Carnevale di Viareggio - mój pierwszy w życiu karnawał
03:22
Wypadając zza rogu niemal nie skończyłam pod toczącą się środkiem deptaka platformą. Kołysały się na niej barwne postacie z papier mache, a napisy, które rozumiałam, uświadomiły mi, że chodzi o jakiś lokalnych polityków. Na kolejnych wozach dostrzegłam natomiast znajome mi już lica ówczesnego premiera i prezydenta, też powykrzywiane prześmiewczymi grymasami. Za nimi szły postacie disneyowskie i z innych kreskówek. Barwny, roztańczony korowód przebierańców, któremu towarzyszyła głośna, dyskotekowa muzyka. Patrzyłam na ten spektakl ze zdumieniem, coraz bardziej oczarowana, choć przecież ocierał się o kicz. Jakiś młody człowiek wyciągnął do mnie rękę w zapraszającym geście, abym dołączyła do zabawy. Dałam się ponieść emocjom balującej młodzieży i na chwilę zapomniałam, że jestem z PRL-u, który jednak zbyt szybko znów mi się przypomniał. W Viareggio spędziłam tylko trzy tygodnie, bo skończyła mi się wiza turystyczna. Mojemu pracodawcy nie udało się, choć wcześniej zapewniał, że ma odpowiednie „plecy”, załatwić mi legalnego pozwolenia na pracę, a ja nie chciałam zostać „na czarno”. Obrażony, że „porzucam” jego dziecko, nie zapłacił mi trzeciej tygodniówki – drugą zresztą też tylko częściowo.
Mimo to Viareggio wspominam z dużą nostalgią i cieszę się, że najbliższą niedzielę znów się w nim będę bawić, tym razem na zakończeniu karnawału. Już nie jako dziewczyna z PRL-u. (Zdjęcia: Media Gallery Carnevale di Viareggio, link:http://viareggio.ilcarnevale.com/)
0 komentarze