Na Wzgórzach Dylewskich opowiadałam o Toskanii

04:47


Nie wiem dlaczego, ale Wzgórza Dylewskie wyobrażałam sobie jako jeden-dwa pagórki, na których stoi Hotel Spa dr Ireny Eris. Tymczasem tych morenowych wzniesień, znanych również pod nazwą Garbu Lubawskiego jest całkiem sporo. Ciągną się kilometrami w południowo-wschodniej części Pojezierza Chełmińsko-Dobrzyńskiego, otaczając niejako ośrodek ze wszystkich stron. Tutejsze, lekko kręte jednopasmówki okalają szpalery drzew. To olsze, a ich konary splatają się nad drogą tworząc jakby sklepienie krzyżowo-żebrowe, niczym w gotyckiej katedrze.

Sam ośrodek dysponuje znacznymi terenami, na których prócz części mieszkalnej (hotel i siedliska) są jeszcze stajnia, zagroda dla danieli oraz gospoda na imprezy. Ja zamieszkałam na piętrze głównego domu, zdobionego murem pruskim, gdzie mieści się też spa.

Wieczór autorski, mój główny cel podróży, odbył się w sobotę o godz. 17. Już kilka dni wcześniej Kasia Szymkiewicz, konsultant PR Hoteli Spa dr. Ireny Eris, zamieściła na stronie obiektu informację o spotkaniu ze mną.

W holu głównym, na tablicy przywitały mnie też plakaty zapraszające na wieczór autorski. Największym jednak, bardzo miłym zaskoczeniem było to, że menu tutejszej restauracji zostało w ten dzień zgrane tematycznie z moim występem, a więc królowała kuchnia inspirowana Włochami: zupa-krem ze świeżych pomidorów z nutą... ginu wyjątkowo przypadła mi do gustu.

Przyznam się, że nie spodziewałam się tak dużej frekwencji - jeden z uczestników spotkania okazał się prawdziwym amatorem Toskanii, który ten region pokonał na rowerze! Sympatyczną niespodzianką był też inny gość, który kupił aż trzy moje książki "do kompletu", ponieważ wcześniej już znał mnie z publikacji "Europa za pół ceny"! www.facebook.com/erisspa?fref=ts

Zobacz również:

1 komentarze