Nie tylko zdobyła Mount Everest

01:06

Na najwyższą górę świata wspięła się bez fleszy i kamer. Nie miała co liczyć na zamożnych sponsorów, tylko sama musiała uciułać na wyprawę. Nikt jej też potem z Everest Base Campu nie ewakuował helikopterem na żądanie - doszła tam pieszo i wróciła do Lukli, z bagażem na plecach. Niewiele mediów odnotowało ten sukces. Dlaczego, skoro właśnie powinno o tym huczeć na wszystkich stacjach, wybijać się boldem na pierwszych stronach gazet? Zwłaszcza, że zbliża się do Finiszu zdobycia Korony Ziemi:http://koronaziemi.monikawitkowska.pl/dlaczego-korona-ziemi.html
 Poza tym, że nie należy to żadnych "układów", dochodzi to, co zauważa mój ulubiony Janusz Głowacki w książce "Przyszłem - czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy" : "Tylko jednego nie możemy wybaczyć. Sukcesu. No trudno, nie dajemy rady. Ja nie mówię, że jesteśmy jedynym krajem, co się specjalizuje w zawiści. Ale gdyby był w tej sprawie jakiś festiwal czy olimpiada, to jestem pewien, że moglibyśmy iść na czele z rozwiniętymi sztandarami, śpiewając: "Polska, biało-czerwoni! Nic się nie stało". Wróćmy jednak do bohaterki, bo czas ją przedstawić. To Monika Witkowska, jedna z naszych największych podróżniczek (180 krajów na koncie), która przemierza świat w coraz to inny sposób: a to się wspina, a to żegluje. Widziałam ją, jak spontanicznie dosiadała konia w jednej ze stadnin, które zwiedzałyśmy razem podczas press touru kilka lat temu. Po prostu wskoczyła na grzbiet rumaka i bez siodła zrobiła na nim kilka kółek. Jest też mistrzynią kierownicy! Monika prowadziła dział Podróży w "Gazecie Wyborczej" w czasach, gdy ten dziennik nadawał się jeszcze do czytania - już nie tylko ze względów ideolo, ale i poziomu, który zdecydowanie pikuje w dół (niestety w innych mediach idem - ibidem). Teraz jest freelancerem, więc jej artykuły pojawiają się na łamach podróżniczo-turystycznej prasy i wydaje książki (też bez fanfar). Od czasu do czasu prowadzi też grupy jako pilot lub przewodnik wypraw trekkingowych, a niekiedy można jej posłuchać na żywo podczas spotkań podróżniczych. Jedno z nich właśnie się szykuje w przyszłym tygodniu i poświęcony jest arktycznemu rejsowi do krainy Czukczów, Eskimosów i Inuitów - vide zamieszczony plakat.  W międzyczasie zaś namawiam Miłe Panie, a i Panów Bardzo Miłych też do zajrzenia na stronę Moniki. http://www.monikawitkowska.pl/index.php?option=com_alphacontent&section=1&Itemid=66

Zobacz również:

0 komentarze