Co się sprzedaje w San Marino?

21:26


Odpowiedź jest prosta: wszystko to, co podoba się rosyjskiemu klientowi. Przede wszystkim zatem "russkije diewoczki", przeważnie tlenione blondyny z wyzywającym makijażem, bez którego byłyby zdecydowanie jeszcze piękniejsze, długonogie, z talią osy. To one chwieją się na niebotycznie wysokich obcasach przed każdym sklepem w San Marino, zachwalając towar tak, aby złowić turystę-rodaka. Tak handluje się w republice na Górze Tytana - właśnie stojąc przed sklepem, po kilkanaście godzin - bez siadania, zapraszając do środka magicznymi słowami w rodzaju: "u nas krasnyje duchi". Perfumy są tu rzeczywiście cudowne, choć nie koniecznie wszystkie markowe - podróbek też nie brakuje, podobnie jak oryginalnych "patrzałek" Armaniego, leżących tuż obok plastikowej tandety. Królują naturalnie butelki - uliczki niemal spływają procentami, gdyż chyba co drugi sklep jest alkoholowy - obok trunków zacnych są też popłuczyny, słodkie jak ulepek likierki, z nalepkami dowodzącymi, że inwencja ludzka granic nie ma, gdy chodzi o biznes. Widocznie sa tacy, których skusi wino z Che Guevarą, Duce czy z Sex Shopu. Dotyczy to też popularnych magnesów na lodówkę, przy czym klasyczne widoczki trzech wież zdystansowały makarony, groszek czy mortadela w miniaturze - jedyne 4,5 euro za sztukę tego urokliwego badziewka.

Moda na witrynach nie zachwyca, gdyż asortyment też dobrano pod rosyjskie gusta: skóra z ćwiekami, mieniące się, powiewne tuniki, błyszczące złotem i cekinami buty. Z biżuterii - Swarovski i inne świecidełka wyparły piękne salony z eleganckimi, złotymi wyrobami przedniej próby. Z "mydła i powidła" uśmiech na twarzy wywołuje to pierwsze w nieskończonej chyba ilości opakowań dla każdego: dla męczącej teściowej, pracowitej żony, leniwego męża itd.


 Listę zamyka jedzenie, głównie a' la fast-food.


- Gdyby nie Rosjanie, Sanmaryńczycy musieliby zamknąć kramik - podsłuchałam rozmowę dwóch Włoszek w autokarze z Rimini na Górę Tytana. Jeśli rzeczywiście tak jest, pracowity lud niepodległej republiki wie, co robi umiejętnie "dojąc" turystów, wśród których widać też sporo majętnych Azjatów. A nadwyżkę inwestuje rozsądnie w renowację zabytków, nowoczesne apartamentowce, sztukę i zieleń.

O tym jednak wypada napisać osobnego posta :)

Zobacz również:

0 komentarze