Expo2015. Obrazki z wystawy

01:53


Oglądając Wystawę Światową w mieście Sforzów czułam się może trochę tak jak Modest Musorgski przed skomponowaniem swoich "Obrazków z wystawy", nota bene zainspirowanych prawdziwą wystawą jednego z jego przyjaciół. Choć może jemu przyszło oglądać ekspozycję o dużo mniejszych rozmiarach i wydźwięku. Modest kontemplował sobie w spokoju ducha obrazy - tutaj, pod żaglami chroniącymi tylko pozornie przed upałem, suną niezmierzone, kolorowe tłumy, krzycząc, pstrykając głównie selfie, mlaszcząc - w końcu żywienie planety jest mottem, więc jest pretekst do zapełnienia kałdunków. W określonych godzinach przez tę ciżbę przedzierają się też barwne parady:

 Tańczące figury inspirowane są, raczej niezamierzenie malarstwem Giuseppe Arcimbolda, włoskiego malarza okresu manieryzmu, który urodził się właśnie w Mediolanie.

 Jego ekscentryczne obrazy pozornie tylko martwej natury przybierały ludzkie kształty. Ale zgromadzonych bawiły też po prostu tańczące banany.


 Nie łudźmy się bowiem, troska o to, czy wyżywimy planetę - zasadnicze pytanie na frontonie pawilonu szwajcarskiego "czy wystarczy dla wszystkich? - to tylko pozór, mydlenie oczu. Stosunkowo skromna część wystawców rzeczywiście poświęciła uwagę temu zagadnieniu
 - Belgowie uderzyli wręcz w ton alarmistyczny, że oto w 2045 r. czeka nas niemal koniec świata, gdyż sięgniemy górnej granicy przeludnienia.

Dla większości był to pretekst, aby pokazać, jakie wspaniałe jedzenie mają. Stąd również stoiska Lindta, Godivy - u tych samych Belgów czy Baci włoskiej firmy Perugina.
Albo poprzez "zastaw się a postaw się", jak w przypadku "wypasionego" pawilonu Kazachstanu próba zaistnienia w świadomości tych, którzy do tej pory nawet nie wiedzieli, że taki kraj istnieje. Nota bene Kazachstanowi się chyba udało, bo należał do czołówki odwiedzanych pawilonów, do którego non stop ustawiały się długie kolejki. Chińczycy przypomnieli, iż są krajem bogatej tradycji i historii. I, naturalnie szanują matkę - naturę - stąd łany kwiecia przed pagodą i użyte do jej wzniesienia materiały ekologiczne (drewno - obecne w wielu innych budynkach ekspozycji)
Wiele pawilonów postawiło na instalacje wodne - wiadomo, woda - źródłem życia.
Kuwejt przyjmował zwiedzających pośród piasków pustyni. Sztucznych, rzecz jasna.
Namiot - pawilon z białych żagli podobnych do tych, które skrywały całą promenadę, należał do najczęściej odwiedzanych.
Również ze względu na "egzotycznych" gospodarzy, z którymi gremialnie robiono sobie zdjęcia. Urodą oszałamiały zwłaszcza panie ze Środkowego Wschodu.

Dubaj przypominał, że kolejna Wystawa Światowa odbędzie się w stolicy tego emiratu.
Ujawniono przy okazji hasło Expo 2020:
Mnie, z całej strefy dla biznesu zainteresował taki oto pojazd


Do faworytów należał pawilon Ekwadoru, którego pudełko przykrywały sznury migocących  w słońcu, kolorowych koralików:
 A także Azerbejdżan, który postawił na najnowsze technologie i efekty specjalne. 

 Przy wejściu witały, zawieszone na pięcioliniach mandoliny - wystarczyło dotknąć strun, aby posłuchać muzyki:
Na parterze, na panelach przy ruchomych schodach sunących na piętro ekspozycji, płonął nawet ogień.
Wyżej zachwycały łany różnokolorowych kwiatów, reagujące na dotyk ręki. 
Wiele grzybów w barszcz? Słusznie. W końcu już w przyszłym miesiącu w stolicy tego kraju, Baku odbędą się pierwsze, multidyscyplinarne Igrzyska Europejskie. Stąd kopuła w kształcie piłki wieńcząca pawilon.
A Hiszpanie zaskoczyli wszystkich strawberry fields - niestety zawieszonym na niedostępnej pergoli kilka metrów nad ziemią. Szkoda, bo sezon na truskawki dopiero się rozpoczął, więc ślinka leciała.

Zobacz również:

0 komentarze