Francja się nie poddaje

09:49


Dwa dni temu znów uczestniczyłam w moich ulubionych Tables Rondes. Są to spotkania organizowane przez Francuską Agencję Rozwoju Turystyki Atout France. A ściśle przez działającą w niej aktywnie, młodziutką, przesympatyczną, a przede wszystkim kompetentną Paulinę - kto zna, wie, o kim mówię, a kto nie zna, to niech zajrzy na strony agencji :) Ich nazwa nawiązuje do okrągłych stołów, przy których zajmują za każdym razem miejsca przedstawiciele polskich biur podróży i touroperatorów. Przy każdym jedno lub dwa miejsca pozostają puste, gdyż zarezerwowane są z kolei dla reprezentantów strony francuskiej: hoteli, miast, regionów, atrakcji turystycznych. Formuła spotkania polega na tym, że podczas wystawnej kolacji - tym razem była to restauracja Concept na najwyższym, piątym pietrze luksusowego domu handlowego Vitkac - po każdym zdaniu następuje zamiana miejsc. To znaczy zmieniają się Francuzi, przesiadając kolejno od stolika do stolika, aby móc się ze wszystkimi spotkać, nawiązać bezpośrednio kontakt. Językiem oficjalnym spotkania jest zazwyczaj angielski. Poprzedzająca kolację prezentacja jest natomiast po francusku, a bezbłędnie tłumaczy ją Paulina. W miniony poniedziałek mogliśmy poznać ofertę Bateaux Parisiens czyli panoramicznych statków turystycznych pływających po Sekwanie, muzeów figur woskowych spod marki Grevin, podparyskiego Disneylandu i parku przyszłości Futuroscope, kolei francuskich SNCF. Byłam niezwykle ciekawa tego wieczoru, gdyż zupełnie inaczej reklamuje się coś, co nagle, z przyczyn niezależnych traci na popularności. A Paryż, więc również i Francja straciły w wyniku  dwóch zamachów terrorystycznych w jednym roku. Przy czym ten na Charlie Hebdo, jakkolwiek wstrząsający nie okazał się ani w części tak dramatyczny w skutkach jak ostatni, kiedy straciło życie tak wiele istnień ludzkich. Można powiedzieć, że Europa wstrzymała oddech, a może wręcz na chwilę zabrakło jej powietrza? Rozmawiałam o tej sytuacji z właścicielką hotelu Plaza Elysees, pięknego, XIX-w obiektu tuż przy Polach Elizejskich. Isabelle (Legros) wyznała mi, że przez pierwsze dwa tygodnie ona i grupa przyjaciół siedzieli niemal zabarykadowani w domach, lękając się wychynąć na ulicę. Jednak teraz starają się powrócić do normalności i ponownie spotykają się w kawiarniach, choć zdają sobie sprawę z potencjalnego niebezpieczeństwa. - Nie chcemy, nie możemy dać się zastraszyć - mówiła mi z mocą i spełniłyśmy wspólnie toast z wybornego Chatenuf du Pape za pomyślność jej kraju. A jednak, jak pomyślałam potem, może to być teraz tak, jak w Egipcie, czyli turystyka pod eskortą - przecież w konwoju jechałam z lotniska w Asuanie na wyspę Elefantynę i wcale mi się nie podobała podróż w asyście kałaszy!  Choć z pewnością czułam się bezpiecznie ( w miarę przynajmniej). Teraz na statkach na Sekwanie turystom mają towarzyszyć strażnicy z psami tropiącymi materiały wybuchowe, a koleje francuskie rozważają wprowadzenie bramek przed wejściem do wagonów. Z drugiej strony właśnie wprowadzone środki ostrożności mogą zachęcić do odwiedzania francuskich miast i miejsc tak nietuzinkowych jak Pont du Gard, czyli liczący dwa tysiące lat rzymski akwedukt na południu kraju. To jego zdjęcie publikuję właśnie jako ilustrację do tego posta. A moich Czytelników, Miłe Panie i Panów bardzo miłych też zachęcam do lektury:
http://www.rp.pl/Promocja-turystyczna/312099921-Francja-sie-nie-poddaje.html (fot. Pont du Gard)

Zobacz również:

0 komentarze