Szukając Niemej w Portici
12:06To pięcioaktowa opera Daniela Aubera "Niema z Portici" zainspirowała mnie do odwiedzenia tytułowego miasteczka pod Neapolem. Ponieważ leży po zachodniej stronie Wezuwiusza, kursuje do niej ze stolicy Kampanii kolejka Circumvesuviana. Jakkolwiek Portici słynie z faktu bycia najbardziej zagęszczonym miastem w kraju - 12 tysięcy osób na km2 przy powierzchni całkowitej 4,54 km2, to tłumów na ulicach nie widziałam. Portici to bynajmniej niebiedne miasteczko - wokół dworca rozciąga się dzielnica mieszkalna dla klasy średniej o ciekawej architekturze - każdym dom pokryty jest innym kolorem płytek, ma przestronne balkony i jest dobrze utrzymany. Główna ulica to cacuszko, z kamienicami i willami - pałacami dawnych rodów oraz barokowymi kościołami.
Przede wszystkim jednak z imponującą Reggią, pałacem królewskim Burbonów, ongiś władców Neapolu, który poprzedził bardziej znaną Reggię w Casercie. Żółtą fasadę nadgryzioną zębem czasu szczelnie kryją rusztowania - restauracja ma potrwać do przyszłego roku.
Natomiast można zajrzeć do angielskiego ogrodu, widocznego z rozległego tarasu - w oddali migocze morze.
Zamiast kwiatów i klombów - niespodzianka w postaci sadu pełnego drzewek grejpfrutowych.
Od tej strony na szczęście fasada jest odkryta.
Do wnętrz "wstęp wzbron", a zatem tylko zerknęłam - rzeczywiście burbońskie wnętrza jako żywo przypominają pałacowe sale w Casercie. Mieszkałam w niej jakiś czas temu, teraz wybieram się tam ponownie, w najbliższą środę.
Burzliwa akcja libretta musiała się rozgrywać w tych murach, skoro jednym z głównych bohaterów był Alfonso, syn wicekróla Neapolu, który uwiódł niemą córkę lokalnego rybaka. Opera pełna jest treści rewolucyjnych i co, ciekawe, choć odnosi się do konkretnej sytuacji politycznej ówczesnych Włoch nie stanowiących jeszcze jednego organizmu, wystawiona po latach w Brukseli przyczyniła się do wybuchu rewolucji i odłączenia Belgii od Holandii.
I jeszcze jedna ciekawostka - przy Corso znalazłam kilka przykładów neapolitańskich bassi.
Przez przypadek trafiłam też do Małego Lourdes - również przy Corso:
0 komentarze