"Kupować jeden obraz dziennie", czyli wspominam Wenecję

12:42



Ile razy byłam w życiu w Wenecji? Bardzo wiele. Tylko w ubiegłym roku - trzykrotnie. Pierwszy raz, 13 miesięcy temu - lało jak cebra, aż żal mi było mojej grupy, bo już po pół godzinie chlupało nam wszystkim w butach. Ale miesiąc potem słońce świeciło wręcz fantastycznie i było ciepło.


W czasie wolnym udało mi się wreszcie odwiedzić muzeum - Kolekcję Peggy Guggenheim. Dla amatorów sztuki współczesnej - absolutne must see. Sama Peggy była postacią niezwykłą. Urodziła się w Nowym Jorku na dwa lata przed początkiem XX w. Rodzina od strony jej ojca, który potem zginął w czasie dziewiczego rejsu Titanica dorobiła się fortuny na kopalniach i hutnictwie metali, głównie srebra i miedzi , natomiast familia jej matki należała do leaderów bankowości.
W 1921 r. Peggy przypłynęła z Ameryki do Europy i dzięki mężowi, Laurence Vailowi od razu weszła w środowisko paryskiej bohemy i amerykańskich emigrantów. Na rok przed II wojną światową otworzyła swoją pierwszą galerię sztuki współczesnej, którą nazwała "Guggenheim Jeune". Zgodnie z radą jej bliskiego znajomego, Samuela Becketta gromadzeniu dzieł sztuki poświęciła całe swoje życie, a jej mottem stało się zdanie: "Kupować obraz dziennie". Zresztą nie tylko nabywała dzieła współczesnych artystów, ale nierzadko sponsorowała ich twórczość, jak to było chociażby w przypadku Jacksona Pollocka.



W 1949 r. stała się właścicielką Palazzo Venier dei Leoni w Wenecji, położonego nad Canal Grande i tam mieszkała już do końca życia. Dziś w jego wnętrzach znajduje się muzeum - Peggy Guggenheim Collection, gdzie można spędzić wiele godzin spacerując od obrazu do obrazu, ale też wyjść na zewnątrz i na tarasie z białego marmuru kontemplować płynące przez Canal Grande tramwaje i taksówki wodne oraz gondole. Oto moje zdjęcie na tle fasady od strony wody oraz widok na główną w Wenecji arterię komunikacyjną.



Zaskoczyła mnie miło kameralność muzeum, które nie jest wielkie. Nie giniemy więc w ogromnych salach o niebotycznych sufitach. Wnętrze dawnego palazzo to szereg mniejszych pokoi po części w amfiladzie, bez drzwi, które zawsze stanowią barierę. Wszech otaczająca, śnieżna biel ścian i lśniące,  kamienne podłogi potęgują  wrażenie sterylnej wręcz czystości. Gdzieniegdzie stoją drewniane, wiekowe meble. Jest też wygodna kanapa, w którą można się zapaść i z tej jakże wygodnej perspektywy podziwiać wiszące na ścianach obrazy czując się jak w salonie.
Wewnątrz mogłam do woli fotografować oryginały dzieł, jakie rzadko można oglądać razem w takiej konfiguracji. Zgromadzono tu nieznane płótna jakże znanych artystów XX w.: twórcy kubizmu, Pabla Picassa, który ma tu całą salę tylko dla siebie, surrealistów Maksa Ernsta i Joana Miro' wyjątkowo przypadającego do gustu maluchom, gdyż jego sposób i wyobraźnia malarska przypominają dziecięce rysunki oraz Giorgia de Chirico uprawiającego pittura metafisica, malarstwo metafizyczne. Bardzo ciekawą analizę jego twórczości znalazłam na tym blogu: https://www.laminerva.pl/2017/07/co-wasciwie-maluje-giorgio-de-chirico.html
Mnie najbardziej spodobały się "Antypapież" i "Portret Pani P. na Południu" Paula Klee, dwa płótna tego samego artysty reprezentujące odmienne style malarskie:



Zaintrygował mnie "Pocałunek" Maksa Ernsta, bo ten tytuł skojarzył mi się od razu ze słynnym "Pocałunkiem" Franceska Hayeza, który oglądałam w mediolańskiej Pinakotece Brera.


Coś z atmosfery karnawału weneckiego ma płótno Maksa Ernsta "Toaleta mężatki":

Kształtów płci pięknej szukałam w "Kobiecie siedzącej" Joana Miro' - czy przedstawiona na tym obrazie dama nie poprawia przypadkiem swojej urody przed lustrem? Sztuka współczesna pozostawia nierzadko dużo możliwości skrajnych interpretacji i to mnie zawsze w niej fascynuje:


Nieoczywistość, symbolika tych prac stwarzają nieograniczone pole do wyobraźni, zapraszając, aby przed każdą zatrzymać się na dłużej, pozwolić sobie na własną interpretację.


*********************************************************************************

Ceny biletów: 15 euro dorośli, 13 euro seniorzy i 9 euro dzieci oraz młodzież. Dziennikarze posiadający legitymację, nawet tylko własnej redakcji otrzymują zniżkę i płacą tyle, co dzieciaki.

 W muzeum jest szatnia, gdzie trzeba zostawić większe torby i wierzchnie okrycia.
Na razie, jak wszystkie inne placówki w Italii, również i ta jest zamknięta z powodu epidemii do 3 kwietnia 2020 r. Jednak krótkie wideo pozwoli Wam się przenieść do nad Canal Grande: https://www.guggenheim-venice.it/

Wszystkie zdjęcia Wenecji i fotografie obrazów są mojego autorstwa oprócz tego przedstawiającego Peggy Guggenheim na Canal Grande będącego własnością Guggenheim Museum.

Zobacz również:

0 komentarze