Kazimierz Dolny potrafi się turystycznie sprzedać

15:06


Aż dwukrotnie byłam w lipcu w Kazimierzu Dolnym po długiej nieobecności. Za pierwszym razem dotarłam tam Flixbusem, którego ceny biletów - niższe w stosunku do konkurencji oraz komfort jazdy bardzo sobie chwalę. Po raz drugi - samochodem. Niby wydaje się, że nadwiślańska miejscowość nie jest tak odległa od stolicy, ale niekończące się roboty drogowe na szosie lubelskiej sprawiają, że czas podróży się wydłuża. Autokarem jedzie się 3-3,5 godziny w jedną i nawet 4 godziny w powrotną stronę, autem ten czas skraca się o godzinę.
Powiem tak - od pierwszych chwil Kazimierz olśniewa. Przy nadwiślańskim bulwarze-deptaku biegnącym po wale przeciwpowodziowym cumują rozmaitej maści statki. "Wikingiem", "Piratem" czy "Marzanną", na pokładzie którego kręcono teledysk Kai i Bregovicia płynie się w górę rzeki, do Janowca. Chętnych do zwiedzenia  częściowo odbudowanego zamku Firlejów dowozi od przystani ciuchcia. Stoi też pomnik Kazimierza Wielkiego.


Po drugiej stronie jednopasmówki prowadzącej wzdłuż wału stoją w większości już odnowione, wiekowe spichlerze otoczone bujną zielenią, która otacza czy wręcz pochłania całe miasteczko. Ryneczek tętni życiem - w otoczeniu kamieniczek  na czele z "bliźniaczymi", wyróżniającymi się kamienicami Przybyłów stoją stragany z tutejszym przebojem, czyli kogutem wypiekanym z ciasta chałkowego. To Piekarnia Sarzyński jako pierwsza wprowadziła produkt do sprzedaży - pamiętam jeszcze mgliście z czasów, gdy w liceum byłam w Kazimierzu na wycieczce szkolnej można było kupić chyba też inne, wypiekane zwierzaki, a same koguty były większe niż dziś. Teraz koguta sprzedają wszyscy i każdy deklaruje, że pomysł był jego!
Na rynku parkują też liczne Eko-Busiki z godzinnymi programami zwiedzania największych atrakcji miasteczka. Za góra 17 zł jedzie się nawet w największym deszczu, bo pod dachem, a w razie potrzeby i plastikową plandeką. Kierowca zatrzymuje się przy kolejnych punktach programu, a puszczane przez niego nagranie zastępuje przewodnika z krwi i kości. W ten sposób można dotrzeć do odległego jednak na piechotę dawnego cmentarza żydowskiego. Piękny jest pomnik z macew z symbolicznym pęknięciem po środku - podobny efekt zastosowano w bryle Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie. Jednak dojście do pozostałości grobów można by nieco uporządkować, oczyszczając z pokrzyw i zielska, a schodki w gliniastym podłożu naprawić. Następnie, na 20 minut busik staje przed wylotem Wąwozu Korzeniowego, chyba najatrakcyjniejszego ze wszystkich wokół Kazimierza. Splątane w fantazyjny sposób korzenie po obu stronach szlaku to prawdziwe pomniki przyrody.


W drodze powrotnej można się zatrzymać w Klubodajni Przystanek Korzeniowa na relaks na leżakach i małe co-nieco. Nie skosztowałam oferowanych dań, ale wypiłam lemoniadę pokrzywową - bardzo orzeźwiająca! Powrót ul. Szkolną, a zwłaszcza położoną bliżej rynku ul. Lubelską to z jednej strony powrót do czasów, gdy w okolicach Małego Rynku mieszkała ludność żydowska. Z drugiej - jest to uliczka z zachowaną jeszcze, drewnianą architekturą w otoczeniu kwiatowych ogrodów nierzadko jeszcze otoczonych sztachetami, pełna małych, artystycznych butików z obrazami Kazimierza i martwych natur, wyrobami rzemieślniczymi, kosmetycznymi,  biżuterią.


