Targi w Nadarzynie
18:39Byłam, byłam na pierwszym dniu i się przeziębiłam. Hale ogromne, rozmiarami imponujące, ale łączniki nie poprowadzone od wejścia do wejścia i zostałam "zawiana". Generalnie impreza na pierwszy rzut oka dobrze zrobiona, bo dziennikarze zostali "dopieszczeni" - dowieziono nas spod PKiN pod samo wejście, identyfikatory rozdano jeszcze w autokarze i doprowadzono, niemal za rączkę na salę konferencyjną, na spotkanie organizatorów z mediami. Co prawda mapek stoisk już nie rozdano, ale zapewniono, że wystarczy uruchomić aplikację targową i w ten sposób pozyskać plan. Tyle, że Wifi nie działało. Słabo, bo na takim wydarzeniu musi. Chaos też panował w ustawieniu stoisk, były ZA DUŻE, bo wystawcy otrzymali przestrzeń na wyjątkowo dogodnych warunkach (400 zł wpisowego, a potem można się było "dogadać"), więc brali, co się dało. W rezultacie większość świeciła pustkami. Niektóre dosłownie, bo nawet hostess nie było, tylko ewentualnie katalogi. Jak już mapkę zdobyłam, to okazało się, że niekoniecznie odpowiada rzeczywistości i się gubiłam. Hostessy targowe w wersji rodaczek - antypatyczne, natomiast Ukrainki urocze. Apel do organizatorów zatem - nie zatrudniajcie polskich słoików!
Bez wątpienia dobrym pomysłem była współpraca z National Geographic, który bardzo ciekawie zorganizował wszystkie spotkania - w wielu salach. I to z pewnością było głównym magnesem przyciągającym tłumy młodzieży szkolnej. Blisko czterdziestu zaproszonych podróżników, w tym gros prawdziwych - mówię to o Aleksandrze Dobie czy Wojciechu Cejrowskim.
Moimi faworytami są też ludzie z Fly4free, portalu, który bardzo polecam przed wszelakimi podróżami - ich prelekcje były arcyciekawe, bo oni autentycznie cały czas podróżują, wiec wiedzą o czym mówią i co polecają. Wybór kraju partnerskiego - Meksyku był strzałem w dziesiątkę, co widać chociażby na tym zdjęciu:
Zaplecze gastro - w wydaniu azjatyckim należy pochwalić, natomiast restauracja, gdzie dostaliśmy talony darmowe wyjątkowo paskudna, bo bez smaku :( I jeszcze trzeba było do niej kilometrami zasuwać, pytając o drogę, bo wyjścia z hal od wewnętrznej strony nieoznaczone. W sumie mnie dziwi, bo było dużo niedociągnięć organizacyjnych - na przykład brak oznaczenia wyjazdu z parkingu, a po ciemku to nie jest takie oczywiste i łatwe, ale i kłopoty na etapie montażu stoisk, bo nie zawsze zamówienie odpowiadało rzeczywistości, nagłośnienia (za duże), ale to ostatnie łączy wszystkie masówki. Bez wątpienia jest to wydarzenie "rozwojowe" i podobało mi się, że przepraszano za niedociągnięcia. To się chwali. I podobało mi się, że na początku został zagrany polski hymn, bo to impreza międzynarodowa, ale skoro krajem partnerskim był Meksyk, może przydałby się i hymn tego kraju?
Moja recenzja pod poniższym linkiem :)
http://turystyka.rp.pl/artykul/706099,1342199-Targi-w-Nadarzynie--Turystyka--kampery-i-jachty.html
0 komentarze