Jeszcze raz Egipt. Katamaranem z mistrzynią

16:53


Kiedy w stolicy zimno - ja już  chłód zdecydowany odczuwam, wracam wspomnieniami do Egiptu. I pomyśleć, że wróciłam z niego zaledwie przed tygodniem. Na wielki finał dziewczyny z agencji MM PR, które mnie na ten wyjazd zabrały, zaproponowały naszej grupie dziennikarzy rejs katamaranem.
Nie byle jakim, jak widać na zdjęciach. Pod żaglami, z siatką, na której można się było pobyczyć i poopalać (z umiarem i filtrem 50 nie tylko na twarzy), szampanem i owocami morza. Luksusowo. A w połowie eskapady, która popołudniem ruszyła z El Gouny, chętni wyskoczyli wprost w szmaragdową toń, aby poobserwować rybki na rafie. I ja znalazłam się w ich gronie - nawet udało mi się zrobić fikołka do tyłu z pontonu w pełnym sprzęcie, czyli z maską i płetwami, co uważam za wyczyn w moim wypadku :) Mimo, że morze ciepłe (przy nim Śródziemne to Bałtyk), to jednak duża głębokość powodowała, że odczuwało się zimne prądy. Jednak życie na kolorowej rafie tak wciągało, że nawet ja, zmarzluch, zapominałam o chłodnych odnóżach. Tak bardzo nie chciałam żegnać się z Egiptem, z malarską o zachodzie słońca El Gouną.

Tak zresztą jak my wszyscy na pokładzie katamaranu łącznie z Karoliną Winkowską, która już wtedy zapewne intensywnie myślała o zawodach w Hiszpanii.

Udało mi się zrobić jej fajne fotki z Aleksem.

I sobie samej w skąpym stroju, póki jeszcze wypada

oraz w towarzystwie pewnego bardzo obiecującego, młodego człowieka.

Będą z niego ludzie, bo ma sensownie poukładane w głowie

Zobacz również:

0 komentarze