Rzym: Fontanna Trevi bez wody i pieniędzy

02:58


Tak się fatalnie złożyło, że zwiedzanie Rzymu miałam wpisane w program prowadzonej przez siebie wycieczki właśnie w Światowy Dzień Turystyki. Fala zwiedzających, jaka zalała tego dnia, czyli w ubiegły czwartek Wieczne Miasto była niczym tsunami. Wszechogarniająca, prąca w przeciwne kierunki, wielojęzyczna i wielokulturowa. Moja 44-osobowa grupa, zadeptana, poobijana, aczkolwiek nadal dzielna liczyła na chwilę ochłody przy słynnej Fontana di Trevi. Przedarliśmy się do niej z dużym trudem - stoi, trzeba przyznać w bardzo niewygodnym miejscu barokowego Rzymu, na przecięciu trzech ulic (stąd nazwa: Fontana di Trevi - tre vie, trzy drogi). Tu zawsze panuje tłok ze względu na znikomość miejsca - placu praktycznie nie ma.


Gdy już metry dzieliły nas od tej atrakcji turystycznej, spojrzałyśmy na siebie z przewodniczką z pewną obawą: nie słyszałyśmy charakterystycznego szumu wody. Co za pech! Okazało się, że w fontannie... nie było wody. Na dnie połyskiwały w prażącym słońcu południa jakieś marne kałuże. Monety wrzucane przez turystów, co ma im zapewnić powrót do Rzymu, też zniknęły. Konsternacja, rozczarowanie, żal. Fontanna Trevi bez wody bez wątpienia traci. Ale, jak się okazuje, na takie niespodzianki trzeba się nastawić również i w przyszłości. Od kiedy trzy lata temu przeprowadzono restaurację fontanny, okresowo jest ona opróżniana celem oczyszczenia zdobiących ją figur i basenów z nalotu kamiennego oraz glonów. Tegoroczna konserwacja trwała cztery dni - my trafiliśmy na ostatni.


 Moja grupa była zdezorientowana: - To mamy teraz wrzucać te pieniądze czy nie? - pytano. Ja też byłam wytrącona z równowagi, stąd takie skrzywione zdjęcie :)
Fontanna obecna na tym miejscu od 1762 r. jest pełna ciekawostek. Miała dwóch architektów: Nocolę Salviego, który zmarł przed jej ukończeniem, i kontynuatora dzieła, Giuseppe Pannini. Została stworzona, aby zapewnić mieszkańcom dostęp do źródła czystej wody. Jest to bowiem punkt finalny jednego z najstarszych, działających do dziś rzymskich akweduktów, zwanego Dziewiczym (Vergine). "Wypluwa" 120 litrów wody na sekundę, natychmiast recyklingowanej.

Początkowo fontanna nie była tak efektowna - dosłownie trzy oddzielne baseny na krzyż, w których można było nabrać czystej wody, odświeżyć się i uprać ubrania.  Rzym był pierwszym miastem, które zaopatrzyło ludność w fontanny z wodą pitną - do dziś jest ośrodkiem szczycącym się ich największą liczbą na świecie. Z czasem wzbogaciły ją rzeźby i zdobienia. Wśród nich, aż artystyczne wyobrażenia aż 30 roślin i owoców, jak winogrona i figi, ale też wiecznie zielone krzewy, spod których wyłaniają się ślimaki i jaszczurki. Warto pobawić się w wytropienie wszystkich roślin i zwierząt przedstawionych na fontannie. Podobnie, jak przyjrzeć się personalizowanemu Oceanowi, który powozi wozem ciągniętym przez skrzydlate konie - tymi z kolei sterują trytony. Koniki nie są upozowane tak samo: jeden jest rozpędzony, a drugi spokojny, co symbolizuje dwa stany, w jakim znajduje się morze: spokojne i wzburzone.

Wracając do pustej fontanny - jej wyłączenie akurat w Światowy Dzień Turystyki pokazuje, że władzom tak na prawdę nie zależy na turystach, bo nie musi. I tak przyjadą.

Na koniec - "perełka", czyli nadal pusta fontanna sfotografowana przez p. Dorotę Kondracką, organizatorkę podróży tematycznych do Włoch - Hello Italy - twórcze planowanie podróży
https://www.facebook.com/helloitaly/


Zobacz również:

0 komentarze