W południe w Monako, wieczorem na Sardynii

13:40


Dwie restauracje i dwie gamy smaków w jeden dzień. W samo południe pobiegłam do restauracji "Concept 13" w Domu Handlowym VITKAC w budynku Wolf Bracka. Obłożony granitem budynek ze stali nierdzewnej, betonu, drewna egzotycznego i kwarcu dopiero od czterech lat wypełnił lukę przy Brackiej 9 i bez wątpienia jest to najładniejszy obiekt w tej części Alei Jerozolimskich. Wielkie brawa zatem dla Autorskiej Pracowni Architektury Kuryłowicz &Associates będącej autorem projektu. Cały jego środek wypełnia Dom Handlowy Vitkac z asortymentem dla bogatych.

Można tu kupić najnowsze modele torebek Louis Vuittona (takie same widziałam w Galerii Wiktora Emanuela przez tygodniem w Mediolanie), kreacje Armaniego, Gucci, Lanvin, YSL oraz innych, znanych projektantów modowego Olimpu. "Concept 13" zajmuje ostatnie, 5. piętro Wolf Bracka i z balkonu rozpościera się widok na Aleje oraz Plac Trzech Krzyży - wycinkowy, ale, co ciekawe nie dociera tu ani gwar miejski, ani spaliny.

Jedzenie rzeczywiście doskonałe: foie gras na grzankach i szparagowa z jajkiem w koszulce na medal. Nie dziwi więc przyznana restauracji gwiazdka Michelina. "Concept 13" zatem godny polecenia, choć atmosfera tutaj prawdziwie biznesowo-konferencyjna czyli... jej brak. Ja miałam okazję degustować tutejszą kuchnię przy okazji prezentacji oferty turystycznej Księstwa Monako.
Wieczorem natomiast trafiłam do miejsca, które od progu sprawiło, że marzeniami pożeglowałam do Italii. To restauracja "Sardynia" przy Oboźnej, otwarta zaledwie przed dwoma miesiącami przez najlepsza ambasadorkę tej wyspy w Polsce, Wiesławę Dzierżanowską. Kieliszki zaraz zapełniły się sardyńskim, białym winem, a na stół wjechało carpaccio z ośmiornicy, skropione oliwą z oliwek i cytryną.

A do tego sardyński chlebek, cienki niczym opłatek czyli pane carasau i owcze sery z dwoma dipami: pomidorowym - słodko -piekielnie ostrym autorstwa Wiesi oraz... miodem.

Drugim antipasto było pane frattau czyli chlebek carasau z sosem pomidorowym, jajkiem w koszulce posypany owczym serem.

Jakby tego było mało, nasza gospodyni dała nam do spróbowania involtini di carne czyli zraziki zawijane z paskami cukinii i marchwi delikatnie podsmażonymi na oliwie.

 Na deser zaś seadas czyli pieczony pieróg z serem polewany miodem i sorbet cytrynowy z dodatkiem limoncello.
Żyć nie umierać. A jeśli dodać, że ta jedyna w Warszawie restauracja sardyńska to jednocześnie idealne miejsce do zaplanowania urlopu na tej pięknej wyspie, bo pani Wiesia, po 30 latach na niej spędzonych ma najlepsze namiary na tamtejsze hotele i poleci wyjątkowe miejsca na wypoczynek, to już chyba wystarczający powód, aby tam się udać. Miejsce idealne, bo w centrum stolicy, a jednocześnie położone nieco na uboczu. Cisza, zieleń i włoska muzyka. Na spotkania biznesowe w kameralnym gronie, dla samotnych i zakochanych, a przede wszystkim zauroczonych Italią i Sardynią, absolutne "must see".

http://www.sardyniarestauracja.pl/kontakt/  Warto zajrzeć też na stronę: www.sardiniaforyou.info (zdjęcie Monako: Monte Carlo Bay Hotel&Resort)

Zobacz również:

0 komentarze