Jak wyglądała Warszawa przed potopem szwedzkim? - recenzja książki

09:45

Miała dwa ratusze na rynkach Starej i Nowej Warszawy – dziś Starego i Nowego Miasta. W obrębie tego pierwszego był oczywiście zamek zwany Warszawskim nie Królewskim z ogromną salą teatralną. Przez Bramę Krakowską w ceglanych murach, okalających tamtą część miasta wyjeżdżało się na rozległy Plac Bernardyński – teraz początek Krakowskiego Przedmieścia. Stały przy nim kolejno: Kościół Sióstr Klarysek – w jego miejscu rozciąga się skraj Placu Zamkowego z widokiem na stronę praską, gotycki kościół Bernardynów p.w. św. Anny oraz okazały pałac Adama Kazanowskiego, „zapamiętany” w murach kamienicy Towarzystwa Charytatywnego Caritas.
Adam Kazanowski, podkomorzy koronny, a potem marszałek nadworny koronny był faworytem i przyjacielem z młodości króla Władysława IV. I to Kazanowskiemu dedykowany zostaje w roku pańskim 1643 „Gościniec, abo krótkie opisanie Warszawy z okolicznościami iey dla Kompaniey Dworskiey przez Adama Jarzemskiego, muzyka I.K.M”. „Opisanie” ma formę wiersza i jest chyba pierwszym przewodnikiem po Warszawie. I choć jego rymy można by uznać za raczej "częstochowskie", to 3844 wersy zamknięte w 164 stronach opowiadają o mieście, którego już nie ma, ponieważ zmiotła je dosłownie szwedzka nawałnica. Jednocześnie pozwala wytropić w istniejących dziś budynkach rysy dawnych kamienic czy pałaców, a może świątyń czy wież? Tego zadania podjął się architekt Tomasz Kuls, uznany autor projektu konserwacji i częściowej adaptacji ruin zamku Krzyżtopór w Ujeździe, projektu odbudowy pałacu z Chróstniku koło Lublina, ale też projektów na potrzeby prac konserwatorskich w Wilanowie. W efekcie powstała „Warszawa – szlakiem Gościńca Adama Jarzębskiego – rekonstrukcja miasta z roku 1643 w 25 obrazach”, elegancka książka- album w twardej okładce na pięknym papierze, w dodatku szyta nie klejona, wydana „ze smakiem” przez Skarpę Warszawską. Blisko 200 stron tekstu przeplatają stare ryciny i mapy, ale najcenniejsze są właśnie kolorowe rekonstrukcje- wizualizacje wybranych budynków. Dzięki nim możemy zobaczyć, jak w I poł. XVII w. wyglądały dzisiejsze Stare i Nowe Miasto, Krakowskie Przedmieście, jaka była wtedy Warszawa? Na ile te wizualizacje mogą być zgodne z rzeczywistością – wyjaśnia autor na początku książki, podobnie. jak opisuje fascynująco etapy samej rekonstrukcji.
Dla mnie największą wartością tej pozycji jest połączenie obrazu - wizualizacji z historią. Kuls opisuje dzieje Warszawy od początku i w ten sposób pozwala nam samym ocenić, na ile miasto rozwinęło się do momentu, gdy Jarzemski tworzył swój „Gościniec”. Szacuje więc, bo z tamtego okresu nie ma „twardych danych”, że miasto mogło liczyć 14-18 tys. mieszkańców i około 1000 posesji. Było zatem o wiele mniejsze niż ówczesny Kraków, Poznań, Lwów czy nawet Lublin! Jednocześnie pokazuje, jaki „boom” architektoniczny przeżywała Warszawa za czasów Zygmunta III Wazy i jego syna, Władysława IV. Choć bowiem nie została stolicą w 1596 r., jak błędnie uczono nas w szkole, to pierwszy z władców właśnie w tym roku przeniósł tu swoją rezydencję po pożarze Wawelu, ale też dlatego, aby być gospodarzem (a nie gościem z Krakowa) odbywających się w Warszawie obrad sejmu i senatu Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Taka pozycja miasta „skazywała” je na szybki rozwój.
