Urodziny świętuję w Toskanii!

04:52


Gdy po raz pierwszy zobaczyłam te fortyfikacje, odniosłam wrażenie, że nie mogli ich wznieść zwykli śmiertelnicy, a Cyklopy.

Choć w fachowej nomenklaturze mur cyklopowy to taki, który został zbudowany z nieobrobionych kamieni dopasowanych do siebie w miarę możliwości - a w tym przypadku renesansowa konstrukcja wymagała wcześniejszego dostosowania materiału tak, aby każda "cegiełka" idealnie stykała się z drugą, tworząc gładką powierzchnię. Imponującą rozmiarami i dzisiaj. Ponad cztery kilometry długości, 12 metrów wysokości i 30 metrów szerokości - taki pas murów obronnych otacza toskańską Lukkę.

Poddany został próbie wytrzymałości w roku 1812 i dla nas pamiętnym ze względu na zawiedzione klęską Napoleona pod Waterloo nadzieje na niepodległość. Tyle, że nie szturmowali go nieprzyjaciele, a rzeka Serchio, która obficie wystąpiła z brzegów i dał zwycięski odpór żywiołowi. Dziś stanowi jedną z atrakcji turystycznych, bo Lukka jest jedynym bodaj miastem Italii, którą taki mur otacza, w dodatku nietknięty zębem czasu. Zdobi go 11 bastionów, a sześć bram prowadzi do historycznego centrum, czyli jakbyśmy to określili, na starówkę. Krążące po niej grupy turystów jako bodaj pierwszy cel obierają sobie Piazza dell'Anfiteatro, elipsoidalny plac zbudowany na ruinach czy też raczej fundamentach starożytnego cyrku - stąd jego nazwa.

Wystarczy zamknąć oczy, a mamy wrażenie, iż panujący zgiełk płynie z nieistniejących już trybun, jakich miejsce zajęły kolorowe, renesansowe kamieniczki. Tymczasem to tylko zachwalający swoje "mydło i powidło" sprzedawcy z mercatino, bazarku rozlokowującego się w tak wiekowym otoczeniu, o którego początki toczą się dotąd spory między naukowcami. Lingwista Augusto Mancini uważa bowiem, że toponim Lukka pochodzi od celtycko-liguryjskiego 'luk', oznaczającego mokradło. Z kolei inni przypisują początki miasta genialnym Etruskom. Z pewnością natomiast w 180 r p.n.e. Lukka była już kolonią rzymską i właśnie w niej w 56 r n.e.  Gajusz Juliusz Cezar, Gnejusz Pompejusz i Krassus odnowili swój triumwirat zawarty cztery lata wcześniej i znany dziś jako I Triumwirat. Został zawiązany w myśl zasady: "odtąd nie stanie się w Republice nic, co nie podobałoby się któremukolwiek z trzech". Najważniejszym postanowieniem triumwirów było doprowadzenie do wyboru Juliusza Cezara na konsula w 59 r n.e., a następnie nadanie mu namiestnictwa Galii na pięć lat. Jak widać więc, Lukka była znaczącym ośrodkiem, a lud tu mieszkający również domagał się panem et circenses.

Ilekroć odwiedzam Lukkę, to zaraz biegnę do romańskiej katedry Chiesa di San Martino. Zresztą podobno niedokończonej, ale i tak koronkowa robota artysty Guidetta da Como, inspirowana po części katedrą w Pizie - tą z Placu Cudów, gdzie stoi słynna Krzywa Wieża - zachwyca.

Wnętrze świątyni kryje dwa dzieła zupełnie niebanalne. Jedno to trzymetrowy krucyfiks, słynący potwierdzonymi przez Kościół cudami. Zgodnie z legendą, figurę Chrystusa miał wyrzeźbić w Palestynie jego uczeń, Nikodem - potem jeden z pierwszych strażników Świętego Graala. Co ciekawe, twarz boskiego syna zdobi nie tylko broda, ale i sumiaste, podkręcone wąsy! Śpi też w katedrze snem wiecznym Ilaria del Carretto, której historia miłosna mogłaby stać się kanwą niejednego romansu.

I to w jej towarzystwie będę obchodzić moją kolejną osiemnastkę, gdyż do Toskanii wybieram się już za niecałe trzy tygodnie.

Planuję tym razem prawie 10-dniowy objazd. Tymczasem zaś odsyłam do historii Ilarii, którą opisałam zarówno na blogu jak i w ostatnim numerze magazynu Świat Podróże Kultura, dostępnym na pokładzie linii autokarowej Polonus. Więcej informacji o mieście i zakwaterowaniu na stronie: www.luccatourist.it (zdjęcia: dzięki uprzejmości www.turismo.provincia.lucca.it)

Zobacz również:

0 komentarze