Welspergowie z Val Primiero: szalona miłość, magia i skałoteka
09:50
- Dawno, dawno temu
– jakieś 600 lat z okładem, w dolinę Primiero,
położoną w dzisiejszym wschodnim Trentino zstąpił ród Welspergów.
Przybyli z serca Tyrolu i tutaj właśnie, pomiędzy trzema masywami górskimi:
Lagorai, Vette Feltrine i Pale di San Martino postanowili osiąść na dłużej,
przyjmując tytuł książąt Primiero – opowiada mi włoska koleżanka, będąca moim cicerone po Trentino, do którego
przynajmniej raz w roku wracam.
Welsperg chciał
najpierw zdobyć serce damy po dobroci. Gdy jednak nie uległa jego umizgom, udał
się do maga Polidora w Marostice (o tym miłym miasteczku w Wenecji
Euganejskiej, opasanym niby-chińskim murem, z szachownicą na rynku głównym opowiem
innym razem). Ten zaś odlał z wosku figurkę i napisał imię wybranki Ferdinanda.
Niestety czary również zawiodły, więc rozamorowany książę po prostu porwał
Chiarę. I tyle.
Mgły ścielą się
wokół zamczyska otulonego zielonym, zdziczałym gąszczem. Brak słońca sprawia,
że wydaje się ono jeszcze bardziej tajemnicze i sugestywne. Ale my już wsiadamy
w samochód, aby przenieść się do innej, dużo młodszej siedziby rodu,
XIX-wiecznej Villi Welsperg. Dziś rezydencja należy do władz parku
przyrodniczego Paneveggio Pale di San Martino – jesteśmy bowiem w tej samej
okolicy, którą odwiedziłyśmy poprzedniego dnia, goszcząc w agroturystyce Malga
Canali.
Rezydencję otaczają
hektary ogrodu z 300-letnim, rozłożystym bukiem pośrodku i jeziorkiem, wokół
którego można zrobić rundkę „dla zdrowotności”. Mnie jednak intryguje to, co
kryją wnętrza budynku. Znajduje się tutaj bowiem nietypowe laboratorium
dydaktyczne zwane fizjoteką (od physis- przyroda i theke- kolekcja) czyli w
tłumaczeniu przyrodoteką. Tu właśnie mogę obejrzeć ciężkie zbiory litoteki
czyli… zbiór książek zrobiony ze wszystkich gatunków skał z Trentino, ze słynną
skałą dolomitową na czele.
Naturalnie takiego woluminu nie jestem w stanie
nawet podnieść, ale pomysł jest po prostu kapitalny.
Podobnie skatalogowane
zostały podstawowe gatunki drzew. Każda taka książka ma wypolerowaną okładkę,
wewnątrz znajduje się wyrzeźbiony gatunek drzewa, jaki przedstawia, zaś tylna
okładka jest porowata, oddając prawdziwą fakturę drewna.
W analogiczny sposób
zebrano też zioła i drzewa owocowe, jednak ta kolekcja nie jest już tak
niezwykła.
Wracam do półki mieszczącej egzemplarze skałoteki i dotykam dolomitu. Wypolerowany
na błysk jest zupełnie inny niż skała, z jaką miałam kontakt na górskim szlaku.
A przecież to ciągle ta sama skała, która o wschodzie i zachodzie słońca
funduje turystom za darmo niebywały spektakl natury - zjawisko enrosadira – „zapalając”
szczyty gór niezliczoną ilością odcieni czerwieni…
0 komentarze