Ben Hur, Plac Navona i uzurpator Maksencjusz - via Appia c.d.

17:29

Wspominałam w pierwszym poście o via Appia, że moja wędrówka wzdłuż pierwszego odcinka Regina Viarum, królowej rzymskich dróg im bardziej oddalać się będzie od jej początku, tym będzie ciekawsza. Z pewnością teraz nurtuje Was pytanie, dlaczego ten wpis opatrzony jest zdjęciem Fontanny Czterech Rzek z Piazza Navona - cierpliwości :) Maszerujcie ze mną Drogą Appijską, zwłaszcza, że autobusy i samochody niemal zniknęły - za Katakumbami św. Kaliksta od mojego traktu w lewo odbija odnoga Via Appia Pignatelli, zabierając cały ruch kołowy. Co za ulga!
Bordowa tablica-flaga z napisem Villa Massenzio zachęca do odwiedzenia niezwykłego kompleksu położonego między II a III milą. Wchodzę w łuk bramy budynku w kolorze truskawki ze śmietaną i oto przede mną rozciąga się, uplasowana w lekkim zagłębieniu terenu rezydencja cesarza Maksencjusza - dziś w ruinie. Powala mnie nie tylko rozmiar inwestycji rozłożonej na wielu hektarach i architektonicznie wykorzystującej rzeźbę terenu, ale czas jej realizacji - w zaledwie sześć lat (306-312 r. n.e.) wzniesiono tutaj pałac, cyrk i mauzoleum dynastyczne.
Maksencjusz był uzurpatorem, bo wbrew prawu zakazującemu dziedziczenia władzy sam obwołał się cezarem, choć nim był jego ojciec - Maksymilian (adoptowany przez Dioklecjana, współrządził z nim w latach 285-305). Bez wątpienia Maksencjusz śnił o potędze na jawie. Cyrk w jego włościach ma przeszło pół kilometra długości, a ściślej 512 m albo 1730 stóp rzymskich, a w najszerszym miejscu 19 m.
Zachował się on w znacznie lepszym stanie niż najstarszy i największy, 650-m rzymski Circus Maximus, którego pierwotny wygląd mogłam sobie poprzedniego dnia odtworzyć za pomocą okularów z rozszerzoną rzeczywistością oferowanych w kasie obiektu. Spaceruję po okolonej murami trybun, arenie porośniętej trawą, mleczami i stokrotkami z wyraźnie zaznaczoną spiną, murem oddzielającym podwójny tor, po którym miały ścigać się rydwany lub czterokonne kwadrygi.
Spinę oryginalnie zdobiły wazy i rzeźby, których czas naturalnie zatarł ślad, ale jeden element ocalał w nienaruszonym stanie. Był to strzelający w górę pośrodku, blisko 16-metrowej wysokości obelisk symbolizujący słońce, czy raczej jego promień, stanowiący kluczowy element "przekazu", zgodnie z którym wozy obiegały plac i spinę na chwałę kosmosu i jego bóstw. Gdyby ta pamiątka potrafiła mówić - opowiedziałaby arcyciekawą historię swojej wędrówki. Obelisk został bowiem zrealizowany w... Egipcie, a konkretnie w kamieniołomach w Asuanie nad Nilem na zlecenie cesarza Domicjana w 81 r. n.e. Przetransportowany przez morze Śródziemne do Rzymu (to było dopiero wyzwanie!), na miejscu został ozdobiony hieroglifami i stanął gdzieś pomiędzy świątyniami bóstw Serapisa i Izydy. Potem zagarnął go sobie Maksencjusz, a gdy po jego śmierci opuszczona rezydencja zaczęła popadać w ruinę, taki też los spotkał obelisk, który runął na ziemię. Dopiero w 1650 r. z rozkazu samego papieża Innocentego X monument pocięto na cztery bloki i przetransportowano na plac Navona - nota bene z cyrku do cyrku zważywszy, że ten ostatni w antyku też nim był, o czym przypominają zachowane podziemia. Z powrtotem złożony w całość obelisk stał się elementem Fontanny Czterech Rzek Berniniego. I w tym miejscu możemy go dziś podziwiać.
Mury otaczające cyrk dzielnie się trzymają, choć porastają je drzewa, krzewy i trawa. Miejsca widowni, która mogła zgromadzić 10 tys. widzów (dla porównania Circis Maximus 260-300 tys.) już są praktycznie niewidoczne.
Nigdy nie odbyły się tutaj prawdziwe zawody, a tylko uroczystości żałobne ku czci zmarłego tragicznie synka Maksencjusza, Romulusa - stąd cyrk znany też był pod imieniem chłopca. Natomiast jak donosi portal Visitare Roma w cyrku miały zostać nakręcone sceny do hollywoodzkiego evergreena - filmu "Ben Hur" Williama Wylera z 1959 r.
Siedmioletni Romulus, który w nieznanych okolicznościach utonął w Tybrze, pochowany został potem na terenie rezydencji - w rotundzie mauzoleum, do którego wchodzę przez bramę w imponującym murze. Wnętrza mauzoleum, dziś puste - służą rozmaitym imprezom.
Sam uzurpator Maksencjusz też długo nie przeżył dziecka, gdyż zginął wkrótce w bitwie. Opuszczając kompleks pytam lokalnego przewodnika o zamaskowane drzwiami, intrygujące wejście do... komórki?
- W podziemiach Rzymu znajduje się blisko 60 katakumb, czyli podziemnych cmentarzy powstających tutaj od II w n.e. Wsród nich jest tych kilka udostępnianych turystom, jak oglądane przez Ciebie Katakumby św. Kaliksta czy św. Sebastiana. To też jest wejście do katakumb. Niestety są w gestii Kościoła i nie można ich zwiedzać - wyjaśnia mój chwilowy cicerone. A mnie już ciągnie do kolejnej atrakcji, jaką widziałam przechadzając się po cyrku - Grobowca Cecylii Metelli, kobiety, której choć małżonek zafundował tak bogaty, zachowany dla potomności pochówek - nic nie wiemy. Dlaczego? O tym już wkrótce. c.d.n.
Info: Willa Maksencjusza przy Via Appia 153 jest czynna codziennie oprócz poniedziałku w godz. 10-16. Wstęp bezpłatny. https://www.villadimassenzio.it/ Zdjęcia: Archiwum własne autorski, Wikipedia (obelisk).

Zobacz również:

0 komentarze