O naszym Papieżu 10 lat od Jego odejścia. Niezwykły wywiad

07:15

Dokładnie dekadę temu rozpoczynałam pracę w „Życiu Warszawy”. Przekroczyłam progi redakcji 1 kwietnia 2005 i od razu zostałam zaproszona na kolegium jako „specjalistka” od Papieża (odbyłam z Janem Paweł II 10 podróży apostolskich po Polsce i świecie,  w tym na Kubę, do Indii, Ziemi Świętej i na Ukrainę, co relacjonowałam potem dla naszych mediów; przy pielgrzymkach w kraju towarzyszyłam Włoskiej Agencji Prasowej ANSA oraz wybitnemu watykaniście Marco Politiemu z dziennika La Repubblica).

Wszyscy wiedzieliśmy, że Ojciec Święty już odchodzi…Ale trzeba było zaplanować kolejny, weekendowy numer. I jakkolwiek brzmiało to okropnie, musieliśmy przewidzieć dwie wersje: o Janie Pawle chorym i na wypadek jego śmierci. Taka jest praca dziennikarza. Wtedy przeprowadziłam jedną z moich rozmów z zaprzyjaźnionym już wtedy sędzią Ferdinando Imposimato, który od lat prowadził śledztwo ws. zamachu na Jana Pawła II i napisał na ten temat szereg książek. Mój wywiad, który przytaczam pochodzi jednak z późniejszego okresu mojej pracy w ŻW. Moim zdaniem, mimo upływu czasu nie traci na aktualności.




