News! Szwajcarskie last minute dla narciarzy.Raport Travelplanet.pl

06:47


W mediach królują informacje, że efekcie szwajcarskiego referendum frank może zdrożeć nawet do ponad 4 zł. Być może to ostatni moment, by za rozsądne pieniądze spędzić narciarskie wakacje w tym kraju. Szwajcaria nie należy do najpopularniejszych celów narciarskich wypraw polskich turystów, którzy wyjeżdżają w Alpy. Pokutuje przekonanie, że to drogi kraj. Ale jeśli spędzamy tam zimowe wakacje wykupując nocleg z posiłkami, ceny są porównywalne z innymi krajami alpejskimi. Za ile można poszaleć na nartach w legendarnych ośrodkach jak Zermatt, Wengen, Davos  czy Saas Fee? W ofercie Travelplanet.pl pobyt 6-7 dniowy w hotelu 3* ze śniadaniami i obiadokolacjami to koszt od 1100 zł do 1500 zł za osobę (to ceny spoza  tzw. wysokiego sezonu, ale mówimy o grudniu, bez Bożego Narodzenia i Nowego Roku, styczniu i drugiej połowie marca). Można więc znaleźć dogodny termin by poszusować w stacjach narciarskich uznawanych za najlepsze na świecie. Tereny narciarskie Saas Fee, które obejmuje karnet znajdują się w trzech miejscowościach – Saas Balen, Saas Grund i Saas Almagel.  Największy obszar, gdzie do dyspozycji narciarze mają ok. 100 km tras  i gdzie prawie zawsze spotkać można zawodników z narodowych teamów, znajduje się wokół lodowca Fee, w wiosce o tej samej nazwie, w której można poruszać się jedynie autami o napędzie elektrycznym. Tereny narciarskie  w Saas Fee otoczone są osiemnastoma czterotysięcznikami, które najlepiej oglądać z najwyżej położonej na świecie obrotowej restauracji tuż pod szczytem Allalin (4027 m npm). Saas Fee   to  siedem czarnych tras i w przeważającej mierze czerwone nartostrady, schodzące do wioski z olbrzymiej niecki, której brzegi stanowią ściany czterotysięczników. Na lodowcu, w górnych partiach terenów narciarskich, nartostrady szerokie łagodne i świetnie przygotowane. Z kolei czerwone trasy o zmieniającym się kącie nachylenia stoku (z tzw. „hopkami”) to dobre miejsce do przetrenowania, w jaki sposób przy sporej prędkości bezpiecznie pokonywać uskoki. Prawdziwa frajda czeka na narciarskich ekspertów poniżej lodowca, gdzie nartostrady schodzą na linię lasu, do wąwozów. Najdłuższy zjazd do wioski to czternastokilometrowa kombinacja przeważnie czerwonych i czarnych nartostrad (o różnicy poziomów blisko 1800 metrów) od górnej stacji podziemnej kolejki Metro Alpin i przebiegający w pobliżu jej dolnej stacji Felskinn. Stąd w kierunku szczytu Egginer malowniczym wąwozem schodzą dwie czarne i czerwona trasa, którymi można dojechać do snowboardowego halfpipe’u. Bez wątpienia najpiękniejszy jednak jest niewiele krótszy zjazd do Saas Fee, przebiegający w pobliżu majestatycznej ściany najwyższego szwajcarskiego szczytu Dom (4545 m n.p.m.),. Na wyciągnięcie ręki, zdawać by się mogło, są olbrzymie jęzory lodowca a szczeliny ,w zależności od kąta padania promieni słonecznych są turkusowe lub granatowe. Atrakcją, którą na pewno warto zobaczyć w Saas Fee jest lodowa grota z kaplicą, w której miłośnicy białego szaleństwa więzami małżeńskimi pieczętują gorącą miłość do siebie i śniegu. Za sześciodniowy karnet na cały region Saas dorośli placą ok. 375 franków. W ofercie Travelplanet.pl hotel 3* ze śniadaniami i obiadokolacjami (6 dni) w Saas Fee od ok. 1100 zł w marcu i od 1400 zł (7 dni) w styczniu. Zermatt u stóp Matterhonu zajmuje regularnie czołowe miejsca rankingów jako jedna z najlepszych stacji narciarskich na świecie. 360 km nartostrad rozpoczynających się na wysokości blisko 3900 m n.p.m.