Ach, gdzie ta włoska kuchnia?
13:41
Fastfood dappertutto. Cotoletta alla milanese czyli mediolańska wersja schabowego na starym oleju, tak jak i frytki, spaghetti z mikrofali, espresso z maszyny na guziki, a nie z ekspresu... Centra wielkich miast opanowały restauracje szybko obsługowe, gdzie włoską jakość wypiera amerykańska garkuchnia w najgorszym stylu.
Niesmaczne ale względnie tanie. Pozbawione familiarnej atmosfery, ale za to zapewniające właścicielowi szybszy zysk. Tak jest w Rzymie, Mediolanie i innych, dużych ośrodkach. Omijam je z daleka, śledząc pilnie, gdzie stołują się sami mieszkańcy i przeważnie, idąc ich tropem odkrywam sympatyczne i też niedrogie lokaliki na uboczu, Jak tym razem Osteria del Lazzaretto nieopodal placu Republiki (Piazza della Repubblica) w Mediolanie. Co zabawne, w restauracyjce pracowali sami Azjaci, ale atmosfera pozostała mimo wszystko włoska. Bogata karta dań: pizza, makarony, potrawy z ryb, owoców morza i mięsa. Mnie najbardziej smakowała sałatka z ośmiornicy - jedyne 6 euro! Może za bardzo al dente było spaghetti z cukinią i tygrysimi krewetkami - 7 euro! Całkiem zacne wino - 2,5 euro za kwartę.
W sumie mogłabym się przyczepiać do smaku, ale też nie była to restauracja w pięciogwiazdkowym hotelu (nota bene śniadania w czterogwiazdkowym Macchavellim o rzut beretem dalej były po prostu niesmaczne). Natomiast czułam się tam po prostu jak w domu :)
Niesmaczne ale względnie tanie. Pozbawione familiarnej atmosfery, ale za to zapewniające właścicielowi szybszy zysk. Tak jest w Rzymie, Mediolanie i innych, dużych ośrodkach. Omijam je z daleka, śledząc pilnie, gdzie stołują się sami mieszkańcy i przeważnie, idąc ich tropem odkrywam sympatyczne i też niedrogie lokaliki na uboczu, Jak tym razem Osteria del Lazzaretto nieopodal placu Republiki (Piazza della Repubblica) w Mediolanie. Co zabawne, w restauracyjce pracowali sami Azjaci, ale atmosfera pozostała mimo wszystko włoska. Bogata karta dań: pizza, makarony, potrawy z ryb, owoców morza i mięsa. Mnie najbardziej smakowała sałatka z ośmiornicy - jedyne 6 euro! Może za bardzo al dente było spaghetti z cukinią i tygrysimi krewetkami - 7 euro! Całkiem zacne wino - 2,5 euro za kwartę.
W sumie mogłabym się przyczepiać do smaku, ale też nie była to restauracja w pięciogwiazdkowym hotelu (nota bene śniadania w czterogwiazdkowym Macchavellim o rzut beretem dalej były po prostu niesmaczne). Natomiast czułam się tam po prostu jak w domu :)
0 komentarze