Rzym: Kiedy Moją Mamę zabrali Niemcy...
22:19
Rzym. 14 października 1943 r. Emanuele di Porto ma dwanaście lat i wybiera się z Ojcem na główny dworzec kolejowy Termini. Handlują tutaj szmatami. Jest wojna, trzeba się imać jakiegokolwiek zajęcia, aby zarobić i przeżyć. Chłopcu nie chce się pracować, gdy spotyka kolegów, chętnie porzuca robotę i puszcza z nimi bączka. Nieco kontrowersyjna to zabawka i nie wiadomo, skąd ją wytrzasnęli, bo na obudowie jest gapa, nazistowska wersja herbu Niemiec. Polskie dzieci nie wzięłyby do rąk takiej zabawki, ale to Italia przez lata rządów Mussoliniego faszystowska, inne realia.
Ojciec jest na syna zły, że przekłada rozrywkę nad zdobywanie środków dla rodziny. Jednak nie wie, że Emanuele już tego dnia zarobił i to "fartem" dużą sumę. Jakaś kobieta dała chłopcu banknot 50-lirowy* za stary płaszcz z wełny, który jej, umiejętnie zachwalając dobry gatunek materiału, sprzedał. Otrzymana kwota stanowi odpowiednik dzisiejszych 19,74 euro, więc niewiele, ale wówczas, dla ludzi ubogich ta suma była spora i rodzice, gdy chłopczyk pokazał im pieniądze sądzili początkowo, że ktoś wcisnął mu fałszywkę. A jednak banknot okazał się prawdziwy.
To były ostatnie szczęśliwe momenty rodziny di Porto. Mieszkali wszyscy w rzymskiej Dzielnicy żydowskiej - Emanuele miał jeszcze trójkę rodzeństwa.
Dwa dni potem chłopca obudził rano warkot silników. Wyjrzał przez okno i zobaczył ciężarówki otoczone kordonami uzbrojonych po zęby Niemców z ujadającymi wilczurami na smyczy. Wśród tłumu ludzi zaganianego do bud kolbami dostrzegł ze zdziwieniem swoją Mamę. Niewiele myśląc, tak, jak stał - wypadł z mieszkania, zbiegł do schodach, pędem przemierzył ulicę aż zatrzymał się przed zapełnioną już ciężarówką. Na brzegu siedziała jego Mama. Nic z tego nie rozumiał! Dlaczego? Co się dzieje? Zaczął szarpać pierwszego z brzegu Niemca, krzyczeć, że on chce do Mamy! Ona jednak kręciła przecząco głową, powiedziała Niemcowi, że to nie jej syn, że on NIE JEST ŻYDEM...
Ciężarówki odjechały, Emanuele został sam na ulicy, na której walały się porzucone w pośpiechu torebki, walizki, jakieś ubrania. Otwarte okna domów ziały pustką - z dzielnicy wywieziono wszystkich sąsiadów. Był 16 października 1943 r. - "czarna sobota" w dziejach Wiecznego Miasta. Między godzinami 5.30 a 14.00 brygady SS wraz z Ordnungpolizei zorganizowały zmasowaną akcję "oczyszczenia" Rzymu z Żydów. Aresztowano 1 259 osób, z czego 689 kobiet, 363 mężczyzn i 207 dzieci. Po wstępnej selekcji mającej na celu oddzielenie Żydów od "mieszańców" przeprowadzonej w Colleggio Militare, budynku należącym do włoskiego wojska usytuowanym w sąsiedztwie słynnego więzienia Regina Coeli, bydlęcym wagonami do Oświęcimia wywieziono 1023 osoby, z których przeżyło 16 osób, w tym tylko jedna kobieta.
Historia, którą tutaj przytoczyłam jest streszczeniem pierwszego komiksu o Holokauście rzymskich Żydów. Został napisany dla uczczenia ich pamięci w 80. rocznicę dramatycznych wydarzeń nad Tybrem. Stworzyli ją wspólnie - naoczny świadek tamtych wydarzeń Emanuele di Porto wraz z rysownikiem, autorem komiksów i animatorem cyfrowym Ernesto Anderle i Marco Caviglia, historykiem z Muzeum Fundacji Shoah w Rzymie.
Ta książka w formacie albumowym wpadła mi w ręce przypadkiem. Dużo wcześniej sporo czytałam na ten temat porównując los Żydów warszawskich i rzymskich. Tam w czasie II wojny światowej Niemcy nie postawili muru, nie oddzielili dwóch światów, nie było powstania w getcie. Nie karano tam śmiercią za pomoc Żydom.
Komiks wzbudził we mnie mieszane uczucia, bo z jednej strony dobrze, że pojawił się na rynku prosty przekaz adresowany do współczesnej młodzieży. Jednak sam ten przekaz wydał mi się jakiś mało realistyczny, niemal bajeczny. W książce do momentu zajechania bud nie czuje się grozy wojny, niemieccy żołnierze spotkani przez Emanuele na dworcu są mili, niemal sielanka! Może dlatego, że jeszcze do niedawna obie strony współpracowały na wojennym froncie? Wszak zaledwie 3 września 1943 r. w Casisibile k. Syrakuz Włosi poddali się Aliantom - zawieszenie broni zostało ogłoszone przez radio 8 września 1943 r. Reakcja Niemców była natychmiastowa - obecni na całym Półwyspie Apenińskim, tworzyli linie obrony, w tym słynną Linię Gustawa.
W tym czasie Rzym zamieszkiwało 13 tysięcy Żydów. 26 września 1943 r. Herbert Kappler, szef SD i gestapo w Rzymie (nie został osądzony za zbrodnie wojenne, dożył spokojnie starości!) przekazuje Ugo Foa' i Dante Almansi, przewodzącym społeczności żydowskiej w stolicy Włoch nakaz zebrania 50 kg złota w 36 godzin, co miało uchronić ich przed wywózką. Naturalnie Żydzi włoscy słyszeli już o deportacjach i obozach śmierci na wschodzie Europy, ale do tej pory liczyli, że uchroni ich przed nimi Mussolini oraz papież Pius XII. Tymczasem Duce nie miał już takiej pozycji jak wcześniej - jego autorytet upadł w momencie lądowania Aliantów na Sycylii (operacja Husky), Wielka Rada Faszystowska usunęła go ze stanowiska premiera, a król kazał go aresztować. Co prawda Niemcy w brawurowej akcji w masywie Gran Sasso w Abruzji odbili dyktatora, ale ten był już tylko niemiecką marionetką - premierem Republiki Salo' nad jez. Garda w północnych Włoszech. Rzymscy Żydzi zebrali żądaną sumę, miał się wstawiać za nimi również papież - pomimo tego 16 października nastąpiła wywózka. Znaczna część Żydów rzymskich jednak jej uniknęła, co mieli zawdzięczać podobno właśnie "cichej" interwencji Głowy Kościoła, rozpowszechniającej nieoficjalnymi kanałami wieści o zagrożeniu, a przede wszystkim pomocy mieszkańców miasta nad Tybrem, którzy ukryli żydowskich sąsiadów. W sumie z terenu całych Włoch deportowano 8564 Żydów. Dziś tzw. Dzielnica żydowska w Rzymie z powrotem rozkwitła - dawnych mieszkańców przypominają pietre d'inciampo, kamienie-tabliczki z wyrytymi na nich nazwiskami lokatorów wywiezionych do Oświęcimia wmurowane w bruk przed domami, o które się mamy potykać, aby przypominały nam tamten ponury czas. W licznych lokalikach serwowane jest koszerne menu z karczochami po żydowsku oraz ciastem z ricottą i wiśniami. Wracając do książki - również sam fakt, że Emanuele tak spokojnie "atakuje" Niemca i nic mu się nie dzieje, wydaje mi się dyskusyjny. Gdyby to chodziło o żydowskiego chłopca w Warszawie - zostałby zapewne zastrzelony na miejcu albo wrzucony do budy wraz z Matką bez zbędnych pytań. Przytoczona scena może jednak pokazywać różnice w traktowaniu tej