Lekki i kruchy jak Pawłowa

03:41


Ma kolor śmietanki. Jest delikatny i niezbyt słodki, zwłaszcza, że cukier zawarty w bezie i kremie równoważą owoce. Niekoniecznie leśne czy prosto z krzaka. Do tortu bezowego Pawłowej, bo o nim mowa, przymierzałam się lat kilka, z tej prostej przyczyny, że obawiałam się zrobić bezę. Przepis znalazłam w Kulinarnym Atlasie Świata, zbiorze naprawdę rzetelnie przygotowanych receptur z całego świata, gromadzonym przeze mnie przez cały czas, gdy wydawała go Gazeta Wyborcza. To bodaj jeden z ostatnich, zasługujących na uznanie dodatków tego dziennika - on sam już od dekady co najmniej w moim domu nie gości ze względu na jednostronne skrzywienie polityczne. Szkoda, bo początki były obiecujące... Wracając jednak do deseru - wreszcie go popełniłam, zaopatrzywszy się wcześniej w dobre jajka ze wsi, bo to podstawa. I...odniosłam pełen sukces za pierwszym razem, czego dowód na załączonym zdjęciu.

 Naturalnie nie byłabym sobą, gdybym do przepisu nie wprowadziła modyfikacji - można go przeczytać i wykorzystać przed Sylwestrem, aby olśnić miłych gości. W tym celu zapraszam na stronę Przepisy (nie tylko) autorskie na moim blogu. Tutaj zaś pragnę opowiedzieć historię deseru, będącego przedmiotem sporu dwóch krajów, które roszczą sobie do niego pretensje. Są to Australia i Nowa Zelandia. W obu bowiem występowała legendarna, rosyjska primabalerina Anna Pawłowa (1881-1931).

Według biografki artystki, Keith Money, Pawłowa podczas swojego tour po ojczyźnie Aborygenów gościła w hotelu w Wellington, a jej sztuka w połączeniu z niezwykłych kostiumem zrobiły tak piorunujące wrażenie na szefie kuchni, że aż stworzył deser poświęcony gwieździe (prawdziwej, bo teraz nadużywamy tego epitetu dla celebrytów bez rzeczywistego dorobku). Na bezowym spodzie, który bokami unosił się niczym tiul na tutu czyli spódniczce baletnicy, ułożył warstwę lekkiego kremu, zdobiąc go owocami kiwi na pamiątkę zielonych róż stulistnych z jedwabiu udrapowanych na wspomnianym tutu Anny. Tancerka z pewnością wiedziała, że kwiaty te są symbolem bogini Wenus, a więc piękna i miłości!

Z kolei sławny szef kuchni Hotelu Esplanade w australijskim Perth, Herbert (Bert) Sachse stworzył tort na bezie w 1935 r. jako deser do popołudniowej herbatki. Prezentując go gościom Bert miał go określić jako "tak lekki jak Pawłowa". I stąd wzięła się nazwa tego deseru. Sama primabalerina odwiedziła Australię kilka lat wcześniej, w 1929 r. Czy sama miała okazję skosztować ten deser? Jej biografowie podkreślają, że od najmłodszych lat przestrzegała dietę rybno-warzywną. Ironia losu polega jednak na czym innym - w potocznej świadomości Pawłowa czy raczej Pavlova kojarzy się przede wszystkim z pysznym tortem, a nie "Umierającym łabędziem", popisowym "numerem", jakim oczarowywała współczesnych (https://www.youtube.com/watch?v=QMEBFhVMZpU) czy Baletem Diagilewa, z którym wyjechała do Paryża rozpoczynając tym samym międzynarodową karierę albo wcześniej, z Teatrem Maryjskim w Petersburgu, w którym z drugiej awansowała na pierwszą primabalerinę. Gdy wrzucimy Pavlova w Google - "wyskakują" wyłącznie dziesiątki wersji przepisu... Więcej na ten temat: http://whatscookingamerica.net/History/Cakes/Pavlova.htm, http://www.russianballethistory.com/annapavlovathelegend.htm)

Zobacz również:

0 komentarze