Marzanna na motocyklu. Pierwszy dzień wiosny w Zamościu.

09:59


 Niemal ogłuszający ryk motorów wywabił mnie z podziemi południowej pierzei zamojskiego rynku, gdzie z lubością pochłaniałam obiad w restauracji "Hetmańskiej", w pełni zresztą zasługującej na to miano, bo kuchnia jest tu smaczna, a w karcie dań sporo. I cóż ukazało się moim oczom?

 Dobra setka motocykli stojących w kilku rzędach przed ratuszem. - Z jakiej to okazji? - zapytałam palącego obok chłopaka, raczej tutejszego. - Pierwszy zlot motocykli na pierwszy dzień wiosny - odparł zagadnięty. Zaraz wmieszałam się w tłum odzianych w czarne skóry amatorów dwóch ryczących kółek, aby po chwili wyłonić z niego przystojniaka trzymającego ... marzannę.

 Lokalna telewizja już kręciła w nim wywiad, a mnie udało się wślizgnąć tuż za kamerę i zrobić kilka ujęć. Nie minęło kilka minut a już cała kawalkada motocykli ruszyła w kierunku pobliskiej rzeczułki, aby pożegnać zimę symbolicznym topieniem słomianej kukły. A że ta sama na motorze pojechać, siłą rzeczy, nie mogła - odbyła swoją ostatnią podróż przyklejona do pleców motocyklisty. Dosłownie bo taśmami!
Zastanawiałam się tylko, która panna wyzbyła się tak wymyślnego obuwia, które zdobiło nogę marzanny :)

Zobacz również:

2 komentarze