W każdy weekend właśnie na Małym Rynku można kupić piękne, lniane sukienki i koszule, wieloletnią lawendę - rośnie teraz zdrowo w skrzynkach za oknem mojego mieszkania, pachnące mydełka.
Najpiękniejsze, panoramiczne widoki oferuje bynajmniej nie Góra Krzyży, którą można sobie odpuścić - tu schodki są też z czasów bardzo dawnych, szczyt zadeptany, a za wejście się płaci nie wiedzieć dlaczego. Natomiast koniecznie trzeba "zdobyć" Wieżę Strażniczą górującą nad miasteczkiem i ruinami zamku z czasów Kazimierza Wielkiego, bo z niej rzeczywiście pięknie widać Małopolski Przełom Wisły ale też Willę Pruszkowskiego zbudowaną w  kontrastującej z architekturą Kazimierza formie kamiennego kasztelu z tarasem widokowym na dachu. W niej właściciel budynku, przedwojenny profesor ASP stworzył cykl siedmiu gigantycznych płócien o tematyce z historii Polski na wystawę światową w Nowym Jorku. Kazimierska Fara kryje nie tylko najstarsze w Polsce organy, które można nie tylko z bliska obejrzeć, ale i posłuchać podczas mini-koncertów-prezentacji, ale też niezliczone wręcz ilości putti, czyli aniołków w postaci figurek, płaskorzeźb czy malunków. Jest ich przynajmniej setka! podobnie, jak z drugiej strony warto ją zobaczyć z murów otaczających Klasztor OO. Franciszkanów i Sanktuarium Zwiastowania NMP. Prowadząca do nich ul. Klasztorna ma też artystyczne klimaty.


Obiad jadłam dwukrotnie w tym samym miejscu, restauracji U Fryzjera zlokalizowanej w stylowych wnętrzach dawnego zakładu. Menu z daniami kuchni polskiej i rodzimej jest bogate, a mnie do powrotu skłonił chłodnik, żydowski kawior i karp po żydowsku. Palce lizać!
Co mi się podoba w Kazimierzu Dolnym, poza oczywistą urodą miejsca i zabytkami? Umiejętność "sprzedawania" turystycznego tego miejsca. Multum eko-busików, ale i dorożek łącznie z kiczowatą, bajkową karocą rodem z bajki o Kopciuszku oferujących "objazd" po najciekawszych miejscach miasteczka, mnóstwo małej gastronomii na każdą kieszeń i sklepików tworzących klimat artystyczny Kazimierza, rejsy stateczkami, stok narciarski zimą i szlaki poprowadzone w licznych wąwozach. A do tego możliwość spotkania gwiazd małego ekranu, bo tutaj, w budynku dawnej łaźni miejskiej ma swój Dom Pracy Twórczej Stowarzyszenie Filmowców Polskich - ze ścian restauracji uśmiechają się na fotografiach najsłynniejsi reżyserzy i aktorzy. Nieopodal znajduje się Dom Architekta. Można zwiedzić dom Kuncewiczów przy Wąwozie Małachowskiego. Nie brak też imprez jak Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych, Festiwal Kazimiernikejszyn w kamieniołomach, Festiwal Filmu i Sztuki „Dwa brzegi” lub Pardes-Festival – Spotkanie z Kulturą Żydowską. 
I tylko jedno mnie nuży, że liczne Cyganki na Rynku nawet nie chcą już powróżyć, tylko od razu, nazbyt nachalnie wyciągają rękę po pieniądze.






Zobacz również:

2 komentarze

  1. Nigdy tam nie byłam, nawet nie wiedziałam że tam jest tak pięknie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny temat i jeszcze piękniejsze w nim zdjęcia. Dziękuję za zabranie mnie w wycieczkę przez fotki. Jak byłem tam bardzo wiele lat temu, to było tam znacznie mniej ciekawie niż dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń