Rebeka de Winter utonęła w Trieście
13:12
Pozostaję
dziś w regionie Friuli-Wenecja Julijska, a w związku z mizerią w TV (programową
i tą spowodowaną burzą, która wyłączyła mi TV z użytku) sięgam po lekturę. Mój
wybór pada na ulubioną „Rebekę” Daphne du Maurier. Opowiada ona historię
miłości ubogiej guwernantki do hrabiego Maksa de Winter, skrywającego ponurą
tajemnicę z przeszłości.
W 2007 r. reżyser Riccardo Milani, przy wsparciu państwowej telewizji RAI z dobrym skutkiem stawił czoło pierwowzorowi Alfreda Hitchcocka (z 1940 r.), kręcąc film Rebecca – la prima moglie (Rebeka-pierwsza żona) , a na siedzibę Maksa de Winter – Manderley wybrał Castello di Miramare w Trieście.
Pomysł
był świetny, bo zbudowany na wcinającym się w zatokę półwyspie, zamek był przed
wiekiem świadkiem innej, prawdziwej i tragicznej w skutkach miłości. Wzniesiono go w drugiej połowie XIX w. z
rozkazu arcyksięcia Maksymiliana. Zamieszkał tu na krótko wraz z żoną,
księżniczką belgijską Marią Charlottą Koburg, gdy cesarz Franciszek Józef
pozbawił go stanowiska wicekróla. Ich podobno szczęśliwe małżeństwo przerwała
śmierć Maksymiliana rozstrzelanego w Meksyku w 1867 roku. Charlotta wróciła tu
na chwilę po śmierci męża i zmarła wskutek choroby umysłowej w 1927 roku.
Dziś śnieżnobiały, eklektyczny budynek – prawdziwe architektoniczne cacko z wieżyczkami, flankami i balkonami, otoczony zielenią ogrodów oraz stajniami widać z każdego punktu wybrzeża w Trieście. Wnętrza to piękny przykład królewskiej rezydencji, utrzymanej na najwyższym poziomie, co można było podziwiać również we wspomnianym filmie. Jednak zamiast palącego tu zazwyczaj słońca, Milani funduje widzom mgłę – taką, jaka powinna być w angielskim Manderley. Efekt jest niesamowity, a sam film godny polecenia.
W 2007 r. reżyser Riccardo Milani, przy wsparciu państwowej telewizji RAI z dobrym skutkiem stawił czoło pierwowzorowi Alfreda Hitchcocka (z 1940 r.), kręcąc film Rebecca – la prima moglie (Rebeka-pierwsza żona) , a na siedzibę Maksa de Winter – Manderley wybrał Castello di Miramare w Trieście.
Dziś śnieżnobiały, eklektyczny budynek – prawdziwe architektoniczne cacko z wieżyczkami, flankami i balkonami, otoczony zielenią ogrodów oraz stajniami widać z każdego punktu wybrzeża w Trieście. Wnętrza to piękny przykład królewskiej rezydencji, utrzymanej na najwyższym poziomie, co można było podziwiać również we wspomnianym filmie. Jednak zamiast palącego tu zazwyczaj słońca, Milani funduje widzom mgłę – taką, jaka powinna być w angielskim Manderley. Efekt jest niesamowity, a sam film godny polecenia.
0 komentarze