samej społeczności w różnych krajach. Pięknie natomiast pokazana jest przemiana chłopca - dziecka, w osobę świadomą, dumną z tego, że jest Żydem. Ilekroć spoglądam na pięknie odnowioną Synagogę w Rzymie, przypominają mi się dwa fakty z historii. Pierwszy, który pamiętam osobiście dotyczy wizyty Ojca świętego Jana Pawła II w tym miejscu - wcześniej żaden papież nie przekroczył progu bożnicy! Kilka wieków wcześniej, w 1555 r. inny papież, Paweł IV wydał bullę nakazującą utworzenie osobnej dzielnicy żydowskiej w Rzymie otoczonej murem. Miał on "chronić" chrześcijan przed Żydami i odwrotnie. Pierwsze getto w Europie powstało natomiast czterdzieści lat później, w czasach Republiki Weneckiej - 29 marca 1596 r. na obszarze starej odlewni (stąd nazwa: getto) w weneckiej sestiere, czyli dzielnicy Canareggio. Teren również otoczono wysokim murem, był zamykany na noc, a bram strzegli strażnicy żydowscy. Jako znak rozpoznawczy Żydzi weneccy musieli nosić żółte berety, podczas gdy na terenie Włoch - literę "O" naszytą na ubraniach, również w kolorze żółtym! *Lir włoski (w skrócie £ lub Lit.) został po raz pierwszy wybity przez Republikę Wenecką w 1472 roku. W 1806 roku został przyjęty przez napoleońskie Królestwo Włoch, znane również jako Regno Italico, założone w 1805 roku przez Napoleona Bonaparte, gdy koronował się na władcę północnej i środkowo-wschodniej części dzisiejszych Włoch. Dziesięć lat później, w 1814 roku, po rozwiązaniu państwa napoleońskiego, walutę Królestwa utrzymano tylko w Księstwie Parmy i Królestwie Sardynii. Po kolejnych dwóch latach, w 1816 roku, król Sabaudii Wiktor Emanuel I wprowadził do obiegu lira sabaudzkiego, który pozostał w obiegu aż do powstania Królestwa Włoch w 1861 roku, kiedy to stał się lirem włoskim. Ta waluta pozostała w obiegu do 2002 roku, gdy definitywnie zastąpiono ją Euro.
Ojciec jest na syna zły, że przekłada rozrywkę nad zdobywanie środków dla rodziny. Jednak nie wie, że Emanuele już tego dnia zarobił i to "fartem" dużą sumę. Jakaś kobieta dała chłopcu banknot 50-lirowy* za stary płaszcz z wełny, który jej, umiejętnie zachwalając dobry gatunek materiału, sprzedał. Otrzymana kwota stanowi odpowiednik dzisiejszych 19,74 euro, więc niewiele, ale wówczas, dla ludzi ubogich ta suma była spora i rodzice, gdy chłopczyk pokazał im pieniądze sądzili początkowo, że ktoś wcisnął mu fałszywkę. A jednak banknot okazał się prawdziwy.
To były ostatnie szczęśliwe momenty rodziny di Porto. Mieszkali wszyscy w rzymskiej Dzielnicy żydowskiej - Emanuele miał jeszcze trójkę rodzeństwa.
Dwa dni potem chłopca obudził rano warkot silników. Wyjrzał przez okno i zobaczył ciężarówki otoczone kordonami uzbrojonych po zęby Niemców z ujadającymi wilczurami na smyczy. Wśród tłumu ludzi zaganianego do bud kolbami dostrzegł ze zdziwieniem swoją Mamę. Niewiele myśląc, tak, jak stał - wypadł z mieszkania, zbiegł do schodach, pędem przemierzył ulicę aż zatrzymał się przed zapełnioną już ciężarówką. Na brzegu siedziała jego Mama. Nic z tego nie rozumiał! Dlaczego? Co się dzieje? Zaczął szarpać pierwszego z brzegu Niemca, krzyczeć, że on chce do Mamy! Ona jednak kręciła przecząco głową, powiedziała Niemcowi, że to nie jej syn, że on NIE JEST ŻYDEM...
