Żwirko, Wigura i Piccard na włoskim niebie

07:27

Wertuję, czy raczej przekopuję się ostatnio przez cyfrowe archiwa przedwojennej prasy i oto, jakie delicje znajduję. Oto 28 sierpnia 1932 r. pilot Franciszek Żwirko i konstruktor Stanisław Wigura zwyciężyli w największej międzywojennej imprezie lotnictwa sportowego – Międzynarodowych Zawodach Samolotów Turystycznych Challenge 1932. Pierwszy etap konkurencji odbył się na trasie Berlin-Rzym. I oto właśnie, otwierająca tego posta unikatowa fota ze spotkania z naszymi wybitnymi lotnikami w Wiecznym Mieście. W tle RWD-6 konstrukcji Stanisława Rogalskiego, Stanisława Wigury i Jerzy Drzewieckiego. Pośrodku główni bohaterowie, a z lewej strony, nieco przycięty, w garniturku, białej koszuli i krawacie, z małym brzuszkiem (pewnie po mnogości talerzy włoskiej pasty) mój Dziadziuś, Józef Szelchaus - korespondent Ilustrowanego Kuryera Codziennego w Rzymie.
Dziennik, nazywany w skrócie "IKaC-em" założony został w 1910 r. przez Mariana Dąbrowskiego jako pierwsza gazeta koncernu IKC. W okresie dwudziestolecia międzywojennego przedsiębiorstwo było największym polskim koncernem prasowym, a jednorazowy nakład wydawanych przez nie tytułów wynosił ponad 400 tys. egzemplarzy! IKC do wybuchu II wojny światowej był jedynym tytułem polskim dostępnym w ciągłej sprzedaży, dostępny w 1827 miejscach w Europie. Koncern miał swoje oddziały w miastach polskich oraz w wielu europejskich stolicach. Dąbrowski jako właściciel wydawnictwa był pierwszym, który zniósł wierszówki będące zwłaszcza teraz zmorą nas, dziennikarzy, gdyż są po prostu żenująco niskie. Tymczasem IKC płacił swoim dziennikarzom świetnie motywując ich do obfitego pisania. Dowodem na te słowa jest właśnie mój Dziadek, którego korespondencje z Rzymu teraz gromadzę (oryginały gazety spłonęły w domu dziadków w Powstaniu Warszawskim). Pisał pod pseudonimem Gustaw Lawina (również liczne powieści - przewodniki po miastach Italii). I tu czas, aby dołączyć kolejny rartytas, naoczną relację Dziadka z lądowania Auguste'a Piccarda, szwajcarskiego fizyka i wynalazcy balonem stratosferycznym własnej konstrukcji w okolicach Desenzano del Garda nad jez. Garda - oczywiście zamieszczoną w IKC.
Wyczyn Piccarda poprzedza zaledwie o kilka dni wielkie zwycięstwo Żwirki - w zasadzie tylko on jest wymieniany w prasie i nazywany "Wołodyjowskim przestworzy" (!). Zresztą nie jest to pierwsza próba Piccarda, gdyż jej dokonał już rok wcześniej wznosząc się wówczas na rekordową wysokość 15 785 metrów, dokonując w czasie lotu wielu ważnych pomiarów dotyczących atmosfery i promieniowania kosmicznego. W sumie takich prób odbył 26, najwyżej szybując na wysokość 23 tys. metrów. Wracając do Żwirki, zamieszczam też ogromny artykuł w IKC (tym razem nie korespondencję Dziadka) o samym zwycięstwie polskiego pilota:
Zwyciezca stał się od razu gwiazdą, z czego skwapliwie skorzystała reklama - to moje kolejne znalezisko na łamach IKC:
Żwirko i Wigura zbyt krótko cieszyli się oszałamiającym tryumfem, gdyż obaj zginęli w katastrofie lotniczej zaledwie dwa tygodnie po zwycięstwie.

Zobacz również:

0 komentarze