Neapol dzień 2. Święta Anna z kolczykami w uszach

11:40


Być w Neapolu i nie zajrzeć do kościoła pod wezwaniem własnej patronki? Właśnie od tej nieznanej świątyni, nieopodal głównej stacji kolejowej przy piazza Garibaldi zaczęłam tour po mieście pod Wezuwiuszem. Chiesa di Sant' Anna alle Paludi, u wylotu uliczki o tej samej nazwie jest... niepozorny. Ale wnętrze zaskakuje, przede wszystkim rzeźbą w pomalowanym drewnie autorstwa Giuseppe Picano z końca XVIII wieku, który szlifował warsztat u samego Luigiego Vanvitelli, jednego z największych architektów i inżynierów włoskich pochodzenia holenderskiego. Co jest w niej takiego niezwykłego - święta Anna trzymająca w ramionach dziewczynkę, czyli Marię jest wyraźnie stara i zmęczona życiem, bez iskry boskości czy radości. Bardzo zwykła, co czyni ją szczególnie bliską. Ma na sobie prostą szatę, ale, co zabawne, z jej uszu zwisają bardzo szykowne, złote kolczyki - uszy dziecka zdobią podobne cacka. Święta ma też kilka złotych łańcuszków na szyi. To wszystko są wota. Ale na tym nie koniec, bo oprócz klejnotów i biżuterii pod figurą sporo jest innego rodzaju wot - różowych miśków, pluszowych serduszek, suchych wianuszków z kwiatów. To wszystko są podziękowania za okazane łaski.

 Jak tłumaczyła mi starsza pani opiekująca się ołtarzem, niegdyś ten obszar należał do wsi, uprawiano tu warzywa, ale grunty były bagniste, stąd nazwa samego kościoła - św. Anny na mokradle.


Zobacz również:

0 komentarze