Fit na ciele i duszy – tekst wcale niereklamowy
02:25
Teraz stwierdzicie, że „przegięłam”. A jednak nie. Z pełną świadomością i premedytacją właśnie dziś pisze o mojej siłowni na warszawskim Żoliborzu. To PR1ME, której sieć działa w stolicy i chyba nie tylko, ale tematu tak nie zgłębiałam. Ważne, że już bliżej mojego domu być nie mogło – studio znajduje się w posesji obok. Przyznam, że przez lata omijałam wielkim łukiem, kiedy ta „siłka” nie należała jeszcze do PR1ME. Może dlatego, że kiedyś tam wstąpiłam z ciekawości i odstraszyły mnie absurdalnie wysokie ceny. Jednak w styczniu tego roku dałam temu miejscu drugą szansę. Głównie z… lenistwa, bo skoro jest tak blisko, to po co szukać dalej. Motywację miałam silną – zapowiadał się intensywny sezon wycieczkowy. To zaś oznaczało wiele godzin jazdy w autokarze, a nierzadko i nocki na fotelach w pozycji embrionalnej. Po takim „wypoczynku” człowiek następnego ranka budził się (o ile przespał) nieżywy, obolały itd. itp. Wiedziałam, że muszę sobie pomóc przed intensywną pracą. I zlikwidować małą „oponkę” łakomstwa na brzuchu, ujędrnić to i owo. Usprawnić się generalnie. Wkroczyłam więc do PR1ME’u i spotkała mnie miła niespodzianka. Za karnet ranny (godz. 6-16) opłata wynosiła 249 zł/miesiąc. Dało mi to możliwość nieograniczonego korzystania w tym czasie ze wszystkich zajęć na basenie i Sali. Mogłam też wpadać ile chcę na basen, aby popływać indywidualnie albo na większą salę z całą ”maszynerią” i rozruszać się na niej we własnym zakresie. Zaczęłam od zajęć w wodzie i dosłownie „oszalałam” – aqua fit z trenerką Agnieszką to był strzał w dziesiątkę. Dynamiczne, 45-minutowe ćwiczenia w wodzie – również z ciężarkami czy „makaronami”, to było to, czego potrzebowałam na „rozruch” o poranku. Świetne też były zajęcia Aqua Cycling – do tej pory na rowerze jeździłam tylko po ziemi, a tu tyle możliwości! Ostatnio odkryłam Aqua Dance z Konradem – to mambo pośród fal w rytm evergreenów z „Dirty Dancing”! Wow!
Po pewnym czasie wybrałam się na zajęcia na salę i tu absolutnie zachwyciły mnie te prowadzone przez Basię (na zdjęciu otwierającym tego posta). Joga, a przede wszystkim ćwiczenia na kręgosłup i stretching. Za każdym razem inny zestaw… Były też zajęcia dla dzieci i rodzin, nauka pływania, lekcje dla seniorów... Mnóstwo propozycji
Gdy wzrosła liczba zachorowań zadzwoniłam do mojej siłowni i poprosiłam o zawieszenie karnetu na tydzień. Nie było problemu. Nie minął ten tydzień, jak siłownie zostały odgórnie zamknięte. Staram się sama motywować do ćwiczeń w domu, ale nie ma jak zajęcia pod okiem profesjonalistów. I czasem po prostu się nie chce. Marzy mi się koniec tej pandemii, lockdownu i powrót do mojego PR1ME, który traktuję również jako świetne miejsce spotkań towarzyskich. Latem można się było wyciągnąć na leżankach i poplotkować na słoneczku – koło basenu mamy na zewnątrz zieloną murawę szczelnie odgrodzoną od reszty świata, że nic z zewnątrz nie widać.
Co jednak najważniejsze - jest tu bardzo czysto, miła atmosfera - obsługa uczynna i dyspozycyjna, co teraz tak często się nie zdarza. Tu po prostu dba się o klienta, traktuje indywidualnie, a nie jako maszynkę do wyciagania pieniędzy, czego dowodem jest zgoda na zawieszenie mojego karnetu. Podoba mi się też aranżacja przestrzeni. Nawet dekoracja muru na basenie inspirowana Klimtem. Zwłaszcza, że uwielbiam secesję :)
Bardzo Wam polecam to miejsce, gdzie moje ciało nabiera wigoru, a głowa odpoczywa.
Zobaczcie więcej na FB https://www.facebook.com/pr1mefitnessklub/ Zdjęcia: PR1ME
0 komentarze