-Kto kazał zabić papieża?
- Próba zgładzenia Jana Pawła II została zorganizowana przez KGB, a narzędziem do wykonania tego zadania były bułgarskie tajne służby oraz turecka organizacja terrorystyczna Szare Wilki.
-Czy ktoś ostrzegał papieża przed zamachem?
- Tak. 1 czerwca 1980 roku przedstawiciele francuskich służb: Valentin Cavenago i Maurice Becceau, poinformowali Watykan, że ZSRR chce zamordować papieża i że pierwotnie planowano dokonanie zamachu w Polsce. Z tego pomysłu zrezygnowano, bo byłoby zbyt oczywiste, kto stał za zamachem. W lutym 1981 roku francuskie służby ponownie ostrzegły Watykan, że Moskwa szykuje zamach na Ojca Świętego. Szykowała też zamach na Lecha Wałęsę? Tak jest. Lider Solidarności spotkał się z papieżem w styczniu 1981 r. w Domu Pielgrzyma na Via Cassia. KGB, służby bułgarskie i Szare Wilki przy tej okazji chciały zabić Wałęsę. Był nawet wtedy śledzony. Dopiero potem miał zginąć papież. Ale w końcu postanowiono poprzestać na zgładzeniu Jana Pawła II.
- Jakie są dowody przeciwko bułgarskim służbom?
- Wskazują na nie okoliczności zamachu i precyzyjne zeznania Ali Agcy przed tym, nim je odwołał. Agca nie mógł sobie wymyśleć spotkań z osobami, które rzeczywiście gościły w hotelach Bułgarii, Szwajcarii czy Włoch. Jeżeli tam nie był, to skąd wiedział, że np. w Witoszy w lipcu 1980 r. przebywali Omer Mersan i Betir Celenk z Szarych Wilków? Skąd znał rzymskie adresy, numery telefonów, a nawet obyczaje bułgarskich dyplomatów? Skąd wiedział, że do Rzymu w dniu zamachu przyjechał tir na numerach dyplomatycznych? Tylko kretyn może wierzyć, że Agca to wymyślił. Niestety, wschodnie służby specjalne zdezorientowały opinię publiczną.
- Na czym polegała dezinformacja?
-Ulokowani wśród włoskich sędziów agenci służb bułgarskich i KGB inspirowali procesy przeciwko głównemu świadkowi, czyli Ali Agcy. Oskarżali go o zbrodnie, których nie popełnił. Grozili mu śmiercią. W ten sposób straszyli Agcę, który w końcu odwołał swe pierwsze zeznania. W dodatku paraliżowali prokuratorskie śledztwa. Inni agenci zastraszali włoskich śledczych i ich rodziny. I swe groźby realizowali. Została porwana Emanuela Orlandi, córka ministra poczty watykańskiej. Sprawcy uprowadzenia chcieli wymienić ją na Agcę. Próbowali też szantażować Jana Pawła II, aby w zamian za dziewczynkę ogłosił, że nie wierzy w bułgarski ślad. Działania te inspirowało KGB, które przeniknęło do hierarchii watykańskiej. Dziewczynki nie odnaleziono.
 - Kiedy KGB zaczęło tak bezwzględnie działać?
- Służby wschodnie zintensyfikowały swe działania po tym, jak w 1982 r. Agca zdecydował się przerwać tamę milczenia. Wymienił nazwiska agentów bułgarskich, których latem 1980 r. poznał pod fałszywymi nazwiskami, dyplomatów z Sofii, którzy pomogli mu w Rzymie i inne osoby zamieszane w spisek. Jak wspomniałem, podał mnóstwo szczegółów. Opowiadał też o szpiegostwie uprawianym przez Szare Wilki na rzecz Bułgarii i ZSRR.
- Jak wyglądały Pana spotkania z Agcą?
- To inteligentny, nieźle wykształcony człowiek. Przyznam, że można do niego poczuć pewnego rodzaju sympatię. W 1983 r. wyznał mi, że został zmuszony do podważenia podczas procesu bułgarskiego śladu, bo zrozumiał, że nie ma innego wyjścia. Dlatego udawał psychicznie chorego. W istocie był pionkiem w międzynarodowym spisku.
- Ale Szare Wilki pionkiem nie były?
- Odegrały ważną rolę w zamachu. Na placu św. Piotra byli, poza Agcą, przynajmniej dwaj inni członkowie Szarych Wilków. Jednym z nich był Oral Celik. Innego, uciekającego z pistoletem, sfotografował dziennikarz Lowell Newton. Jednak Szare Wilki były w służbie wywiadu bułgarskiego. Gdy ZSRR i Bułgarzy poczuli, że prawda może wyjść na jaw, przygotowali kontrofensywę przeciw sędziom Martella i Albano, jak również przeciwko mnie, ponieważ mocno zajmowałem się zamachem na papieża i Lecha Wałęsę.
- Jakie jeszcze służby brały udział w tej grze?
- W sierpniu 1982 r. minister spraw wewnętrznych Bułgarii Stojanow napisał do ministra spraw bezpieczeństwa NRD Mielkego zakodowany list, w którym naciskał na zdecydowane wsparcie szefa Stasi gen. Markusa Wolfa w działaniach przeciw wrogom Bułgarii. Stojanow naciskał na Stasi, aby przyspieszyło przygotowanie dokumentów do dezinformującej operacji pod kryptonimem Papież. Akcja zakończyła się sukcesem.
- Dlaczego Pan tak sądzi?
-  Nie do uwierzenia, ale śmiertelny cios śladowi bułgarskiemu zadała zachodnia prasa. W listopadzie 1982 r. Henry Kamm napisał w „New York Timesie”, że izraelskie i zachodnioniemieckie tajne służby bezpieczeństwa, które zajmują się terroryzmem międzynarodowym, są sceptyczne co do podejrzeń o udział służb bułgarskich w zamachu. Kamm pisał, że oskarżenie zostało spreparowane przez włoskie służby. Od tego czasu zachodnie gazety podjęły zmasowany atak na śledztwo. Natomiast Bułgarzy twierdzili, że oskarżenia były owocem machinacji CIA. Propagandowa akcja i odwołanie przez Agcę zeznań zniszczyły śledztwo w sprawie bułgarskiego tropu. Ale w 2002 r., podczas wizyty w Bułgarii, papież też oświadczył, że nie wierzy w bułgarski ślad. Uczynił tak, aby móc pojechać do Bułgarii. Ale kiedy napisałem do niego list i opisałem spisek KGB i Bułgarów, odpisał mi, że jest zadowolony z mojego śledztwa i nakłonił mnie, abym kontynuował „ścieżkę prawdy i sprawiedliwości”. Przechowuję ten list z wielką dumą.
- Czy w czasie swego śledztwa zaglądał Pan do polskich archiwów?
- Jeszcze nie, ale mam taki zamiar. Śledztwo zamierzam prowadzić do końca swoich dni, bo jak nauczał nas Ojciec Święty Jan Paweł II, nie należy się lękać.


Przy okazji polecam też inny wywiad, który tym razem przeprowadzał mój znajomy watykanista, a ja tłumaczyłam http://wiadomosci.onet.pl/prasa/papiez-nie-przejmowal-sie-krytyka/2xqk7

Zobacz również:

0 komentarze