Alpine Rockfest - zabawa na stokach Paganelli
09:55
Ten czas tak szybko biegnie, że ani się obejrzałam,
a już rok minął od mojego szusowania na stokach Paganelli.
I ostatniej edycji
Alpine Rockfest. Ale od początku. Przyjaciele doskonale wiedzą, że jednym z
moich ulubionych regionów włoskich jest Trentino i to o każdej porze roku.
Dlatego,
gdy dostałam propozycję udziału w Alpine Rockfest, to zgodziłam się w ciemno,
nie wiedząc właściwie, o jaką imprezę chodzi. Naturalnie zaraz zajrzałam do
internetu, ale to, co zastałam na miejscu przerosło moje oczekiwania. W sensie
pozytywnym, rzecz jasna. Co roku bowiem do Andalo, niewielkiego acz znanego
amatorom desek kurortu w Dolomitach Brenta zjeżdżają najlepsi narciarze świata,
aby wraz z turystami wziąć udział w zawodach-zabawie.
To slalom na słynnej
trasie Olimpionica na stokach szczytu Paganella, który wznosi się nad Andalo.
Rok temu, już przy dolnej stacji kolejki linowej przykuwał wzrok wielki napis
Jacuzzi, widniejący na frontonie parterowego pawiloniku. W środku tłoczyli się
wszyscy chętni do obejrzenia zawodów – choć panów wyraźnie rozkojarzały dwie
urodziwe panny w kostiumach bikini, pławiące się w sporej wielkości wannie z
bąbelkami, którą obstalowano na wyciągnięcie ręki od stanowiska, gdzie wydawano
bilety. Prasie, a więc i mnie oraz innym
VIP-om rozdawano przepustki do strefy O. Okazał się nią gigantyczny, biały
namiot rozbity na środkowej stacji kolejki, u podnóża Olimpioniki. Tuż obok, na
świeżym powietrzu produkował się już mocnym uderzeniem jakiś nieznany mi, ale
dobrze grający rock-band.
Na zewnątrz nie było zimno, ale ja chętnie zajrzałam
do namiotu, aby skosztować innych bąbelków – regionalnego spumante Trento DOC.
Do stołu już nie miałam szans się przepchnąć. gdyż uprzywilejowani, jakby nie
jedli od tygodni, rzucili się tłumnie na przekąski, co żywo przypomniało mi
podobne „spędy” nad Wisłą. Dzięki temu szybciej niż głodomory zorientowałam
się, iż pod namiotem jest jeszcze dodatkowa strefa VIP, wyłącznie dla narciarzy
biorących udział w zawodach.
To była dopiero gratka. Spotkać się i pogadać z uroczym
Davidem Simoncelli czy zrobić sobie zdjęcie z
samym Akselem Lundem Svindalem (dziewczyny – jest jeszcze przystojniejszy
w realu!).
Niestety wszyscy byliśmy rozczarowani, że nie dotarł, zapowiadany
Bode Miller. Mimo to, już po zawodach, które obfitowały w emocje i
niespodzianki (zachęcam do obejrzenia filmików na You Tube), w obłędnej
scenerii ośnieżonych Dolomitów i w rytm rockowej muzyki, zabawa była po prostu
pyszna.
Dlatego namawiam wszystkich, którzy wybierają się w tym roku do
Trentino na narty – postawcie na Andalo i 23 grudnia weźcie udział w kolejnej
edycji Andalo Rockfest. Skipass tego dnia kosztuje tylko 10 euro, a wejście na
zawody jest bezpłatne!
0 komentarze