Czuła jest noc w krakowskim hotelu andel's

14:20


Już po raz wtóry zostałam zaproszona na świętowanie z okazji "urodzin" hotelu andel's. Kilka lat temu fantastycznie bawiłam się na imprezie podsumowującej 5 lat na rynku łódzkiego obiektu tej marki. W ubiegłą środę z kolei piłam prosecco z truskawkami z racji dekady andel'sa w Krakowie. Marka andel's należy do austriackiej sieci Vienna House, o której można sobie poczytać w moim tekście  opublikowanym w portalu branżowym Turystyka rp.pl dziennika Rzeczpospolita: rp.pl http://turystyka.rp.pl/artykul/1319164.html Tym razem jednak nie chcę moich Czytelników pozostawić tylko lekturze Rzepy, bo mam więcej przemyśleń.
Jakkolwiek bowiem krakowski andel’s ma wyjątkowo dogodne położenie – graniczy z centrum handlowym Galeria Krakowska, połączonym z głównym dworcem kolejowym i autobusowym, a przez to również z lotniskiem i niecałe 10 minut piechotą dzieli go od Starówki, to przy wejściu mnie nie „powalił”. Może dlatego, że moim faworytem jest łódzki hotel w genialnie zaaranżowanych, postindustrialnych wnętrzach dawnej fabryki Poznańskiego. Jednak krakowski andel’s zyskuje przy bliższym poznaniu. Podoba mi się restauracyjna przestrzeń, zręcznie podzielony na mniejsze przestrzenie open space z wydzieloną częścią bufetową. Jej niecodzienny design i kolorystyka sprawiają, że czujemy się tu jak w domu. Na śniadanie każdy znajdzie coś dla siebie, również najbardziej zatwardziały weganin. Są wędliny, jajka w postaci jajecznicy saute i z szynką (średnio mi smakowała), ryby wędzone z łososiem i śledziem w śmietanie, wędliny oraz pasztet (chyba wyślę kucharzowi swój przepis, bo dla mnie za obojętny w smaku), mnóstwo płatków oraz koncertowe, rzeczywiście domowe dżemy oraz wyciskane soki, za co piątka z plusem.
Z mniejszym entuzjazmem przywitałam dania obiadowe, moim zdaniem przygotowywane zbyt wolno – blisko pół godziny. 
Natomiast bardzo przypadł mi do gustu pokój hotelowy, w którym spędziłam noc. Niby zwyczajny, a niezwykle funkcjonalny, z masą początkowo niedostrzegalnych szczegółów, które make your life easier. Przede wszystkim łóżko takiej szerokości, jak powinno być dla jednej osoby, z idealnie dobranym, nie za twardym i nie za miękkim materacem, lekką kołdrą, która nie przygniata i na tyle wypełnionymi poduszkami, aby składając na nich zmęczony kark biznesmen poczuł natychmiastową ulgę. Stolik przy łóżku tak jest wkomponowany, że wstając w nocy po ciemku, co ja regularnie praktykuję i nie zapalając światła, na niego nie wpadniemy, nie rozbijemy sobie kolana o kant - to już przerobiłam w innych obiektach. Do tego biurko, na którym można spokojnie rozłożyć laptopa i wszystkie pomoce do pracy, a następnie wpiąć kompa wygodnie w kontakty zamontowane tuż pod blatem - dzięki czemu unika się nurkowania pod stołem.
Łazienka w kolorach ziemi z przestronną kabiną prysznicową i drzwiami, które otwierają się do wewnątrz, dzięki czemu nie odsuwają dywanika sprzed kabiny i można na niego stanąć mokrą stopą. Wystarczająca przestrzeń przy umywalce na rozłożenie babskich kosmetyków. Jest nawet lusterko do makijażu, tylko dlaczego tak kiepsko oświetlone?
W każdym razie hotel oceniam bardzo dobrze i chętnie będę się w nim zatrzymywać. Gdy zmieni lub podszkoli kucharza, zasłuży na najwyższe noty :) Ale dżemy proszę zostawić!

Zobacz również:

0 komentarze