Bezdyskusyjnie nieobecne szorciki w wyścigu do bazyliki

15:02


Tak, te szorciki były zdecydowanie nieobecne. Podobnie jak spódniczka Bridget Jones, bohaterki bestsellera Helen Fielding. Do tego stopnia nieobecne, że ich po prostu nie zarejestrowałam. A to był błąd! Pilotka grupy powinna widzieć, co jej podopieczni mają na sobie, zwłaszcza, gdy w planach jest zwiedzanie Bazyliki św. Piotra w Rzymie. Na moje usprawiedliwienie dodam, że ja takich planów nie miałam.

Wracałam z grupą z  tygodniowej „pobytówki” w Kalabrii, a w programie wynajmujące mnie biuro podróży przewidziało pół dnia w Rzymie. Późniejszym popołudniem, a więc bez Watykanu. Traf chciał, że do Wiecznego Miasta dotarliśmy tym razem znacznie wcześniej i postanowiłam grupie zrobić przyjemność, zawożąc do miejsca spoczynku pierwszeg apostoła, o uczyniłam po wcześniejszej konsultacji z szefową biura – via sms wysłany z komórki.

Kierowca sprawnie zaparkował tuż przed placem, ja oznajmiłam przez mikrofon, że grupa ma kwadrans do zamknięcia świątyni, więc w tym czasie musi ją obejrzeć i dałam czas wolny. Z autokaru wylała się czterdziestka podróżnych i pocwałowala w wiadomym kierunku. Ja pozostałam w wozie i właśnie raczyłam się wodą mineralną, gdy za moimi plecami rozległ się wrzask: - Przez Ciebie nie zobaczę Bazyliki! Nie wpuścili mnie! To skandal! Jesteś zupełną kretynką!

Autorką tych epitetów pod moim adresem okazała się pani zdecydowanie po 50-tce, przystojna, ale obfitych jednak zdecydowanie kształtów, które wylewały się z dżinsowego kompleciku – nogi z postrzępionych szortów, które nawet nie kryły dobrze pośladków, biust z opiętego topu bez ramiączek – na samym przedzie guziczek niebezpiecznie szukał możliwości wymknięcia się przez zbyt szeroką dziurkę. – Zaraz trzaśnie – przeszło mi przez myśl i wyobraźnia mi zagrała, bo już widziałam ten mega-biust, uwolniony z materiałowego więzienia. Chyba musiałam się do siebie uśmiechnąć, bo „dżinsówa” zaatakowała ze zdwojoną mocą: - No, co się śmiejesz, głupia! Trzeba było gadać wcześniej, że są jakieś zakazy. Durrrne zakazy – w szortach nie wolno, w spódnicy nie wolno, z gołymi ramionami też! No i nie zobaczę tej bazyliki, a już chwaliłam się koleżankom na fejsie i jak ja teraz będę wyglądać, że kłamię, no?

- A to Ciebie nie nauczono, że do kościoła to się przyzwoicie chodzi ubranym, a nie świeci gołym d… - w sukurs przyszedł mi kierowca, zazwyczaj nie wtrącający się do grupy.

Jako pilotka przerobiłam w swojej, niedługiej zresztą karierze różne sytuacje. Podobnie jak i moi koledzy prowadzący grupy w inne rejony świata. A wspomnienie tego zajścia przywiodła na myśl perspektywa liberalizacji zawodów pilota i przewodnika turystycznego. Przyznam, że na nią czekałam, bo po wprowadzeniu nowych przepisów nie aktualizowałam licencji. Z jednej strony troszkę to zaniedbałam, gdyż czasu na załatwienie formalności było pod dostatkiem. Z drugiej strony same przepisy były dla mnie absurdalne, bo przecież egzaminy zdałam, dorobek też już miałam i co, wszystko od zera? Jednak z niepokojem myślę o tym, jak bez jakiegokolwiek przygotowania i kwalifikacji osoby z ulicy będą mogły dostać grupę i pojechać z nią nawet na antypody. A jeśli tam zdarzy się coś znacznie bardziej przykrego niż moje niewinne starcie z dżinsową damą w nieobecnych szorcikach?
 

  

Zobacz również:

0 komentarze