Wędrujące koniki z Bazyliki św. Marka

23:21


Cztery konie z pozłacanego brązu zdobiące loggię frontonu Bazyliki św. Marka w Wenecji to kopia. Oryginał od 1982 r. chroniony jest przed kaprysami natury i smogiem w tutejszym Muzeum św. Marka, w specjalnej sekcji poświęconej symbolom władzy dawnej republiki morskiej. W przeszłości całkiem sporo sobie "pobiegały". Zmieniając kolejne "stajnie" musiały przemierzyć akweny wodne, kontynenty, granice państw, a także różne miejsca w samej Wenecji.

Przybyć miały do Serenissimy po zdobyciu Konstantynopola podczas IV Krucjaty, a więc po roku 1204 r., prawdopodobnie między 1205 r., po śmierci Doży Enrico Dondolo, a rokiem kolejnym. Początkowo zamieszkały w Arsenale, gdzie wówczas budowano już imponujące statki handlowe potwierdzające wielkość Republiki. Ale już stały na loggi, gdy powstawała jedyna, zachowana do dziś mozaika na bocznym, lewym portalu świątyni, powstała między 1260 a 1270 r., a ukazująca Przeniesienie ciała św. Marka.


- Nie zaznacie spokoju dopóki nie spętamy uzdą waszych rozpędzonych koni nad Pałacem Waszego Ewangelisty Marka - groził Pietro Doria, komendant Genueńczyków, którzy po zajęciu Chioggi w 1379 r. szykowali się do szturmu na Wenecję.

Spętał je jednak i to dosłownie Napoleon 1797 r. zabierając aż do Paryża. Tam ozdobiły wzorowany na rzymskim Łuku Konstantyna, Łuk Triumfalny na Placu Karuzeli niedaleko Luwru. Budowla miała symbolizować wojskowe i dyplomatyczne zwycięstwa Bonapartego, a weneckie konie, symbol dawnej potęgi Serenissimy stanowiły ukoronowanie tej idei. Dosłownie, gdyż stanęły na szczycie budowli. Gdy w 1815 r. wróciły z powrotem nad lagunę, zastąpiła je kopia. Triumfalny moment powrotu oddał na płótnie Chilone, a obraz można oglądać dziś w weneckiej Akademii:



Oryginalne konie dumnie spoglądały na Wenecję aż do 1977 r. - z przerwami, gdy podczas wojennych ostrzałów i nalotów chowano je w bezpieczne miejsca. W tym roku zostały z niej zdjęte. Na zawsze. Wymagały gruntownej renowacji, którą zajęła się renomowana firma Olivetti, produkująca wówczas maszyny do pisania, a dziś komputery. Dlaczego ona? Ponieważ już wcześniej pomogła przy renowacji najprzedniejszych fresków, jakie ucierpiały w wyniku powodzi Florencji w 1966 r.

Rzeźby poddano gruntownym oględzinom: analizowano powierzchnię brązów, skład pokrywającej je patyny i powstałych przez wieki plam. Usiłowano też dociec ich pochodzenia, gdyż właściwie nie było wiadomo, czy dzieło to będące w istocie częścią kwadrygi - w oryginale koniki musiały ciągnąć wóz - są dziełem artystów greckich, rzymskich czy może środkowo-wschodnich? Jedynym pewnikiem był fakt, że przed ich wyjazdem z Konstantynopola zdobiły tamtejszy hipodrom.

Po restauracji koniki już nigdy nie wróciły na swoje miejsce, zastąpiła je kopia, natomiast oryginał spoczął w muzealnej części bazyliki, gdzie można go podziwiać kupując wcześniej bilet. Z tego miejsca Olivetti niejednokrotnie wypuszczała kwadrygę w świat, aby pochwalić się doskonałymi rezultatami restauracji. Konie wystawiano więc na wystawach w Royal Academy of Arts, czyli Królewskiej Akademii Sztuk w Londynie, w paryskim Luwrze, za oceanem w Metropolitan Museum w Nowym Jorku i w Meksyku. W Pałacu Królewskim w Mediolanie natomiast połączono je z antycznym wozem dwukołowym, tworząc znów kwadrygę. W sumie obejrzało je w ten sposób trzy miliony zwiedzających. (Źródło: http://www.storiaolivetti.it/percorso.asp?idPercorso=603)










Zobacz również:

0 komentarze