Duch na zamku w Sirmione. Bajka na dzień dobry

01:45


Dawno, dawno temu na zamku w Sirmione żyła sobie szczęśliwie para narzeczonych: Ebengardo i piękna Arice. Dniami przechadzali się po murach, podziwiając lazurową taflę  jeziora Garda. Nocami śnili o nadchodzących zaślubinach, a spadające gwiazdy wieszczyły im świetlaną przyszłość. Jednak pewnej nocy pogodne niebo zasnuły chmury i rozległ się potężny grzmot, płynący od strony niedalekich ruin willi Katullusa, wieńczących cypel jeziora. Po nim zaś nastąpił drugi i trzeci, jeszcze bliższy. I lunął deszcz. Służba rozpaliła ogień w kominkach, ale Arice cały czas dręczył niepokój. Nie pomógł nawet kielich wybornego wina, jaki podał jej zatroskany Ebengardo. Gdy dziewczyna usłyszała łomot do bramy - jej ciałem wstrząsnął dreszcz. - Nie otwierajmy, miły - poprosiła narzeczonego, jednak ten już wydał odpowiednie rozkazy. - W taką ulewę psa z kulawa nogą nie zostawiłbym na dworze! - tłumaczył. Po chwili do komnaty wkroczył nieznany mężczyzna nadzwyczajnego wzrostu i postury. Ebengardo, choć sam wysoki - wydał się przy nim niemal karłem. Twarz przybysza skrywał mokry kaptur. - Schronienia szukam, panie, na tę noc! - oświadczył. - Dajcie mi tylko kawałek słomy i suchy kąt - dodał. - Rozbierzcie się, rycerzu - zachęcał tymczasem Ebengardo. - Zdejmijcie płaszcz i osuszcie szaty przy ogniu, musicie być zdrożeni! - mówił. - Nie będę Wam przeszkadzał, tylko wskażcie mi, gdzie mogę przespać tę noc - nad ranem muszę wyruszyć, gdyż podążam z tajną misją z rozkazu mego pana - dodał. - Jak sobie życzysz - służba wskaże komnatę - rzekł Ebengardo, przytulając do siebie Arice. - Boję się - wyszeptała dziewczyna. - Dziwny jest ten człowiek - tak na mnie dziko spojrzał! Jednak Ebengardo zdał się nie przejmować, a wkrótce oboje udali się na spoczynek do swoich komnat. Arice długo nie mogła zasnąć, a gdy wreszcie zamknęła oczy poczuła nagle, że ktoś ogromną dłonią zakrywa jej usta, zdziera kołdrę, targa koszulę. Arice nie należała do tchórzliwych kobiet - broniła swej czci z całą mocą, drapiąc, kopiąc i gryząc napastnika. - Nie chcesz mnie? Mnie, Elalberta, markiza Feltrino? - wysyczał napastnik, w którym rozpoznała zaraz wieczornego przybysza. I zadrżała, bo sława szalonego markiza Feltrino dotarła i do Sirmione: porywał kobiety z podległych mu włości, a ich mężów zabijał lub wtrącał do lochów, gdzie umierali przykuci do ścian.
Gdy Ebengardo, przywołany krzykami Arice dotarł do komnaty, kobieta leżała już w kałuży krwi. Martwa. Sam napastnik zaś zniknął, choć służba przetrząsnęła w jego poszukiwaniu cały zamek.
Kto odwiedzi Sirmione, może spotkać w księżycową noc Ebengarda, którego biała postać błądzi po murach zamku wzywając swoją ukochaną.

Więcej o Sirmione: http://italiannawdrodze.blogspot.com/2013/12/duch-avogadro-callas-i-katullus-zimowa.html?q=Sirmione

Zobacz również:

0 komentarze