(najwyżej w Europie) wije się  wokół 38 czterotysięczników. Ponad godzinę trwa stąd zjazd na 1620 m n.p.m, do Zermatt. Na samym jednak lodowcu pod Matterhornem są szerokie, niezbyt wymagające trasy do ćwiczenia carvingu, funparki i halfpipe’y dla snowboardzistów, no i zjazd na łagodne, nasłonecznione nartostrady po włoskiej stronie, do Cervinii. Równie wielką gratką jak szusowanie pod Matterhornem jest stanięcie „na wyciągnięcie ręki” z drugim co do wysokości szczytem w Alpach – Monte Rosa. Tam z centrum Zermatt jedzie się pociągiem do stacji Gornergrat. Stąd możemy pojechać wagonikiem na masyw Stockhorn - Rothorn, z którego po pionowych ścianach zjeżdżają freeride’owcy. Ale są tu też urozmaicone nartostrady, prowadzące wąwozami na słoneczne tarasy lub do zacisznych schronisk. Zermatt, jak wiele szwajcarskich kurortów, pozbawiony jest ruchu samochodowego. To wynik szwajcarskiej demokracji bezpośredniej. W 1972 roku w referendum lokalna społeczność sprzeciwiła się budowie drogi, łączącej Zermatt z wioskami położonymi w dolinie. Dziesięć lat wcześniej natomiast wprowadzono zakaz poruszania się pojazdów spalinowych. Dlatego turyści muszą pozostawić auta w położonym pięć kilometrów poniżej Tasch. Po Zermattcie zaś kursują wyłącznie skibusy, pociągi, elektryczne taksówki, przypominające nasze meleksy i sanie. 6-dniowy karnet na obszar Zermatt – Cervinia (360 km nartostrad) kosztuje 430 franków. W ofercie Travelplanet.pl hotel 3* ze śniadaniami i obiadokolacjami (6 dni) od ok. 1350 zł w grudniu. Choć 200 km nartostrad to przyzwoita ale niepowalająca liczba, jednak region Jungfrau śmiało może rywalizować w kategorii "najpiękniejszy". A to za sprawą Wetterhorn, Schrechorn, Eigera, Mnicha i Dziewicy (Jungfrau) - łańcucha monumentalnych szczytów (trzy z nich to czterotysięczniki) górujących nad Griendelwaldem, najważniejszą miejscowością regionu. A także cieszącej się złą sławą North Face, pionowej ściany szczytu Eiger, będącej nie lada wyzwaniem dla alpinistów. I najdłuższego europejskiego lodowca Aletsch, wpisanego na listę rezerwatów UNESCO, który zaczyna się opodal położonej najwyżej w Europie stacji kolejowej (3540 m npm).  W regionie jest jeszcze  najdłuższy na świecie zjazd saneczkowy i największy w Europie halfpipe dla snowboardzistów. Ale wszystko to tylko miły dodatek do   200 km nartostrad, rozrzuconych na kilku masywach, mających odmienny charakter. First to kilkadziesiąt kilometrów szerokich, nasłonecznionych tras, idealnie nadaje się do tzw. rozjeżdżenia się, szlifowania techniki carvingowej, a dla snowboardowców to miejsce wręcz wymarzone. Tu znajduje się potężny superpipe ze ścianami o ponadsześciometrowej wysokości. Choć na First dominują rodzinne niebieskie i niezbyt wymagające czerwone trasy to jest tu naprawdę znakomita, długa czarna i stroma trasa poprowadzona pod gondolą aż do miasteczka. Kleine Scheidegg Mannlichen to centrum narciarskie, na dokładne przejechanie którego trzeba zarezerwować przynajmniej dwa dni. Tu wjechać można zarówno koleją jak i najdłuższą w Europie gondolą oraz Kolejką linową, wspinającą się z Wengen po pionowej ścianie niczym winda. Na płaskowyżu czeka nas mnóstwo różnorodnych tras na potężnych, odkrytych połaciach i poprowadzonych wąwozami oraz po lodowcu Eiger.   Najbardziej znana trasa to wiodąca do Wengen  Lauberhorn Rennstrecke, po której czołowi alpejczycy mkną z prędkością ponad 140 km/h.  