Welspergowie z Val Primiero: szalona miłość, magia i skałoteka

09:50

- Dawno, dawno temu – jakieś 600 lat z okładem, w dolinę Primiero,  położoną w dzisiejszym wschodnim Trentino zstąpił ród Welspergów. Przybyli z serca Tyrolu i tutaj właśnie, pomiędzy trzema masywami górskimi: Lagorai, Vette Feltrine i Pale di San Martino postanowili osiąść na dłużej, przyjmując tytuł książąt Primiero – opowiada mi włoska koleżanka, będąca moim cicerone po Trentino, do którego przynajmniej raz w roku wracam.
 Stoimy naprzeciwko ruin Castel Pietra, zamczyska należącego do tego rodu, które pożar sprzed wieków obrócił w ruinę. Wygląda bardzo romantycznie, więc zaraz domagam się jakiejś historii z gatunku płaszcza i szpady. –Subito! – pada zapewnienie i już płynie opowieść o Ferdinando di Castelrotto, pochodzącym z jakiejś gałęzi rodu Welspergów, który miał dosłowni oszaleć z pożądania do Chiary, córki Giambattisty Somedy. Oba rody nie żyły ze sobą dobrze, a właściwie ich stosunki układały się jak szekspirowskich Montecchi i Capuletti, przy czym to Welspergowie walczyli o dominację w dolinie.
Welsperg chciał najpierw zdobyć serce damy po dobroci. Gdy jednak nie uległa jego umizgom, udał się do maga Polidora w Marostice (o tym miłym miasteczku w Wenecji Euganejskiej, opasanym niby-chińskim murem, z szachownicą na rynku głównym opowiem innym razem). Ten zaś odlał z wosku figurkę i napisał imię wybranki Ferdinanda. Niestety czary również zawiodły, więc rozamorowany książę po prostu porwał Chiarę. I tyle.

Mgły ścielą się wokół zamczyska otulonego zielonym, zdziczałym gąszczem. Brak słońca sprawia, że wydaje się ono jeszcze bardziej tajemnicze i sugestywne. Ale my już wsiadamy w samochód, aby przenieść się do innej, dużo młodszej siedziby rodu, XIX-wiecznej Villi Welsperg. Dziś rezydencja należy do władz parku przyrodniczego Paneveggio Pale di San Martino – jesteśmy bowiem w tej samej okolicy, którą odwiedziłyśmy poprzedniego dnia, goszcząc w agroturystyce Malga Canali.
 Rezydencję otaczają hektary ogrodu z 300-letnim, rozłożystym bukiem pośrodku i jeziorkiem, wokół którego można zrobić rundkę „dla zdrowotności”. Mnie jednak intryguje to, co kryją wnętrza budynku. Znajduje się tutaj bowiem nietypowe laboratorium dydaktyczne zwane fizjoteką (od physis- przyroda i theke- kolekcja) czyli w tłumaczeniu przyrodoteką. Tu właśnie mogę obejrzeć ciężkie zbiory litoteki czyli… zbiór książek zrobiony ze wszystkich gatunków skał z Trentino, ze słynną skałą dolomitową na czele.
  Naturalnie takiego woluminu nie jestem w stanie nawet podnieść, ale pomysł jest po prostu kapitalny.
  Podobnie skatalogowane zostały podstawowe gatunki drzew. Każda taka książka ma wypolerowaną okładkę, wewnątrz znajduje się wyrzeźbiony gatunek drzewa, jaki przedstawia, zaś tylna okładka jest porowata, oddając prawdziwą fakturę drewna.
W analogiczny sposób zebrano też zioła i drzewa owocowe, jednak ta kolekcja nie jest już tak niezwykła.
Wracam do półki mieszczącej egzemplarze skałoteki i dotykam dolomitu. Wypolerowany na błysk jest zupełnie inny niż skała, z jaką miałam kontakt na górskim szlaku. A przecież to ciągle ta sama skała, która o wschodzie i zachodzie słońca funduje turystom za darmo niebywały spektakl natury - zjawisko enrosadira – „zapalając” szczyty gór niezliczoną ilością odcieni czerwieni…



Zobacz również:

0 komentarze