Ciężarówki odjechały, Emanuele został sam na ulicy, na której walały się porzucone w pośpiechu torebki, walizki, jakieś ubrania. Otwarte okna domów ziały pustką - z dzielnicy wywieziono wszystkich sąsiadów. Był 16 października 1943 r. - "czarna sobota" w dziejach Wiecznego Miasta. Między godzinami 5.30 a 14.00 brygady SS wraz z Ordnungpolizei zorganizowały zmasowaną akcję "oczyszczenia" Rzymu z Żydów. Aresztowano 1 259 osób, z czego 689 kobiet, 363 mężczyzn i 207 dzieci. Po wstępnej selekcji mającej na celu oddzielenie Żydów od "mieszańców" przeprowadzonej w Colleggio Militare, budynku należącym do włoskiego wojska usytuowanym w sąsiedztwie słynnego więzienia Regina Coeli, bydlęcym wagonami do Oświęcimia wywieziono 1023 osoby, z których przeżyło 16 osób, w tym tylko jedna kobieta.
Historia, którą tutaj przytoczyłam jest streszczeniem pierwszego komiksu o Holokauście rzymskich Żydów. Został napisany dla uczczenia ich pamięci w 80. rocznicę dramatycznych wydarzeń nad Tybrem. Stworzyli ją wspólnie - naoczny świadek tamtych wydarzeń Emanuele di Porto wraz z rysownikiem, autorem komiksów i animatorem cyfrowym Ernesto Anderle i Marco Caviglia, historykiem z Muzeum Fundacji Shoah w Rzymie.
Ta książka w formacie albumowym wpadła mi w ręce przypadkiem. Dużo wcześniej sporo czytałam na ten temat porównując los Żydów warszawskich i rzymskich. Tam w czasie II wojny światowej Niemcy nie postawili muru, nie oddzielili dwóch światów, nie było powstania w getcie. Nie karano tam śmiercią za pomoc Żydom.
Komiks wzbudził we mnie mieszane uczucia, bo z jednej strony dobrze, że pojawił się na rynku prosty przekaz adresowany do współczesnej młodzieży. Jednak sam ten przekaz wydał mi się jakiś mało realistyczny, niemal bajeczny. W książce do momentu zajechania bud nie czuje się grozy wojny, niemieccy żołnierze spotkani przez Emanuele na dworcu są mili, niemal sielanka! Może dlatego, że jeszcze do niedawna obie strony współpracowały na wojennym froncie? Wszak zaledwie 3 września 1943 r. w Casisibile k. Syrakuz Włosi poddali się Aliantom - zawieszenie broni zostało ogłoszone przez radio 8 września 1943 r. Reakcja Niemców była natychmiastowa - obecni na całym Półwyspie Apenińskim, tworzyli linie obrony, w tym słynną Linię Gustawa.