Alternatywą dla niej jest biegnąca równolegle niebieska, blisko 10-kilometrowa nartostrada. Murren – to obowiązkowy punkt ze względu na krajobraz. Jest tak niesamowity, że w Mannlichen, po drugiej stronie wielkiego kanionu zbudowano specjalne tarasy widokowe, okupowane przez turystów i narciarzy. Ci, którzy dotrą na Schilthorn mają jeszcze wyborniejsze widoki. Z tarasu Piz Gloria widać Mont Blanc, najwyższy alpejski szczyt ale  jedyny możliwy zjazd wiedzie wąwozem czarną trasą aż do położonego 1000 m poniżej szczytu Allmendhubel. Tu znajduje się mnóstwo różnorodnych tras  i wyciągów, bardzo logicznie skomunikowanych. Sześciodniowy skipass na cały region dla osoby dorosłej  kosztuje ok. 270 franków. W ofercie Travelplanet.pl hotel 3* ze śniadaniami i obiadokolacjami (6 dni) w Wengen od ok. 1400 zł w marcu 2015 r. i ok. 1470 zł w Griendelwaldzie w styczniu 2015 r. Wreszcie sercem regionu narciarskiego Davos Klosters jest Davos, kurort o międzynarodowym charakterze, gdzie leczył się m.in. nasz kompozytor Karol Szymanowski. Jest największym i najwyżej położonych w Alpach miastem, które odwiedzają najważniejsi politycy, finansiści i przedsiębiorcy świata na corocznych światowych forach ekonomicznych. Natomiast Klosters to typowe alpejskie, klimatyczne miasteczko, które upodobali sobie celebry ci z najwyższej półki oraz brytyjska rodzina królewska. Wokół obu kurortów powstały – jako jedne z pierwszych w Alpach – rozległe tereny narciarskie na kilku masywach, w sumie to 320 km nartostrad. Obie miejscowości łączy masyw narciarski Parsenn/Gotscha oraz kolej, którą mniej wprawni narciarze wracają do hoteli lub apartamentów. Ten bowiem największy masyw to plątanina wyciągów i nartostrad, na tyle jednak niewymagających, że nawet średnio jeżdżący na nartach mogą przejechać na nich od kurortu do kurortu. Zwłaszcza jeśli zdecydują się na zaliczenie najpiękniejszej 12 km trasy Parsenn. Ten szwajcarski klasyk (tutaj odbyły się w 1924 r. pierwsze zawody narciarskie w kraju) ma swój początek na szczycie Weisshorn (2844m n.p.m.), a kończy się 2000 m niżej w Küblis, daleko za Klosters. Powrót do Davos na nartach jest możliwy, pod warunkiem, że skoncentrujemy się wyłącznie na szusowaniu, ignorując fantastyczne widoki i omijając urocze schroniska, których bez liku w okolicy. Jeśli nie oprzemy się ani jednemu, ani drugiemu, do wyboru mamy pociąg (którym jeździ się na karnet narciarski) albo kolejkę gondolową, którą z okolic Klosters przemieścimy się w ok. 20 minut w okolice górnej stacji kolei zębatej, jadącej tu z Davos Dorf. Masyw Parsenn Gotscha to przeważnie przyjazne średnio jeżdżącym nartostrady, co nie oznacza, że narciarscy eksperci będą się tu nudzić. Trzeba naprawdę dobrych umiejętności, by ze szczytu Weisflughorn zjechać do Davos Platz czarną nartostradą wzdłuż kolejki zębatej. Nawet dobrze czujący się na czerwonych nartostradach nie powinni zapuszczać się na czarne trasy schodzące do miejscowości Wolfgang pomiędzy Davos i Klosters. Za to wspaniale zrelaksują się na nasłonecznionych trasach masywu Jakobshorn, z którego zjeżdża się na nartach niemal do centrum Davos Platz.  Jakobshorn to mekka snowboardzistów, z gigantycznymi halfpipe’ami i monsterpipe’ami. Przynajmniej na jeden dzień warto wybrać się na masyw Madrisa, z Davos najlepiej od razu pociągiem do Klosters. To tereny mające status przyjaznych dzieciom. Łatwe trasy, leżaki do opalania gwarantują jeden przyjemnie leniwy dzień na nartach. Sześciodniowy skipass na cały region dla osoby dorosłej  kosztuje ok. 330 franków. W ofercie Travelplanet.pl hotel 3* ze śniadaniami i obiadokolacjami (6 dni) w Davos od ok. 1450 zł w styczniu 2015 r. (Źródło i zdjęcie: Travelplanet).

Zobacz również:

0 komentarze