić - zdopingowana zapewne ustalebiami odgórnymi przewodniczka dosłownie co minutę podkreślała, co możemy kupić, a co zjeść. A to przynajmniej na mnie działa zawsze odwrotnie. Wyjeżdżając z szybu nowoczesną windą miałam wrażenie, że dopiero co opuściłam Mac Donalda.

Zobacz również:

0 komentarze