W tym czasie Rzym zamieszkiwało 13 tysięcy Żydów. 26 września 1943 r. Herbert Kappler, szef SD i gestapo w Rzymie (nie został osądzony za zbrodnie wojenne, dożył spokojnie starości!) przekazuje Ugo Foa' i Dante Almansi, przewodzącym społeczności żydowskiej w stolicy Włoch nakaz zebrania 50 kg złota w 36 godzin, co miało uchronić ich przed wywózką. Naturalnie Żydzi włoscy słyszeli już o deportacjach i obozach śmierci na wschodzie Europy, ale do tej pory liczyli, że uchroni ich przed nimi Mussolini oraz papież Pius XII. Tymczasem Duce nie miał już takiej pozycji jak wcześniej - jego autorytet upadł w momencie lądowania Aliantów na Sycylii (operacja Husky), Wielka Rada Faszystowska usunęła go ze stanowiska premiera, a król kazał go aresztować. Co prawda Niemcy w brawurowej akcji w masywie Gran Sasso w Abruzji odbili dyktatora, ale ten był już tylko niemiecką marionetką - premierem Republiki Salo' nad jez. Garda w północnych Włoszech. Rzymscy Żydzi zebrali żądaną sumę, miał się wstawiać za nimi również papież - pomimo tego 16 października nastąpiła wywózka. Znaczna część Żydów rzymskich jednak jej uniknęła, co mieli zawdzięczać podobno właśnie "cichej" interwencji Głowy Kościoła, rozpowszechniającej nieoficjalnymi kanałami wieści o zagrożeniu, a przede wszystkim pomocy mieszkańców miasta nad Tybrem, którzy ukryli żydowskich sąsiadów. W sumie z terenu całych Włoch deportowano 8564 Żydów. Dziś tzw. Dzielnica żydowska w Rzymie z powrotem rozkwitła - dawnych mieszkańców przypominają pietre d'inciampo, kamienie-tabliczki z wyrytymi na nich nazwiskami lokatorów wywiezionych do Oświęcimia wmurowane w bruk przed domami, o które się mamy potykać, aby przypominały nam tamten ponury czas. W licznych lokalikach serwowane jest koszerne menu z karczochami po żydowsku oraz ciastem z ricottą i wiśniami. Wracając do książki - również sam fakt, że Emanuele tak spokojnie "atakuje" Niemca i nic mu się nie dzieje, wydaje mi się dyskusyjny. Gdyby to chodziło o żydowskiego chłopca w Warszawie - zostałby zapewne zastrzelony na miejcu albo wrzucony do budy wraz z Matką bez zbędnych pytań. Przytoczona scena może jednak pokazywać różnice w traktowaniu tej samej społeczności w różnych krajach. Pięknie natomiast pokazana jest przemiana chłopca - dziecka, w osobę świadomą, dumną z tego, że jest Żydem. Ilekroć spoglądam na pięknie odnowioną Synagogę w Rzymie, przypominają mi się dwa fakty z historii. Pierwszy, który pamiętam osobiście dotyczy wizyty Ojca świętego Jana Pawła II w tym miejscu - wcześniej żaden papież nie przekroczył progu bożnicy! Kilka wieków wcześniej, w 1555 r. inny papież, Paweł IV wydał bullę nakazującą utworzenie osobnej dzielnicy żydowskiej w Rzymie otoczonej murem. Miał on "chronić" chrześcijan przed Żydami i odwrotnie. Pierwsze getto w Europie powstało natomiast czterdzieści lat później, w czasach Republiki Weneckiej - 29 marca 1596 r. na obszarze starej odlewni (stąd nazwa: getto) w weneckiej sestiere, czyli dzielnicy Canareggio. Teren również otoczono wysokim murem, był zamykany na noc, a bram strzegli strażnicy żydowscy. Jako znak rozpoznawczy Żydzi weneccy musieli nosić żółte berety, podczas gdy na terenie Włoch - literę "O" naszytą na ubraniach, również w kolorze żółtym! *Lir włoski (w skrócie £ lub Lit.) został po raz pierwszy wybity przez Republikę Wenecką w 1472 roku. W 1806 roku został przyjęty przez napoleońskie Królestwo Włoch, znane również jako Regno Italico, założone w 1805 roku przez Napoleona Bonaparte, gdy koronował się na władcę północnej i środkowo-wschodniej części dzisiejszych Włoch. Dziesięć lat później, w 1814 roku, po rozwiązaniu państwa napoleońskiego, walutę Królestwa utrzymano tylko w Księstwie Parmy i Królestwie Sardynii. Po kolejnych dwóch latach, w 1816 roku, król Sabaudii Wiktor Emanuel I wprowadził do obiegu lira sabaudzkiego, który pozostał w obiegu aż do powstania Królestwa Włoch w 1861 roku, kiedy to stał się lirem włoskim. Ta waluta pozostała w obiegu do 2002 roku, gdy definitywnie zastąpiono ją Euro.
0 komentarze