Mastro Lindo znów wchodzi do gry

13:23


Opisywałam przed pół roku na tym blogu historię Mastro Lindo, naszego targowego człopaka-złotej rączki http://italiannawdrodze.blogspot.com/2014/06/mastro-lindo-jedzie-w-swiat.html Teraz znów do niej wracam, bo samo życie pisze najciekawsze scenariusze, a tego wariantu przewidzieć nie mogłam. A zatem, co się dalej działo z naszym Mastro Lindo? Pojechał w świat realizować italian dream? Nic z tych rzeczy, bo w pięknym pokoju hotelowym... przespał odjazd swojego pracodawcy. To jednak nie zniechęciło Davide, który przed dwoma tygodniami odezwał się do mnie i prosił koniecznie o odnalezienie naszego bohatera. Numer, jaki mi dostarczył okazał się nieaktualny, ale Mastro Lindo jest chyba jednak w czepku urodzony, bo koleżanka z targu miała na niego inny namiar, tym razem dobry. Namówiła mnie przy okazji do wynajęcia "dzieciaka" do sprzątania piwnicy - z jej zagraconymi strychami uporał się po mistrzowsku, w ekspresowym tempie. Moją "stajnię Augiasza" też doprowadził do ładu w bodaj dwie godziny. Przy okazji solidnie go nakarmiłam i dałam jeszcze wałówkę do domu. Jak zwykle bez pieniędzy i chętny do roboty, zgodził się od razu na powtórkę z rozrywki czyli pracę na naszym targu.
A zatem zaczynamy już za kilka dni... Oby tylko nie lało... Może tym razem Mastro Lindo nie prześpi swojej szansy, do czego go będę namawiać. A przy okazji zapraszam wszystkich czytelników na nasze mercato pod chmurką :)

Zobacz również:

0 komentarze