Bergamo: Wieczór w operze
00:48
Jak wiecie, albo i nie, skończyłam średnią szkołę muzyczną w klasie fletu poprzecznego. Śpiewałam w chórze - zajęłam z nim II miejsce na sławetnym, Międzynarodowym Konkursie Chórów w Międzyzdrojach w roku stanu wojennego - 1982 r. Grałam też w orkiestrze. Nigdy nie zapomnę naszego koncertu abiturientów w Sali Koncertowej Filharmonii Narodowej - to było przeżycie nie do opisania. Choć potem obrałam inną drogę, muzyka pozostała we mnie i ze mną na zawsze, a z nią miłość do opery i baletu, mniej do operetki. Dlatego z taką radością odwiedzałam zawsze teatry muzyczne, zarówno w kraju, jak i na świecie. Zaproszenie na międzynarodowy Festival Donizetti Opera 2021 w Bergamo sprawiło mi tak ogromną radość. Co prawda myślałam, że będę mogła obejrzeć słynne, barokowe wnętrza odnowionego Teatro Donizetti, ale spektakl, który oglądałam zrealizowano w drugim, Teatro Sociale. Wchodząc do niego byłam jednocześnie podekscytowana, jak i lekko niespokojna. Czy ta scena zafunduje mi taką samą, przykrą niespodziankę jak trzy lata temu Teatro San Carlo w Neapolu, gdzie zamiast prawdziwej orkiestry zasiadającej w kanale, muzyka odtwarzana jest za pomocą słabych w dodatku jakościowo głośników? Nota bene w tym samym teatrze byłam 20 lat wcześniej i wówczas grała tak orkiestra. I to jak grała!
W Bergamo miałam obejrzeć operę "Medea w Koryncie", wcale nie autorstwa urodzonego w Bergamo w 1797 r. Gaetana Donizettiego, lecz Giovanniego Simone Mayra - nauczyciela i protektora słynnego potem kompozytora. Dzieło napisane do libretta Felice Romaniego wykorzystuje grecki mit o czarodziejce Medei i w tej interpretacji w zasadzie nie odbiega od zasadniczego, znanego nam wątku:https://pl.wikipedia.org/wiki/Medea_(mitologia), choć ramy akcji zawężone są od przyjazdu Jazona do Koryntu po zabicie przez Medeę synów i jej ucieczkę. Mamy tutaj przede wszystkim dramat kobiety najpierw rozkochanej przez mężczyznę, która rodzi mu dzieci, a potem porzuconej, doprowadzonej do ostateczności jaką jest mord na własnym potomstwie. Muzyka Meyra doskonale oddaje dylematy kobiety - orkiestra (poza nieco fałszującymi trąbkami) dobrze się spisała!
Nieco mniej podobała mi się sama sztuka, ubrana we współczesny kostium, choć jest to teraz praktycznie tendencja. Tłumaczy się to zazwyczaj pragnieniem skupienia uwagi widza na słowie i muzyce, jednak mnie to specjalnie nie przekonuje, jakkolwiek z pewnością intrygujący był zabieg rozgrywania akcji między dwoma mieszkaniami, a ściślej - sypialniami, które, umieszczone na platformach wędrują raz w górę, raz w dół.
Z drugiej strony z pewnością bliższa dzisiejszemu odbiorcy była opowieść o Medei - zwykłej gospodyni domowej, która musi "ogarnąć" dzieci i "chałupę", robić zakupy, obiad, zmywać, a przed zdradę małżonka pozostaje z tym wszystkim sama. I budzą się w niej kolejno: żal, wściekłość, ale i chęć przebaczenia niewiernemu Jazonowi, a gdy ten odpycha kobietę - pragnienie zemsty, za wszelką, nawet najwyższą cenę.
Co mi się jeszcze podobało? Oczywiście bel canto, dzięki któremu rozumiałam każde słowo. A także wyświetlany na kurtynie, śpiewany właśnie tekst w dwóch językach - po włosku i angielskim tłumaczeniu. To z pewnością ułatwia śledzenie akcji.
Jak wspomniałam, sztukę ogladałam we wnątrzach Teatro Sociale, pierwotnie noszącym nazwę Teatro della Societa', który zainaugurował działalność w 1809 r. dzięki staraniom "socjety", czyli wyższych sfer Bergamo i gdzie wystawiano sztuki do lat 20. ubiegłego wieku - potem jego przestrzenie wynajmowano na wystawy i inne wydarzenia. W latach 2006-2009 przeszedł gruntowny remont i w ubiegłą sobotę mogłam podziwiać go w pełnej krasie, kiedy znów służył Melpomenie:
Bezwzględny wymóg noszenia maseczek, ale też sprawdzane przy wejściu paszporty covidowe (bez nich w Bergamo nie wejdzie się do żadnej, zamkniętej przestrzeni publicznej) przypomniały mi o rzeczywistości, w jakiej się teraz wszyscy znaleźliśmy. Samo Bergamo wyjątkowo ucierpiało w wyniku pandemii, o czym pisałam w poprzednim poście. Jednak Organizatorzy Festiwalu nie chcieli rozdzierać ran, ich przesłanie zawarte w słowie wstępnym do programu ma bardzo optymistyczne przesłanie, którego fragment zacytuję: " Gwiazda, która nas wyprowadza z ciemności pandemii nazywa się Gaetano Donizetti. W jego rodzinnym mieście, po tak wielkim bólu, nadszedł czas nadziei i świętowania. Dlatego Festiwal 2021 jest tym, który oznacza narodziny na nowo...". Festiwal potrwa do 5 grudnia br. Jego program znajduje się na stronie: https://www.donizetti.org/en/festival-donizetti/festival-donizetti-opera-2021/
Autorka oraz Dorota Olendzka, redaktor naczelna magazynu Świat Podróże Kultura (na zdjęciu wyżej) dziękują dyrekcji Teatro Donizetti w Bergamo za zaproszenie na Festival, a także Visit Bergamo za pomoc w organizacji wizyty w tym pięknym mieście. (zdj. Autorka oprócz zdjęcia z przedstawienia - FB Fondazione Teatro Donizetti)
0 komentarze