Big zadek na Piazza dell'Anfiteatro
23:08
Może właśnie dlatego w dobie obecnego kryzysu, jaki nęka Półwysep Apeniński prowincja Lukki uchodzi za jedną z zasobniejszych w kraju? Niemal skoro świt zatem pobiegłam z aparatem w upatrzone miejsce, wrzucając do pierwszego napotkanego po drodze kosza podręczny plan historycznego centrum, ofiarowany mi w hotelowej recepcji, gdyż okazał się kompletnie nieprzystający do rzeczywistości. Złote światło pieściło fasady krytych w większości tynkiem w kolorze piasku. Przed pamiętającymi średniowiecze, kamiennymi portalami domów stały jeszcze, skrupulatnie posegregowane, worki i paczuszki śmieci - w Lukce nie uświadczy się kontenerów, gdyż decyzją rady miasta zostały zlikwidowane. Natomiast co rano po uliczkach przejeżdża samochód, zbierający spod progów wszystko to, przed nimi pozostawiono. Poza tym można by jeść z ulicy, tak jest czysto. W szalonym pędzie i nie używając ostrzegawczego dzwonka, co jest ponoć kolejną cechą mieszkańców Lukki, mijają mnie rowerzyści w różnym wieku. Dwa kółka - raczej w wersji holenderki niż MB to tutaj podstawowy środek lokomocji. Wąskie uliczki wykluczają wystawne gabloty, a poza tym, co znów typowe dla Lukki, tutaj nikt nie lubi się "pokazywać". Dlatego gros pojazdów jest małych i nierzadko wcale można zobaczyć wysłużone Cinquecento. Po 10 minutach wpadam na plac i co widzę?
Ogromny, biały zadek kłujący bielą w oczy. To "dzieło sztuki" współczesnej jakiejś młodej, regionalnej artystki - inne opus zdobi fragment murów miejskich. Jest wyjątkowo szpetne. Na szczęście, w przeciwieństwie do warszawskiej palmy i tęczy nie pozostanie tutaj na zawsze.
0 komentarze