Ryanairem zaskakująco dobrze

22:01




Jak już wspominałam w poście poprzednim, o Brescii, z pewną nieśmiałością czy wręcz dystansem mierzyłam się perspektywą lotu Ryanerem. Bo trzeba się w tym celu wybrać aż do Modlina, a to wyprawa. Poza tym miejsca przydzielane losowo itd., itp. Tymczasem przeżyłam doprawdy miłą podróż. Od samego początku. Busik bowiem do Modlina wygodny, kierowca - dżentelmen niemal wynosił z pojazdu panią, która złamała sobie odnóżkę na warszawskich chodnikach. Nota bene skąd ja to znam. Kilka lat temu na Emilii Plater złożyłam się niczym scyzoryk i pół roku leczyłam pozrywane wiązadła w kostce prawej nogi! Na miejscu odprawa jak marzenie. Wręcz, jak to mówią teraz z angielska "sprersonalizowana", a ja przetłumaczyłabym to na indywidualną. Dwóch młodych panów obejrzało moją walizeczkę, spełniającą wymagania podręcznej i torbę, już niespełniającą zdecydowanie, bo w środku miałam laptopa, trzy aparaty foto oraz pełno drobiazgów "absolutnie niezbędnych" każdej kobiecie i pozwoliło pomaszerować prosto do odprawy celnej. Stamtąd, o dziwo też mnie nie cofnięto, aczkolwiek musiałam zdjąć z siebie niemal połowę odzienia, ale odbyło się to szybko i z dużą dozą śmiechu. Dziesięć minut od przekroczenia bram lotniska siedziałam już nad największą Chai green tea latte i z przyjemnością ogarniałam wzrokiem wnętrza. Obok mnie jakieś dziecię bawiło się, na szczęście cicho, w plastikowym zamku z klocków w wygospodarowanej przestrzeni dla maluchów. Dwa sklepy, jakkolwiek oferujące ceny niczym z księżyca (7 zł za małą butelkę wody mineralnej produkcji krajowej) były zaopatrzone w to, co może się przydać komuś szukającemu na ostatnią chwilę niegłupiego prezentu. Ja nabyłam "zapuszkowane" kabanosy. A potem już zasiadłam w dobrze wyprofilowanym fotelu samolotu - podoba mi się design Ryanowskich boeingów i same maszyny sprawiają wrażenie nowych. Menu obfituje w liczne kanapki z różnych gatunków pieczywa, sporo jest dań ciepłych, a nie tylko zupki z torebki, jak drzewiej bywało. Napojów też skolko ugodno. Naturalnie wszystko odpłatne, jednak LOT o takim wyborze na swoich pokładach może tylko pomarzyć, a tam gratis oferują przecież tylko wodę. Naturalną, bez gazu. A teraz już, po nocy przespanej, tak dla jasności nie w pokładowym miejscu na bagaże co sugeruje fota, ale w miłym Albergo all'orologio bicie zegara kołysało mnie do snu, zaraz zbiegnę z pięterka na cappuccino. Jestem w mojej Italii!

Zobacz również:

0 komentarze