O Księżycu, który nie uratował ojca
03:02
Najpierw obejrzyjcie trailer: https://www.youtube.com/watch?v=h9OAO-1ZcbI Kamera sunie miękko nad setkami koron drzew, których liście pomalowała jesień na ciepłe barwy: beż, rudy, brąz, złoto. Zdajemy się płynąć nad leśną gęstwiną i niepostrzeżenie przenosimy się w inne miejsce: z Polski do Włoch, z Mazowsza do Ligurii, z Warszawy do miejscowości Biassa, położonej o rzut kamieniem od turystycznego hitu, jakim są Cinque Terre i zaledwie 3,3 km od miasta La Spezia. To maleńka Biassa stanowi tło opowieści wysnutej z osobistych doświadczeń młodego reżysera CarloAlberta Biazzi, a osadzonej w czasach po II wojnie światowej. Okresie, gdy Włochy z trudem podnosiły się po trudach zbrojnego konfliktu. Stanowi on tło historii o kilkuletnim chłopcu, który stracił ojca i poprzez opowieści dziadka błądzące między rzeczywistością a ludową baśnią stara się odnaleźć nieobecnego rodziciela. Bo ojca zabrało Morze pod nieobecność Księżyca - dlaczego jednak Księżyca nie było, tego samego Księżyca, który znacznie wcześniej ocalił jednak dziadka ze spienionych fal? Już trailer filmu "Al' di la' del mare", zaprezentowany właśnie w MuseoCAMec w La Spezia wzrusza swoją szczerością i prostotą narracji prowadzonej przez dziecko. Tak, jak wzruszył mieszkańców Biassa zaproszonych na prezentację. Ich miejscowość w filmie pokazana została tak, jak opowiadali o niej ich rodzice i dziadkowie jako społeczność prostych ludzi, którzy od wieków walczą o spłachetek ziemi wydzieranej morzu, aby uprawiać winorośle (powstaje z nich znakomite Tramonti Cinque Terre DOC). Oczarowuje nas magia miejsca, gdzie czas jakby się zatrzymał. Czy film sprawi, że zostanie odkryte przez podróżników? Lokalne władze zabiegają o to, aby rozwinąź tu turystykę jakościową, a wabikiem miałyby być nie tylko dziewicze pejzaże, ale też lokalne produkty z winem na czele. Na debiut kinowy "Al di la' del mare" w pełnej wersji musimy jeszcze poczekać. Zdjęcia do niego rozpoczynano trzy razy i dwukrotnie wstrzymała je pandemia. Efekt jednak, jak sugeruje już trailer, może być znakomity, podobnie jak pierwszy obraz reżysera rodem z Cremony, krótkometrażowy, bo zaledwie 12-minutowy film "Il padre di mia figlia" zaprezentowany cztery lata temu na Festiwalu Filmowym w Cannes i wyróżniony Nagrodą Jury podczas Around International Film Festival w Berlinie. Zawiązanie akcji jest intrygujące: Anna wraca do domu i zastaje córkę Alice w kuchni, przygotowującą posiłek oraz stół w jadalni nakryty dla trojga. Dzwonek do drzwi obwieszcza przybycie na kolację narzeczonego Alice, starszego od niej o trzydzieści lat. Wtedy Anna zaczyna mówić, a przeszłość wraca jak bumerang. Jego cios jest nie do zniesienia... Koniecznie obejrzyjcie ten film - ma angielskie napisy: https://www.iglufilm.it/streaming/2021/03/09/il-padre-di-mia-figlia/
Oba filmy spina wspólny bohater, tylko pozornie drugoplanowy i milczący - to morze, które zabiera i oddaje, choć czasem przyprawia to o ból.
0 komentarze