Asyż obstawiony
15:16
Niemal pusty jest Asyż przed Świętami. Niewielu turystów, głównie Włochów, przemierza uliczki miasta, w którym w 1182 r. przyszedł na świat Giovanni di Pietro di Bernardone, światu znany jako św. Franciszek, fundator Zakonu Braci Mniejszych, współpatron Włoch (wraz ze św. Katarzyną ze Sieny, która też ukochała ubóstwo). Jest tak spokojnie. Intensywnie przygrzewa słońce, zupełnie, jakbyśmy byli w październiku, a nie połowie grudnia. Niebo jest błękitne jak na obrazach mojego ulubionego Giotta. Tylko nad Santa Maria degli Angeli, potężną bazyliką kryjącą Porcjunkulę, kapliczkę otrzymaną w darze od benedyktynów, którą Biedaczyna odbudował własnymi rękoma, unosi się lekka mgiełka. Mam wrażenie, że wręcz zaczepiła się o kopułę świątyni.
Wraz z towarzyszką mojej podróży po Umbrii, Simoną Migliorati - właścicielką kempingu nad jeziorem Trazymeńskim, o którym już wspominałam w poprzednich postach, docieramy najpierw na spotkanie z burmistrzem miasta.
Wspomniane kontrole polegają w praktyce na sprawdzaniu zawartości toreb i plecaków, a całej postaci każdego wchodzącego szperaczem do wykrywania metali. Znak czasów. Podobna kontrola czeka mnie potem w Bazylice Matki Boskiej Anielskiej. Natomiast żadne służby nie chronią św. Klary spoczywającej w kościele św. Damiana. Czyżby była mniej ważna?
0 komentarze