Za sprawą książki Kulsa wsiadamy w wehikuł czasu, włączamy bieg wsteczny i przenosimy się cztery wieki w tył. A potem już, przewracając karty albumu spacerujemy po ulicach, spoglądamy na kolejne rekonstrukcje i poznajemy ich historie. Są one fascynujące, jak ta o teatrze zamkowym, który za Władysława IV zagraniczni goście postrzegali jako jeden z największych tego typu w Europie. Teatr zajmował całe południowe skrzydło i miał maszynerię sceniczną zaprojektowaną przez Augustyna Locci, ojca budowniczego pałacu wilanowskiego. Pełne przepychu wnętrza, inspirowane były włoskimi arcydziełami architektury teatralnej - Teatro Olimpio Palladia z Vicenzy, parmeńskim Teatro Farnese i florenckim Teatro degli Uffizi, które widział sam Władysław IV, gdy będąc jeszcze królewiczem objeżdżał Europę. To jego wzorem ruszali potem artyści i intelektualiści na Grand Tour w XVIII i XIX w. Co stało się z tą sceną, która była świadkiem zaślubin Władysława IV z Cecylią Renatą Habsburżanką? Za Jana III Sobieskiego pomieszczenia teatru przerobiono na kancelarię królewską, a 1767 r. całe skrzydło zamku spłonęło. Równie ciekawa jest historia podmiejskiej willi królewskiej - Villa Regia, która po wielu przebudowach stała się Pałacem Kazimierzowskim, wchodzącym w skład kompleksu Uniwersytetu Warszawskiego. A także wspomnianego na początku, renesansowego pałacu Kazanowskiego, który przepychem miał konkurować z samym zamkiem, zaś z biegiem czasu przekształcono go na potrzeby klasztoru i zakony karmelitanek bosych, a potem Towarzystwa Dobroczynności Res Sacra Miser. Część jego murów, odzianych w kostium klasycystyczny za sprawą Antonia Corazziego, znajduje się w kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu 62. Niewiele osób też wie, że na miejscu Pałacu Staszica, czyli dzisiejszej siedziby Polskiej Akademii Nauk stała Kaplica Moskiewska. Spoczywały w niej doczesne szczątki zdetronizowanego cara Wasyla IV, jego żony i brata – wziętych do niewoli przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego, kiedy zdobył Moskwę w 1610 r.
Z kolei Arsenał, najczęściej przez nas kojarzony z „Kamieniami na szaniec” powstał właśnie za czasów Władysława IV i jego wizualizacja z tamtego okresu też zdobi karty książki, która, sama w sobie może służyć nie tylko varsavianistom i pasjonatom naszej stolicy, ale też przewodnikom miejskim pragnącym wzbogacić swoją wiedzę o nowe fakty. Zwłaszcza, że czyta się ją znakomicie. Podziw budzi sama praca rekonstruktorska, która zajęła autorowi całe lata oraz jego ogromna wiedza połączona z detektywistyczną żyłką. Nie przyjmuje bowiem na wiarę wszystkich dostępnych dokumentów "jak leci", ale je porównuje, włączajac tryb "sprawdzam". Dzięki takiej metodzie powstała książka odkrywcza, miejscami wręcz sensacyjna, ale której zawartości można zaufać. Publikacji towarzyszy Warszawski Kalendarz 2021 – Warszawa sprzed potopu szwedzkiego w 12 rekonstrukcjach, naturalnie również opublikowany przez Skarpę Warszawską. Dobrze, że są jeszcze wydawnictwa podejmujące się tak może mało komercyjnych zadań, ale za to ambitnych, służących naszej kulturze. (Zdjęcia z publikacji)

Zobacz również:

0 komentarze